Mercedes-Benz 450 SEL 6.9 na sprzedaż w cenie dobrze wyposażonego vw passata
Dziś producenci o silnikach o pojemności ponad 2 l mówią, że są "duże". A co powiecie na prawie 7-litrową jednostkę? I to w cenie nieźle wyposażonej limuzyny segmentu D. Mercedes 450 SEL 6.9 w czasach swojej świetności kosztował fortunę. Po internetowej aukcji RM Sotheby’s, która kończy się 11 czerwca, nowy właściciel przekona się, że te czasy wciąż trwają.
01.06.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:21
Mercedes W116 był pierwszym oficjalnym modelem nazwanym Klasą S. Jej debiut odbył się w 1972 roku, a literka miała służyć za skrót "Sonderklasse", co po niemiecku oznacza "klasa specjalna". I taka też była. O harmonijnym nadwoziu, za które odpowiadał Friedrich Geiger (odpowiedzialny też za drzwi-skrzydła w 300 SL), niebywałym zaawansowaniu technicznym i świetnej jakości wykonania. W 1974 roku W116 zdobyło w końcu tytuł Samochodu Roku.
Prawdziwy przełom miał jednakże dopiero nadejść. Rok później, w maju 1975 roku, świat ujrzał samochód, wyposażony w jeden z największych silników w powojennej historii europejskiej motoryzacji. Pierwotnie pojazd miał zostać zaprezentowany już 2 lata wcześniej, ale kryzys paliwowy wymusił przesunięcie premiery.
Występujący jedynie w przedłużonym o 100 mm względem zwykłej Klasy S nadwoziu 450 SEL 6.9, zachwycał w każdym stopniu. Ogromny silnik powstał przez rozwiercenie 6,3-litrowego M100, do (wbrew oznaczeniu) pojemności 6,8 l (a dokładniej 6834 cm3) oraz dodanie mechanicznego wtrysku K-Jetronic Boscha i suchej miski olejowej.
Jednostka osiągała 286 KM i 550 Nm maksymalnego momentu obrotowego (wersja na USA dysponowała 250 KM i 488 Nm). Choć dziś taka moc nie robi już specjalnego wrażenia, pamiętajcie, że wtedy przeciętny samochód miał silnik 6-krotnie mniejszy i 5-krotnie słabszy. Takie parametry wystarczyły, by "rozbujać" 2-tonową limuzynę do 100 km/h w ok. 7,5 sekundy i osiągnąć prawie 230 km/h.
Na pokładzie topowej "S-ki" można było znaleźć (oczywiście szalenie skomplikowane) hydropneumatyczne zawieszenie, zapewniająca niebywały komfort jazdy oraz jeden z pierwszych seryjnie montowanych systemów ABS. Cena 450 SEL 6.9 była ponad 3 razy wyższa, od podstawowego modelu 280 S. W sumie powstało tylko 7380 egzemplarzy.
Jeden z nich trafi niebawem na aukcję RM Sotheby’s w Essen, która - ze względu na pandemię koronawirusa - odbędzie przez internet. Wydarzenie zaczyna się 3 czerwca, a kończy – 11 czerwca. Wystawiony egzemplarz pochodzi z 1979 roku i po wyposażeniu w automatyczną antenę, radio Becker Mexico i elektryczny szyberdach opuścił bramy zakładu w Sindelfingen, udając się za ocean.
Tam wytrwał do 2009 roku, kiedy to został ściągnięty z powrotem do Europy, a dokładniej do Berlina. Tuż po zakupie, nowy właściciel zapewnił W116-ce kurację odświeżającą, a w latach 2014-2017 przeprowadził generalny remont wraz z ponownym lakierowaniem nadwozia na kolor milanbraun, doprowadzając 450 SEL 6.9 to stanu salonowego.
Wszelkie prace dokonywane przy tym egzemplarzu potwierdzone są rozległą dokumentacją, podobnie jak przebieg, który wynosi nieco ponad 108 tys. km. Prognozowana cena zaczyna się od 35 tys. euro (ok. 154 tys. zł), czyli tyle, ile za nieźle wyposażonego vw passata z "dużym", 190-konnym dieslem. Górny próg cenowy szacowany jest co prawda na 50 tys. euro (ok. 220 tys. zł), ale to wciąż mniej, niż kosztował testowany przeze mnie passat r-line edition. To co wybieracie?