Poradniki i mechanika"Niemiec płakał, jak sprzedawał", a potem zeznawał – przeciwko handlarzowi

"Niemiec płakał, jak sprzedawał", a potem zeznawał – przeciwko handlarzowi

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © fot. East News/Reporter/Piotr Kamionka
Marcin Łobodziński
11.09.2022 06:39, aktualizacja: 13.03.2023 15:47

W sporach pomiędzy oszukanym kupującym i sprzedającym samochód coraz częściej prawnicy posługują się zeznaniami zagranicznych właścicieli, co może pogrążyć nieuczciwego handlarza. Niemiec mógł płakać, kiedy sprzedawał, ale handlarz też może płakać, kiedy w sądzie pojawią się zeznania Niemca.

– Właściciele samochodów, jak i handlarze często liczą na to, że historia pojazdu nie jest możliwa do ustalenia. Narzędzia rozkodowujące VIN często nie mają danych o przeszłości samochodu – mówi Oskar Możdżyń, prawnik zajmujący się głównie sporami związanymi ze sprzedażą samochodów. – W takiej sytuacji sprzedawca czuje się spokojny i czasem ulega pokusie zatajenia informacji o wypadkach lub nietechnologicznych naprawach. Przepisy jednak umożliwiają dotarcie do poprzednich właścicieli, jak i dokumentów dotyczących pojazdu. Można to robić zarówno w sprawach cywilnych, jak i karnych – dodaje właściciel serwisu autoprawo.pl.

Jak się okazuje, w sporach pomiędzy sprzedawcą i kupującym jest możliwość skorzystania z zeznań świadka, czyli poprzedniego właściciela samochodu z zagranicy. Może się więc okazać, że "Niemiec, który płakał, jak sprzedawał", może też zeznawać i wcale nie musi być Niemcem. Zeznania są zbierane przez zagranicznych funkcjonariuszy i wysyłane do Polski. W Polsce tłumaczone pod przysięgą i dołączane do sprawy.

Bezwypadkowy wrak

Audi kupione w Polsce miało być bezwypadkowe. Przyjechało z Francji. Po zakupie użytkownik narzekał na przeciekający dach. Po wnikliwym sprawdzeniu okazało się, że samochód był powypadkowy. Poproszono ostatniego właściciela z Francji o opis samochodu przed sprzedażą. W protokole zeznania czytamy:

"Osoba przesłuchiwana oświadczyła nam, że uszkodziła pojazd w 2015 roku i scedowała go na rzecz instytucji ubezpieczającej na zezłomowanie po tym, jak został on określony jako wrak. Oświadczyła ona, że cały przód został uszkodzony na skutek uderzenia i że w trakcie wypadku pojazd [...] dachował".

To wystarczyło do rozstrzygnięcia na korzyść kupującego.

Inna sprawa dotyczyła kii kupionej w Czechach, która została zlicytowana na aukcji i kupiona przez handlarza – z uszkodzonym silnikiem, po wypadku. Importer naprawił go w podstawowym zakresie i sprzedał auto jako bezwypadkowe, licząc, że historia nigdy nie wyjdzie na jaw. Skorzystano jednak z zeznań osoby, która tę kię użytkowała jako ostatnia.

Podobnych przypadków jest więcej, jak mówi Oskar Możdżyń, więc dla chcącego prawnika, nic trudnego. Choć oczywiście nie każdy sprzedający chce rozmawiać.

– W takich sprawach kluczowa jest opinia biegłego, natomiast dzięki tym zeznaniom można być o nią spokojnym – mówi prawnik. – Dodatkowo takie przesłuchanie jest dobrym dowodem na moment powstania wad (ustalenie czasu np. wypadku), a to jedna z rzeczy, którą trzeba udowadniać w toku sprawy sądowej – dodaje.

Uważaj, co zeznajesz w skarbówce

Handlarze muszą się też liczyć z tym, że ślad po nich zostaje również w urzędzie skarbowym. W momencie składania deklaracji do zapłaty akcyzy podaje się stan pojazdu jako uszkodzony lub nieuszkodzony oraz podstawę opodatkowania, czyli wartość rynkową pojazdu. W interesie importera jest to, żeby zapłacić jak najniższy podatek, więc często urzędowi skarbowemu przedstawia on pełną dokumentację uszkodzenia pojazdu, która uzasadnia jego deklarację.

W jednej ze spraw kilkuletnie audi miało powypadkową historię, uszkodzenie głowicy silnika, uszkodzenie turbosprężarki i inne wady. Wystarczyło uzyskać ze skarbówki takie zeznanie, by posłużyło jako dowód w sprawie, potwierdzający, że auto przyjechało do Polski uszkodzone. Jeśli zostało sprzedane jako bezwypadkowe, jest to ewidentne zatajenie wady.

Póki masz prawo, póty masz szansę

Zdaniem Oskara Możdżynia możliwości jest naprawdę wiele, a to, że auto pochodzi z zagranicy, nie przesądza o szansach oszukanego kupującego na wyegzekwowanie swoich praw. Zeznania świadków czy ślady pozostawione choćby w skarbówce mogą zaskoczyć nieuczciwego handlarza, ale nie są żadną ekstrawagancją w sprawach, w których chodzi o kilkadziesiąt tysięcy złotych czy nawet o większe kwoty.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)