Koncentrowali się na asystentach jazdy, nie dostrzegli wielkiego pluszaka. Badanie IIHS-u
Aktywne systemy ułatwiające jazdę dopiero popularyzują się w samochodach. Od 2022 r. w UE proces ten mocno przyspieszy. Co ciekawe, na początku można spodziewać się obniżenia bezpieczeństwa, bo kierowcy uczący się używać takich systemów potrafią być bardzo zdekoncentrowani.
04.03.2021 | aktual.: 16.03.2023 14:24
Amerykański Insurance Institute for Highway Safety (IIHS) przeprowadził interesujące i – można powiedzieć – dość spektakularne badania dotyczące rozproszenia kierowców korzystających z aktywnych systemów wspierających jazdę. Badania przeprowadzono na grupie 31 osób, które zasiadły za kierownicą mercedesa klasy c, oferującego drugi poziom autonomii. Oznacza to, że w określonych warunkach – na autostradzie czy drodze ekspresowej - auto jest w stanie samo zachować dystans od poprzedzającego pojazdu i utrzymać się w obranym pasie ruchu. Oczywiście pojazdy tego typu nie zwalniają z obowiązku prowadzenia. Trzeba trzymać ręce na kierownicy i obserwować sytuację drogową. Jak z tym ostatnim poradzili sobie badani?
Grupę podzielono na trzy zespoły. Pierwszy (10 osób) stanowili kierujący, którzy nie mieli wcześniej do czynienia z aktywnymi systemami wspomagającymi jazdę i po raz pierwszy używali ich podczas jazd testowych. Ci z drugiej grupy (10 osób) prowadzili bez żadnej pomocy ze strony elektroniki. Trzecią grupę (11 osób) stanowili kierowcy regularnie używający wcześniej systemów wspomagających i prowadzili oni auto z włączonymi asystentami.
Podczas godzinnej przejażdżki stało się coś, o czym wcześniej nie poinformowano badanych. Każdego z nich kilka razy wyprzedził inny pracownik IIHS-u samochodem, do bagażnika którego przyczepiono sporego różowego, pluszowego misia ubranego w kamizelkę odblaskową. Samochód prowadzono tak, by za każdym razem zabawka pozostawała w polu widzenia badanej osoby przez ok. 30 sekund.
Wyniki badań mogą być zaskakujące. Choć w teorii trudniej o coś, co byłoby łatwiej zauważyć, część kierowców w ogóle nie widziała zabawki. Na pytanie o to, czy podczas badania dostrzegli coś niezwykłego, przecząco odpowiedziało aż 5 osób z pierwszej grupy, 2 osoby z drugiej i jedna z trzeciej. Zabawkę dostrzegły, ale nie potrafiły poprawnie powiedzieć, ile razy, 4 osoby z pierwszej grupy, 7 z drugiej i 5 z trzeciej. Wśród badanych, którzy dostrzegli zabawkę i poprawnie określili liczbę razy, kiedy się pojawiła, znalazło się po jednej osobie z grupy pierwszej i drugiej oraz 5 osób z grupy trzeciej.
Rezultaty można uznać za niepokojące. Ogólnie 25 proc. kierowców nie dostrzegło niczego niezwykłego. W grupie badanych, którzy nie używali wcześniej aktywnych systemów wspomagania jazdy i dopiero uczyli się ich obsługi odsetek ten wyniósł aż 50 proc. Z drugiej strony najlepiej w badaniu wypadła grupa osób, która już zaznajomiona jest z obsługą takich układów. Co to dla nas oznacza?
Od maja 2022 r. wszystkie nowe modele i generacje samochodów osobowych będą musiały być wyposażane w szereg elektronicznych rozwiązań zwiększających bezpieczeństwo. Chodzi m.in. o system ISA (inteligentny asystent prędkości), system automatycznego hamowania przeciwkolizyjnego, układ ostrzegający przez niezamierzoną zmianą pasa ruchu czy system wykrywania pieszych oraz rowerzystów przed autem.
By te układy działały, potrzebna jest sieć czujników dookoła auta. Taki zestaw będzie wystarczający, by bez dopłaty lub w niskiej cenie można było zaproponować nabywcom aktywny tempomat czy system utrzymania auta w pasie ruchu. Można więc spodziewać się, że systemy te znacznie stanieją, a w wielu modelach będą oferowane w standardzie.
Jak wynika z badań IIHS-u, osoby, które dopiero będą uczyć się ich obsługi, mogą być na tyle skoncentrowane na ich działaniu, że ich uwadze umykać będzie wiele rzucających się w oczy i ważnych zdarzeń na drodze. Niewykluczone więc, że początkowo, po wprowadzeniu obowiązku dodatkowego wyposażania aut, bezpieczeństwo raczej spadnie, zamiast rosnąć. Należy pamiętać, ze autonomiczne systemy drugiego poziomu czasami się mylą. To urządzenia, które mimo sporych możliwości wymagają jednak nadzoru ze strony człowieka, o czym przypominają nam choćby głośne przypadki zdarzeń a udziałem aut Tesli.
Oczywiście można powiedzieć, że badanie IIHS-u było "pułapką" zastawioną według scenariusza słynnego doświadczenia psychologicznego prof. Daniela Simonsa z liczeniem podań piłki i przechadzającym się pośród graczy gorylem. Nie zmienia to jednak faktu, że wybiórczość percepcji człowieka przestanie być problemem dopiero wtedy, gdy za kierownicą nie będzie miał on już nic do zrobienia.