Nowy Bentley Flying Spur. Naszpikowany technologią i napędzany potężnym silnikiem

Bentley oficjalnie pochwalił się trzecią generacją swojej sportowo-luksusowej limuzyny. Przedstawiciele marki są pewni swego. Twierdzą, że to najlepszy samochód w tym segmencie i raczej nie mamy powodów, by im nie wierzyć. Choć wygląd nowego Flying Spura nie każdemu przypadnie do gustu, trudno odmówić mu charyzmy.

Flying Spur wygląda kontrowersyjnie. Tak jak każdy nowy Bentley.
Flying Spur wygląda kontrowersyjnie. Tak jak każdy nowy Bentley.
Źródło zdjęć: © mat.prasowe
Aleksander Ruciński

11.06.2019 | aktual.: 28.03.2023 10:44

Pod względem stylistycznym nadwozie stanowi ewolucję poprzednika, choć zdecydowanie widać tu wpływy nowszych konstrukcji takich jak chociażby Bentayga. Ogromna, pionowa atrapa chłodnicy, okrągłe reflektory oraz liczne chromowane wstawki to elementy składające się na przód limuzyny. Z tyłu natomiast zaskakuje gładka klapa bagażnika. Tablicę rejestracyjną przeniesiono na zderzak. Nietrudno też dostrzec dynamicznie narysowany słupek C, który sprawia, że auto prezentuje się bardziej sportowo.

Mimo to, jak przystało na Bentleya, trudno mówić tu o lekkich i wysublimowanych liniach. Samochód wygląda majestatycznie, lecz jego aparycja nie spodoba się każdemu. Na szczęście w obliczu wyposażenia, komfortu i jakości wykonania, wygląd schodzi na drugi plan. Pod względem technicznym Flying Spur bazuje na najnowszym Continentalu GT, lecz jest od niego znacznie bardziej zaawansowany technicznie.

Inżynierowie dołożyli wszelkich starań, by połączyć jak najlepsze prowadzenie z komfortowym resorowaniem. Zastosowano tu m.in. aktywne stabilizatory zasilane 48-woltową instalacją elektryczną oraz system czterech skrętnych kół, który nigdy wcześniej nie miał zastosowania w żadnym modelu Bentleya. Wszystko to w połączeniu z pneumatycznym aktywnym zawieszeniem ma dawać poczucie zwinności i pewności prowadzenia bez najmniejszego uszczerbku na samopoczuciu pasażerów.

Obraz
© mat.prasowe

Pod maską Flying Spura znajdziemy dobrze znany, potężny silnik W12 z podwójnym doładowaniem. Ta sześciolitrowa jednostka generuje 635 KM mocy oraz 900 Nm maksymalnego momentu obrotowego. Takie parametry w połączeniu z napędem na cztery koła oraz 8-stopniową, dwusprzęgłową przekładnią owocują świetnymi osiągami. Setka pojawia się na liczniku już po 3,8 s, a prędkość maksymalna wynosi 333 km/h.

Choć już poprzednik nie dawał powodów do narzekań w kwestii przestronności kabiny, Bentley postanowił zwiększyć rozstaw osi o 130 mm, by jeszcze poprawić warunki podróżowania na tylnej kanapie. Samo wnętrze stanowi świetny dowód na to, że bogate wyposażenie oraz zaawansowanie technologicznie nie muszą iść w parze z futurystycznym designem i wszechobecnymi ekranami. Wspaniale wykończony kokpit, który przypomina ten znany już z Continentala GT, robi świetne wrażenie.

Obraz
© mat.prasowe

Aluminium, drewno i szlachetna skóra to główne materiały użyte we wnętrzu. Najciekawszy jego element stanowi bez wątpienia obrotowa konsola centralna, która może pełnić funkcję dotykowego wyświetlacza lub klasycznego zestawu analogowych zegarów. Ekran znajdziemy także z tyłu. Pozwala on na sterowanie nawiewami, zarządzanie multimediami i kontrolowanie funkcji pojazdu.

Wyposażenie nie rozczarowuje. Matrycowe reflektory LED, wszelkie możliwe systemy wspomagające kierowcę, wysokiej klasy system audio czy szklany dach są tu czymś oczywistym. Niestety na razie nie wiadomo, ile trzeba będzie za to wszystko zapłacić. Bentley rozpocznie przyjmowanie zamówień jesienią, a pierwsze egzemplarze trafią do klientów na początku 2020 roku.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/16]
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)