McLaren chce wrócić do LeMans po dwudziestu latach przerwy
Podczas gdy wielu pospolitych producentów, nie do końca kojarzących się z typowo sportowymi autami, z powodzeniem startuje w LeMans, McLaren od prawie dwudziestu lat omija to wydarzenie szerokim łukiem. Niebawem może się to jednak zmienić.
11.02.2017 | aktual.: 14.10.2022 14:18
Był rok 1995, kiedy to McLaren zgarnął wszystkie możliwe nagrody w wytrzymałościowym, 24-godzinnym wyścigu LeMans. Za kierownicą wspaniałego F1 GTR zasiedli: JJ Lehto, Masaori Sekiya i Yannick Dalmack. Firma zachęcona ogromnym sukcesem kontynuowała wyścigową działalność do 1998 roku. Potem całkowicie wycofała się z LeMans.
Nowy szef McLarena, Zak Brown twierdzi, że decyzja była błędem i zamierza ponownie wprowadzić markę w świat wyścigów wytrzymałościowych. Choć od ostatniego występu minęło prawie 20 lat, nietrudno domyślić się, że szanse na sukces byłyby spore, ponieważ McLaren, choć nieobecny w LeMans, angażuje się w wiele innych serii wyścigowych. Posiada więc odpowiednie doświadczenie, które mogłoby zaprocentować w wyścigach wytrzymałościowych.
Zak Brown przyznaje, że kwestia powrotu do LeMans jest obecnie poddawana dyskusji i nie wyklucza, że ostatecznie uda się przeforsować ten pomysł. Sam szef jest jego zdecydowanym zwolennikiem. Osobiście bardzo chciałbym zobaczyć auto McLarena w rywalizacji LeMans i nie jestem odosobniony w tych marzeniach - mówi.
Ostateczną decyzję podejmie dyrektor operacyjny McLarena Mike Flewitt. Wszyscy z pewnością chcieliby, aby była ona pozytywna. Tym bardziej, że firma może pochwalić się obecnie nowym dyrektorem w dziale motorsportu. Jest nim były szef zespołu Strakka, Dan Walmsley, biegły w kwestii wyścigów LeMans. To dobra okazja do powrotu McLarena.
Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła i nie wiadomo kiedy to nastąpi. Jeśli jednak sam szef marki przyznaje, że opcja występów w LeMans jest poważnie rozważana, coś musi być na rzeczy. Z pewnością McLaren jest jedną z tych firm, które mogłyby naprawdę nieźle namieszać w wyścigach wytrzymałościowych.