Jari-Matti Latvala o rajdzie w Mikołajkach i o tym, czego nie może zabraknąć w rajdówce

Rajd Polski ponownie będzie zaliczany do klasyfikacji WRC. To olbrzymie wyróżnienie, ale i wyzwanie. O wrażenia z najszybszego rajdu w całym kalendarzu i przyszłości motorsportu porozmawiałem z Jari-Matti Latvalą, kierowcą rajdowym i szefem zespołu Toyota Gazoo Racing.

Jari-Matti Latvala
Jari-Matti Latvala
Źródło zdjęć: © WP Autokult | materiały prasowe Toyoty
Mateusz Lubczański

21.10.2023 | aktual.: 24.10.2023 17:00

Ostatni rajd zaliczany do klasyfikacji WRC, w Mikołajkach 2017 roku, był nieco chaotyczny. Pomijając oczywiście kraksę Tanaka pod koniec imprezy czy opady deszczu zamieniające trasę w lodowisko, to organizacja i bezpieczeństwo zostawiały sporo do życzenia. Zachowanie kibiców, nie tylko polskich, sprawiło, że odcinek Chmielewo 2, decyzją delegatów FIA, został odwołany. Widzowie przechodzili przez trasę tuż przed startem odcinka. Z relacji świadków wynika, że przez tłum trudno było przejechać autu delegatów bezpieczeństwa. Podobno w pewnym momencie na trasie pojawił się nawet ciągnik rolniczy. Na szczęście Polska wraca do gry!

- Dobrze jest wrócić do Polski, jest to rajd trochę taki, jak w Estonii: szybki, z wąskimi przejazdami - mówi Jari-Matti Latvala gdy obserwujemy start imprezy Rallylegend. - Różnica jest w nawierzchni, ta w Polsce jest bardziej piaszczysta. Trudności zaczynają się zwłaszcza kiedy pada, kiedy robi się bardzo ślisko – wymienia mój rozmówca. – Gdy jest sucho, trzeba zrozumieć przyczepność drogi, czasami można wjechać bardziej w pobocze i ostatecznie pojechać szybciej.

GR Yaris w wydaniu rajdowym. Toyota chce pokazać, że auta stworzone do sportu mogą trafiać później do zwykłych klientów
GR Yaris w wydaniu rajdowym. Toyota chce pokazać, że auta stworzone do sportu mogą trafiać później do zwykłych klientów© WP Autokult | Hans Berggren

Latvala wskazuje też na różnice z tak samo szybkim (choć według niektórych nawet szybszym) rajdem Finlandii. - W Finlandii nawierzchnia jest twardsza i auto się ślizga. W Polsce można jechać z gazem w podłodze bo droga zapewnia więcej przyczepności.

O ile jednak kultowa impreza Rallylegend pozwala dosłownie przykleić się do Lancii 037 czy Audi Quattro, tak topowa półka WRC jest dość zamknięta, a do tego gości na razie dwa i pół zespołu, jak mówi się wśród mechaników: to Toyota, Hyundai i M-Sport razem z Fordem. - Jest jeszcze kwestia Subaru, ludzie z tej marki pojawią się na rajdzie Japonii – mówi mi Latvala. Chcą zobaczyć, czy opłaca się inwestować niemałe przecież pieniądze w zespół.

Rozgrzewka na krótkim odcinku
Rozgrzewka na krótkim odcinku© WP Autokult | Donatiello Mattia

- Musimy trafić do młodszych fanów i musimy mieć więcej zespołów fabrycznych – stwierdza po chwili. Pytam więc, czy pomógłby show w stylu "Drive to survive" jak w Formule 1. "Być może" – odpowiada Latvala.

Liczy się tylko jedno

Toyota chce również pokazać, że można stworzyć auto rajdowe, z którego doświadczenie przełoży się na model fabryczny, cywilny, na którym można zarobić. Potwierdza to GR Yaris, choć na początku – podobno – księgowi dostawali zawału serca gdy liczyli czy można na nim przynajmniej nie stracić.

Doświadczenie pozwala również na rozwój technologii. Rajdówki są już hybrydami (a ich osiągi zawstydzają Grupę B), mają paliwa na które składają się zarówno substancje syntetyczne jak i pochodzenia roślinnego. Toyota eksperymentuje też z wodorem – jego spalaniem w "zwykłym" silniku, co wymaga wymiany głównie wtrysków i pompy paliwa. Jest jednak jedna rzecz, bez której według Latvali rajdówka się nie obędzie.

- To dźwięk. Nikt nie chce stać w lesie i czekać na auto, które przeleci obok robiąc "fszszszz" (dop. red. - od szumu wiatru) – mówi, robiąc wymowny gest ręką.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)