Moje auto, moja twierdza. Filtry i tryby odkażania coraz popularniejszą opcją
Najbezpieczniejszym miejscem w dobie pandemii, oprócz domu, staje się prywatny samochód. By przyciągnąć klientów do salonów, branża chwali się filtrami i oczyszczaczami powietrza w autach, a nawet specjalnymi trybami klimatyzacji, które mają zabić wirusa.
29.05.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:23
Początek maja był dla Włochów powrotem do pracy, ale nie powrotem do normalności. Kraj jeszcze długo będzie pamiętał szkody, jakie wyrządził koronawirus. Fiat nie pozostał bierny w tej sytuacji. Do swoich rynkowych hitów – 500 i Pandy – przygotował pakiet D-fence, który ma dezynfekować powietrze w samochodach. Z biegiem czasu ma on trafić do wszystkich samochodów tego producenta.
Opiera się on na wysokociśnieniowym filtrze kabinowym, małej lampie UV (usuwa 99 proc. bakterii) oraz mobilnym oczyszczaczu powietrza wyposażonym w filtr HEPA. Ten ostatni element można wykorzystywać też w domu. Samochody są małe, więc proces filtracji przebiega szybko.
Inną metodę dezynfekcji zastosował Ford. W policyjnych samochodach tego producenta wprowadzono specjalny tryb klimatyzacji, który nagrzewa wnętrze do 56 stopni Celsjusza na 15 minut. To zabija wirusy i jest znacznie skuteczniejsze niż dezynfekcja płynem. Co ważne, oprogramowanie można wgrać do starszych egzemplarzy pojazdów. Producent już myśli nad wykorzystaniem tej metody w autach służących do przewozu chorych.
Na termiczną dezynfekcję zwrócili już uwagę naukowcy z Uniwersytetu w Georgii. Zauważyli oni, że niewielki wzrost temperatury ma wpływ na wymieranie wirusa. Nawet przy temperaturze zewnętrznej wynoszącej 20 stopni Celsjusza, kabina samochodu może nagrzać się do 45 stopni w ciągu zaledwie godziny. To już ma wpływ na długość życia wirusa.
Pierwsze poprawki w układach klimatyzacji pojawiły się, co logiczne, w Chinach. W lutym 2020 konglomerat Geely pokazał model Icon, którego układ klimatyzacji potrafi oczyścić powietrze z 95 proc. cząsteczek o wielkości 3 mikronów. Zanim prezentacja się skończyła, złożono już 30 tys. zamówień na auto. W 2016 roku, gdy Tesla wprowadzała do swoich aut filtry oczyszczające powietrze do standardów sali operacyjnej, zostało to uznane za chwyt marketingowy.
Optymistyczne doniesienia punktuje jednak Werner Bergman, dyrektor badań w firmie konsultacyjnej Aerosol Science. Filtracja jest ważna, ale by cały zabieg miał sens, potrzebna jest szczelność nadwozia. Kabina samochodu nie jest pod żadnym pozorem szczelna, a działanie klimatyzacji jest jedynie półśrodkiem. Poza tym, żeby wydostać się z auta, trzeba przecież otworzyć drzwi. O wiele lepszym rozwiązaniem jest maska.
Barry Kellar, wiceprzewodniczący zarządu firmy Freudenberg zajmującej się produkcją filtrów stwierdził, że nie wyobraża sobie takiego natężenia wirusa w powietrzu, byśmy potrzebowali tak zaawansowanej filtracji w pojazdach. Dodatkowe wyposażenie Fiata może okazać się zbędne w walce z wirusem, ale i tak przyda się w zanieczyszczonych miastach.