18‑litrowy diesel. Ekolodzy drżeli, gdy ruszał
Kiedy rynek nie jest w stanie dostarczyć sprzętu, który spełniłby nasze specyficzne potrzeby, najrozsądniejszym rozwiązaniem jest zbudowanie go samodzielnie. Stąd też pochodzi znane powiedzenie, że "potrzeba jest matką wynalazców". Doskonałym przykładem potwierdzającym tę tezę jest historia ciężarówki Butler Mark V, która wraz z przyczepą była w stanie przewozić nawet 200 ton drewna.
10.02.2024 | aktual.: 11.10.2024 12:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Muszę przyznać, że duże maszyny mają w sobie coś fascynującego. Ta fascynacja nie ogranicza się tylko do dzieci — również dorośli często są zafascynowani niezwykłymi osiągnięciami inżynierii. Tak było również w przypadku ciężarówki Mark V, której historia zaczęła się od czterech braci Butlerów. W połowie lat 40. XX wieku bracia potrzebowali solidnej maszyny do transportu drewna w okolicach Sooke na wyspie Vancouver w Kanadzie.
Jednak po pewnym czasie doszli do wniosku, że dostępne na rynku maszyny nie spełniają ich oczekiwań. To właśnie wtedy Claude Butler wpadł na pomysł zbudowania własnego pojazdu. W realizacji tego pomysłu miał mu pomóc Barney Oldfield, który, podobnie jak Claude, miał doświadczenie w dziedzinie mechaniki. W ten sposób, w 1960 roku, powstała pierwsza maszyna — ciężarówka z 14-litrowym, wysokoprężnym silnikiem V12, o dopuszczalnej masie całkowitej 90 ton.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W kolejnych latach rodzina Butlerów, przy wsparciu innych osób, kontynuowała budowę kolejnych ciężarówek. Jednak najbardziej interesującym z ich projektów był Mark V. Jednym z powodów, dla których zdecydowali się na jego budowę, była chęć przekroczenia ładowności 100 ton. Postęp technologiczny i dostępność odpowiednich komponentów sprawiły, że stało się to możliwe.
W projektowaniu jednej z największych ciężarówek do przewozu drewna brał udział również Cliff Burrows, który wcześniej pracował dla Kenwortha, amerykańskiego producenta ciężarówek. Efekt pracy całego zespołu ujrzał światło dzienne w 1974 roku i różnił się znacznie od dotychczasowych wyrobów. Ciężarówka miała sztywną ramę, napęd był przenoszony tylko na tylne osie (które były wyposażone w podwójne koła), a skrętne były tylko przednie dwie osie (z pojedynczymi kołami).
Dodatkowo łatwy dostęp do silnika ułatwiał jego serwisowanie, a kabina była zawieszona stosunkowo nisko. W kabinie nie brakowało udogodnień dla kierowcy, takich jak pneumatyczne zawieszenie fotela. Jednak to, co naprawdę robi wrażenie, to liczby, którymi może pochwalić się Butler Mark V.
Napędzał go dwusuwowy, 16-cylindrowy silnik Detroit Diesel o imponującej pojemności 18,6 litra, który generował aż 750 KM i współpracował z automatyczną skrzynią biegów. Taka moc musiała jednak radzić sobie z ogromnym obciążeniem. Sam Mark V mógł bowiem, jak zakładano, zabrać na pokład 100 ton ładunku. Dodatkowo, na zlecenie Butlera, firma Columbia Trailer zbudowała przyczepę, na którą można było załadować kolejne 100 ton drewna.
Rozważano nawet zwiększenie mocy do 1000 KM. Ciężarówka miała prawie 13 metrów długości, a wraz z przyczepą mierzyła już ponad 24 metry. Każda z osi ważyła ponad 2,3 tony, a przednie koła miały średnicę prawie 183 cm (tylne były nieco mniejsze).
Tak ogromne rozmiary stanowiły duże wyzwanie transportowe. Pojazd oczywiście nie mógł poruszać się po zwykłych drogach. Mimo to testowa jazda odbyła się na drodze publicznej — ekipa budująca pojazd miała dobre kontakty z lokalną policją. Wystarczył jeden telefon, aby uzyskać eskortę. Transport pojazdu do miejsca, gdzie miał być używany, odbył się za pomocą kolei.
Claude Butler miał ambicje wyprodukować większą liczbę pojazdów i sprzedać je nie tylko do branży leśnej, ale także górniczej. Powstały nawet materiały reklamowe, ale ostatecznie plany te nie doszły do skutku.
Według opowieści pojazd nie służył Butlerom zbyt długo i został sprzedany stosunkowo szybko. Dziś jest w prywatnych rękach, ale jego stan jest daleki od idealnego. Butler Mark V jest zarośnięty krzakami, czekając na lepsze czasy. Miejmy nadzieję, że te czasy nadejdą i że w przyszłości będzie mógł zachwycać swoimi rozmiarami zarówno młodszych, jak i starszych obserwatorów.