Nowe samochody z prywatnego importu – przegląd rynku samochodów z USA
Niektóre, światowe marki nie mają oficjalnego przedstawiciela czy dilera sprzedającego ich samochody w Polsce, ale to nie znaczy, że nie można kupić stosunkowo egzotycznych, nowych aut z pełną gwarancją. Dla nas egzotyczne wydają się być nowe samochody amerykańskie. Postanowiliśmy sprawdzić, jakie nowe auta zza oceanu można kupić u prywatnych, niezależnych importerów w Polsce. Tylko korzystając z serwisów ogłoszeniowych znaleźliśmy sporo ciekawych propozycji.
14.08.2015 | aktual.: 30.03.2023 11:46
Przegląd rynku samochodów z USA
Takie marki jak Lamborghini czy Ferrari już sprzedają oficjalnie swoje supersamochody w Polsce, ale jeszcze kilka lat temu nie było to takie oczywiste. Największy problem mają osoby, które chcą kupić stricte amerykańskie auta, których dilerów w Polsce po prostu nie ma. Jedną z opcji jest zakup samochodu w Niemczech. Mowa tu o takich markach jak chociażby Cadillac czy Dodge. Nie każdy ma ochotę się fatygować, więc z pomocą przychodzą firmy zajmujące się prywatnym importem takich aut. Jedyną, większą wadą takiego rozwiązania są już gotowe, skonfigurowane dość bogato samochody, które stoją w salonach sprzedaży, ale niektórzy importerzy godzą się na dowolną konfigurację i zamówienie wymarzonego egzemplarza. Ciekawi jesteśmy, czy znajdzie się jakiś odważny importer, który będzie sprowadzał nowe samochody z rynku brytyjskiego z kierownicą po prawej stronie. Bo chcąc nie chcąc, rynek brytyjski jest pełny egzotyków, których u nas nie można kupić, ale już od 17 sierpnia 2015 r. będzie można je legalnie zarejestrować bez konieczności przekładania kierownicy na druga stronę.
Luksusowe SUV-y w zasięgu ręki
Nie jesteście skazani na Audi Q7, BMW X5, Mercedesa GL czy Porsche Cayenne. Jako alternatywę możecie wybrać amerykańskiego SUV-a "full size" zamiast małej zabawki z Niemiec. Przykładem może być Cadillac Escalade z silnikiem V8 o pojemności 6,2 l. Samochód może pomieścić 7-8 pasażerów, więc z powodzeniem zastąpi vana, a w wyposażeniu ma w zasadzie wszystko - od systemów multimedialnych i skórzanej tapicerki po asystentów jazdy na szosie i w terenie. Napęd na cztery koła i automatyczna skrzynia biegów to niemal podstawa. Takie auto można zamówić m. in. u znanego dilera samochodów luksusowych Nivette Luxury Cars i będzie pochodziło z rynku niemieckiego, więc nie ma obaw o homologację. Cena? Od 417 tys. zł. Za podobne pieniądze można kupić dobrze wyposażone Audi Q7 czy lekko doposażone BMW X5 M50d.
Inną, amerykańską opcją dla aut znanych na naszym rynku jest dość oryginalny Dodge Durango, który stylistyką nawiązuje do Chargera. W gruncie rzeczy jest to już SUV "full size" według amerykańskich standardów, ale cenowo może konkurować z BMW X3. Tyle tylko, że napędzany jest sporym silnikiem 3,6 l o mocy 290 KM. 20-calowe felgi czy system nagłośnienia kosztujący u europejskich dilerów dobre 20 tys. zł nie jest niczym wyjątkowym w Durango. Nie ma też problemu aby zamówić wersję 5.7 HEMI o mocy 364 KM. Takie samochody można kupić od 250 do 300 tys. zł, czyli porównywalnie do dobrze wyposażonego BMW X3 z najmocniejszym dieslem.
Amerykańskie legendy
Choć Chevrolet zakończył już swoją działalność w Polsce, to nadal można zostać właścicielem kultowego Camaro i Corvette – nie ma z tym większego problemu. Samochody takie sprzedają oczywiście prywatni importerzy. Za około 250 tys. zł możecie kupić Camaro z silnikiem V8 6,2 l o mocy 405 KM. Samochód będzie wyposażony w nawigację, porządny system audio, skórzaną tapicerkę, pełną elektrykę czy tempomat. Za podobne pieniądze kupicie na przykład BMW Z4 sDrive 35i z silnikiem o mocy 306 KM.
Jednak prawdziwym rarytasem jest najnowsza generacja Corvette Z06 z 658-konnym V8. Auto, które na torze potrafi powalczyć z topowymi modelami Ferrari i Porsche jest do kupienia na Pomorzu w salonie Presidents już od 600 tys. zł. Za takie pieniądze nie kupimy Audi R8 czy Porsche 911 Turbo. Wybierając z europejskich wozów jako alternatywę należałoby zasugerować dobrze wyposażoną 911 Carrerę S, BMW M4 czy Mercedesa AMG-GT. Opcją jest jeszcze Nissan GT-R w wersji Black za 500 tys. zł i dodatkowe 100 tys. na paliwo. Co byście wybrali?
Jednak rynek sportowych legend z USA to nie tylko Chevrolet. Jest jeszcze Dodge i takie modele jak Challenger czy Charger. Tego drugiego można kupić we Wrocławiu u dilera amerykańskich aut CARSVIP za 335 tys. zł. Mowa o odmianie Hellcat, która może z powodzeniem stanąć obok topowego Mustanga czy Camaro do wyścigu spod świateł. Silnik 6,2 l z kompresorem osiąga 707 KM. Czy za podobne pieniądze kupimy BMW M5? Niestety nie. Nie wystarczy nawet na wersję M550d.
Niewiele droższe są Challengery. W zależności od wersji kosztują od 250 tys. zł do 350 tys. zł. Górna granica jest przeznaczona dla wersji SRT Hellcat z takim motorem jak w Chargerze. Nie kupicie nic europejskiego czy japońskiego o takiej mocy nawet za dwa razy wyższą sumę. Podstawowa odmiana 911 Carrera kosztuje 450 tys. zł, a 350 tys. zł nie wystarczy nawet na Mercedesa C63 AMG.
Picku-py z prawdziwego zdarzenia
Kiedyś rozmawiałem z pewnym właścicielem amerykańskiego, wielkiego pick-upa z silnikiem V8 i zapytałem, dlaczego nie wybrał czegoś mniejszego, europejskiego lub japońskiego. Oto jego odpowiedź: „Kolega ma Toyotę Hilux i teraz zastanawia się nad zmianą na Forda F-150. Rachunek jest prosty. Jemu samochód spala średnio 12 l oleju napędowego na 100 km. Mój RAM pali 25 litrów gazu. Wychodzimy prawie na równo, tylko, że ja mam moc, komfort jazdy i wyposażenie i nie boję się holować przyczepy o masie większej niż 4 tony.”
Coś w tym jest, bo tak jak kiedyś japońskie pick-upy zdobywały serca Polaków możliwością odliczenia VAT, tak teraz, gdy nie przynosi to już takich korzyści, ich miejsce zastępują monstrualne, amerykańskie półciężarówki. Łatwo kupić takie auto, bo klasyczne RAM-y sprowadza kilka polskich firm. Sprzedawane są zwykle z praktycznymi, podwójnymi kabinami i nierzadko z bogatym wyposażeniem obejmującym minimum to, co znajdziecie w najwyższych specyfikacjach Mitsubishi L200 czy Volkswagena Amaroka. Pod maską zwykle pojawia się benzyna 5.7 HEMI lub 3-litrowy diesel. Oczywistością jest, że silniki współpracują z automatycznymi przekładniami i też mają napęd 4x4.
Niestety ich ceny nie są już tak atrakcyjne jak w przypadku samochodów sportowych, ale i tak zaczynając się od 160-170 tys. zł są niezłą alternatywą. Weźmy takiego Amaroka, który z podwójną kabiną kosztuje w najdroższej wersji wyposażenia Highline i z najmocniejszym motorem wyceniony jest na ponad 130 tys. zł. Jednak chcąc naprawdę mocnego i solidnego pick-upa, przystosowanego do specyfiki europejskiego rynku, trzeba wybrać 200-konnego Forda Rangera Wildtraka i takie auto kosztuje już 166 tys. zł.
A propos Forda, to amerykańskie pick-upy serii F nie są tak powszechne jak RAM-y. Jednak można kupić i takie auta. Przykładowo Ford F-150 SVT Raptor to coś więcej niż półciężarówka. Silnik o pojemności 6,2 litra generuje moc 411 KM, auto ma na pokładzie niemal wszystko, a w dodatku przejedzie po mniejszym Rangerze bez większych uszkodzeń. Cena u wrocławskiego dilera CARSVIP za roczny, ale nieużywany samochód to 299 tys. zł. Tyle tylko, że to połączenie użytkowego pick-upa, samochodu terenowego i sportowego SUV-a.
Vany inne niż europejskie
Warszawska firma zajmująca się doradztwem motoryzacyjnym Premium Cars Dealer zajmuje się sprzedażą dość nietuzinkowych samochodów, a w tym niezbyt znanego u nas vana Toyota Sienna. Doradca nosi dość znajomo brzmiące nazwisko Hołowczyc. A samochód?
To pełnowymiarowy, 7-osobowy van, który na rynku amerykańskim znany jest jako Swagger Wagon, a jego promocją zajmował się m. in. dobrze znany raper Busta Rhymes. To ciekawe, że marka postrzegana u nas raczej jako nudna, potrafi na tak dużym luzie reklamować bądź co bądź dość nudny samochód. Jednak na tle europejskich vanów można odnieść inne wrażenie. Samochód wyróżnia się na ulicy, a jego wnętrze może się podobać. Pod maską oczywiście nie znajdziecie dychawicznego motoru TSI czy TDI, ale 3,5-litrowy silnik V6 o mocy 266 KM. Auto kosztuje 285 900 zł i jest do sprowadzenia w wersji europejskiej. Diler daje 3 lata gwarancji. A jak wygląda taka oferta na tle europejskiej konkurencji?
No cóż, chętnie kupowany w Polsce Seat Alhambra kosztuje maksymalnie 158 tys. zł (bez dodatków), a Ford Galaxy z najmocniejszym silnikiem i najbogatszym wyposażeniem 161 tys. zł. Nawet bardzo funkcjonalnego Volkswagena Multivana można kupić za maksimum 192 tys. zł. Czy więc Sienna rzeczywiście jest atrakcyjną propozycją? Chyba tylko dla miłośników amerykańskiego stylu życia oraz indywidualistów.[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=ql-N3F1FhW4[/youtube]