Jacques Villeneuve jedna ze śmieszniejszych postaci w światku Formuły 1, wraca na paddock. Jeszcze nie jako kierowca konkretnego teamu, ale jako... poszukujący!
W ostatni weekend, po paddocku w Singapurze snuł się Jacques. Snuł się, pukał do różnych drzwi i szukał jakiegoś pracodawcy. Były mistrz świata F1 zamierza powrócić do ścigania. Jak sam wspomina, jest "racjonalnie optymistyczny", jeżeli chodzi o swój powrót w sezonie 2010.
Warto zaznaczyć, że Villeneuve ma teraz 38 lat, opuścił sport w 2006 roku, a swój tytuł zdobył - mniej więcej lata świetlne temu - czyli w roku 1998! Jest szansa? W przyszłym roku będzie aż 28 wolnych foteli w bolidach do zapełnienia. Czy jedno trafi się "podstarzałemu" Kanadyjczykowi?
Dodaje jeszcze jedno. Jego celem jest być po prostu "konkurencyjnym z innymi kierowcami". Chce być również "bohaterem" dla swoich dzieci, tak jak jego ojciec był dla niego...
Były mistrz jeszcze nie negocjuje warunków kontraktu, ale podobno ktoś jest zainteresowany.
Jacques mówi: "Zawsze zużywałem mniej paliwa i opon. To jest era F1, która mi pasuje". Przepraszam, z takim nastawieniem, to może jakimś instruktorem można zostać w szkole eco-drivingu...
Sprawa ma się wyjaśnić do Świąt Bożego Narodzenia. Choć uważam jego tytuł za nieco przypadkowy, to jednak życzę mu udanego powrotu do F1, przynajmniej ktoś utarłby nosa młodziakom. I Barrichello poczułby się lepiej...