Nowe zadania dla straży miejskich – budowanie dobrych nawyków u kierowców

Mam propozycję dla straży miejskich, które nawet bez fotoradarów mogą przynosić niewielki budżet gminom. Może spodoba się to na pewno osobom, które płacą za parkowanie, a nie spodoba się to tym, które zmarnowały kilkanaście godzin jazdy po placu manewrowym.

Nowe zadania dla straży miejskich – budowanie dobrych nawyków u kierowców
Marcin Łobodziński

06.09.2015 | aktual.: 02.10.2022 09:30

Od dłuższego czasu nie mogę wyjść z podziwu dla dwóch kierowców, którzy regularnie parkują swoje samochody na „moim” przyosiedlowym parkingu. Nie chodzi o to, że zdarza im się źle zaparkować, postawić samochód nierówno, nie zmieścić się pomiędzy wyznaczającymi pole liniami. Chodzi o to, że oni zawsze, codziennie i podejrzewam, że już chyba z premedytacją parkują swoje samochody źle. To można nazwać jedynie lenistwem. Nie widziałem jeszcze samochodów nieznanych mi sąsiadów, które stałyby zaparkowane pomiędzy liniami. Zawsze, powtarzam zawsze i bez wyjątku stoją nierówno i tym samym zajmują tak naprawdę dwa miejsca, no powiedzmy, że półtora, ale to niczego nie zmienia. Dziwię się tym bardziej, że już nawet byłem świadkiem, jak inny kierowca zwracał uwagę jednemu z panów, że mógłby zaparkować równo. To nie problem, bo bardzo często zdarza się, że na owym parkingu jest sporo miejsca, pola są dość szerokie, a parkowanie naprawdę nie jest skomplikowane. Robią to skutecznie i poprawnie nawet kobiety, z obdarzoną moim szacunkiem właścicielką dostawczego Renault włącznie, która ledwo mieści się w polu, a zawsze stoi równo, a nierzadko na skrajnym polu tak, by nie przeszkadzać innym w parkowaniu. Nigdy z nią nie rozmawiałem, widziałem może ze dwa razy w życiu, ale jestem pewien, że gdy wjeżdża na parking zaczyna myśleć. Myśli o tym, jak zaparkować, a nie parkuje myśląc o tym, co zrobi za 5 minut. Brawo!

Natomiast kompletnie pozbawione są osoby, które parkują źle obok źle zaparkowanego samochodu. Czy tak trudno zrozumieć, że przy kilku-kilkunastu autach na jednym parkingu, gdzie każde wyjeżdża i przyjeżdża o innej porze dnia, parkowanie prawidłowe do źle zaparkowanego auta wprowadza chaos, który długo się nie skończy? Potem sprawca całego zamieszania odjeżdża, a inne samochody stoją pomiędzy polami i to ciągnie się bez końca. Ostatnio musiałem nawet wytłumaczyć to jednemu kierowcy, który zapytał się dlaczego podjechałem tak blisko jego samochodu? Odpowiedziałem, że ja nie parkuję względem czyjegoś samochodu, tylko względem linii, żeby później nie stać tak jak on. Zrozumiał.

Przejdźmy powoli do meritum. Chodzi mi o sprawiedliwość. Kiedyś jechałem pociągiem w drugiej klasie z czterema fotelami w jednym rzędzie przedziału. Do przedziału wszedł wyjątkowo otyły mężczyzna. Usiadł na swoim miejscu i zniszczył resztki komfortu podróży drobnej kobiecie, która w jednej chwili straciła połowę swojego miejsca. Nie mam nic do otyłych ludzi, ale wówczas pomyślałem, że sprawiedliwe byłoby, gdyby ten mężczyzna wykupił dwie miejscówki bo w gruncie rzeczy tyle zajął. I tak samo jest z miejscami parkingowymi. Jeżeli płacę za postój, to płacę za jedno miejsce. Dlaczego więc kierowcy aut, które zajmują dwa miejsca nie mieliby wnosić podwójnej opłaty? Oczywiście nie chodzi mi o karanie, ale gdyby wprowadzić takie zarządzenie, że za „brak wniesienia opłaty za dodatkowo zajęte miejsce na parkingu” należy się mandat, to wszyscy szybko nauczyli by się parkować i co więcej, włączyliby myślenie. Być może przenieśli by tę wiedzę i nawyki na parkingi niepłatne, a wtedy okazałoby się, że w miastach wcale nie jest tak ciasno. Nie sądzę, że straże miejskie zarobiłyby krocie na karach, ale może zarobiłyby na dodatkowych, płatnych miejscach parkingowych, które zwolniłyby się, gdyby każdy zajmował tylko jedno.

Źródło artykułu:WP Autokult
blogipolskafelietony
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (12)