Joe Biden pojawił się z "Bestią". Opancerzona limuzyna ma na pokładzie krew dla prezydenta
25.03.2022 08:53, aktual.: 14.03.2023 12:48
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czasy są niespokojne, więc nic dziwnego w tym, że Joe Biden podróżuje po Starym Kontynencie w "Bestii". Tak nazywany bywa jedyny w swoim rodzaju samochód zbudowany specjalnie dla mieszkańca Białego Domu. Limuzyna jest gotowa na każdą ewentualność.
Oznaki władzy
Każdy choć raz w życiu widział prezydenta USA, który po przybyciu do goszczącego go kraju wysiada z Air Force One. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej. Nim specjalny Boeing 747, z którego korzysta Joe Biden, dotknie pasa na docelowym lotnisku, w kraju, będącym celem jego wizyty ląduje potężny Boeing C-17 Globemaster.
Na jego pokładzie transportowane są pojazdy wchodzące w skład kawalkady specjalnych pojazdów, mających zapewnić bezpieczeństwo prezydentowi USA. Ile ich jest? Czasami tak dużo, że jeden samolot transportowy nie wystarcza. Podczas szczytu klimatycznego i spotkania G20 w październiku 2021 r. poruszał się w kolumnie liczącej aż 85 pojazdów. Znaczna część z nich przyleciała prosto z USA.
Podczas podróży zagranicznych prezydenta USA gwiazdą towarzyszącej mu kawalkady jest oczywiście Cadillac One, czyli opancerzona limuzyna stworzona specjalnie na potrzeby mieszkańca Białego Domu. Z oddali wydaje się niemal zwykłym samochodem z przedłużonym nadwoziem. Prawdę można dostrzec, dopiero gdy auto się zatrzymuje, a ochroniarze Bidena z Secret Service otwierają drzwi pojazdu.
Jak na dłoni widać wówczas, że dach limuzyny przebiega na wysokości głowy członków obstawy, a ci najprawdopodobniej są rośli. Co więcej, pomoc w otwieraniu drzwi nie jest jedynie kurtuazją, bo ich grubość bardziej przywodzi na myśl drzwi samolotu odrzutowego. Wszystko to robi wrażenie na zewnątrz, ale najważniejsze jest to, co niewidoczne na pierwszy rzut oka.
Samochód ostateczny
Obecne wcielenie "Bestii" służy prezydentowi USA od września 2018 r. Podobnie jak Cadillac One poprzedniej generacji, została zbudowana na podwoziu lekkiej ciężarówki. Samochód mierzy przynajmniej 5,5 metra długości i prawdopodobnie waży około 9 ton. Skąd tak duża waga? Limuzyna jest mocno opancerzona.
Już same pięciowarstwowe, klejone szyby grube przynajmniej na 12,5 cm muszą bardzo dużo ważyć. Do tego trzeba doliczyć pancerne płyty w karoserii i pod podwoziem. Jak grube? Te w poprzedniej wersji "Bestii", używanej jeszcze przez Baracka Obamę, miały grubość nie mniejszą niż 5 cm. W obecnym samochodzie na pewno nie są cieńsze. Całość pozwala na wyjście bez szwanku z wybuchu bomby. Ale to jeszcze nie wszystko.
We wnętrzu Cadillaca One zainstalowano własny obieg powietrza, który ma zabezpieczyć podróżnych przed ewentualnym atakiem z użyciem gazu. Do dyspozycji jest również broń palna, zaawansowane wyposażenie do udzielania pierwszej pomocy, w tym lodówka z krwią zgodną z grupą krwi prezydenta, a także miotacze gazu, które mają odstraszyć ewentualnych napastników. Oczywiście opony umożliwiają dalszą jazdę nawet po ich przestrzeleniu.
Przemysł dla państwa
Cadillac One nie ma swojego odpowiednika w świecie cywilnej motoryzacji. To konstrukcja stworzona przez amerykański przemysł motoryzacyjny specjalnie dla prezydenta USA. Takiego samochodu nie da się zamówić nawet za największe pieniądze. I nie wszystko o nim wiadomo, bo Secret Service woli trzymać karty przy orderach.
Wiele wskazuje na to, że podobnie jak w poprzedniej wersji "Bestii", sercem obecnie używanej limuzyny jest silnik Diesla o pojemności 6,6 l w układzie V8. Nie jest to zupełnie oryginalna konstrukcja, a motor opracowany przez General Motors z myślą o lekkich ciężarówkach.
Oryginalnie silnik ma moc 300 KM. Nie wiadomo jednak, jakie dokładnie parametry ma jednostka zainstalowana w Cadillac One. Według doniesień medialnych auto jest w stanie rozpędzić się mniej więcej do 100 km/h. Mało? Niekoniecznie. "Bestia" nie została przecież zaprojektowana do odbywania długich podróży, a jedynie koniecznych przejazdów i reprezentacyjnych defilad.
Szacuje się, że spalanie samochodu wynosi mniej więcej 30 l/100 km. Oczywiście taki apetyt Cadillaca One nie jest szczególnym obciążeniem dla amerykańskiego budżetu. Pozostaje jednak wyrzutem sumienia z ekologicznego punktu widzenia.
Opracowanie i produkcja obecnej wersji "Bestii" oraz kilku samochodów obstawy kosztowało około 16 mln dolarów. Według doniesień zachodnich mediów w 2023 r. ma rozpocząć się faza projektowa następcy prezydenckiej limuzyny. Niewykluczone, że będzie to auto o napędzie bezemisyjnym. W 2021 r. o takim rozwiązaniu wspominał sam Joe Biden.
Prezydentowi USA bliska jest tematyka motoryzacyjna. W 2021 r. osobiście testował on elektrycznego Hummera EV. Może więc konstruktorzy kolejnego opancerzonego pojazdu dla Białego Domu sięgną po część rozwiązań stosowanych w tym potężnym amerykańskim SUV-ie? Niezależnie od źródeł inspiracji jednego możemy być pewni – efekt będzie imponujący.