Indian zapowiadał brutala, a wprowadza do sprzedaży łobuza. Do tego ta cena…
Do tej pory producenci motocykli był nieco bardziej uczciwi niż producenci samochodów, bo premiery kolejnych jednośladów udowadniały, że to właśnie klienci są w centrum zainteresowania. Wszystko zmienił nowy Indiana FTR 1200. A szkoda.
02.10.2018 | aktual.: 01.10.2022 16:49
Już ponad rok temu pojawiły się filmy zapowiadające świetny model Indiana. Miał to być motocykl wyścigowy z drogową homologacją. Najostrzejszy sprzęt na rynku. Bezkompromisowa bestia, która miała zmienić wszystko. Jako zagorzały fan amerykańskich motocykli byłem w szoku.
Scout FTR1200 Custom - Indian Motorcycle
Rozmawiałem ze znajomymi o tym, że być może dla Indiana będzie to nowe otwarcie. Motocykle z aktualnej palety niezbyt do mnie przemawiają, a tolerancję na brzydotę mam dużą. Głębokie błotniki inspirowane są starymi maszynami, ale nawiązywanie samą nazwą by wystarczyło. Scout z każdej strony wygląda jakoś tak niespójnie, a do tego te ogromne wydechy…
Jednak FTR 1200 miał wszystko zmienić. Lekka sylwetka z podciętym tyłem, wielkie 19-calowe koła i spory prześwit przywoływał potężną maszynę, która urwała się z ziemnego toru na wariacki wypad do miasta. Dźwięk w filmie zapowiadającym model był świetny i zdradzał, że silnik ma spory zapas mocy.
Finalnie motor V-Twin o pojemności 1203 cm3 generuje 120 KM przy 8200 obr./min. I maksymalny moment obrotowy 115 Nm. Nieźle, ale z resztą podzespołów jest nieco gorzej. Większa jest kanapa, mniejsze koła i dorzucono kilka elementów, które sprawiły ze zwarta sportowa sylwetka nieco się rozlazła. Zawieszenie i hamulce to najwyższa półka, ale można się tego spodziewać po motocyklu, który w podstawowej wersji ma kosztować 13 tys. dol. Wersja S ma mieć kontrolę trakcji i trzy tryby jazdy, co winduje cenę do 16 tys. dol.
To więcej niż konkurenci. BMW R nineT i Harley-Davidson FortyEight 1200 to najbliższe cenowo pojazdy. Jednak nowemu Indianowi chyba bliżej do BMW, dlatego, że Harley ma spokojniejsze usposobienie i gorsze osiągi.
Na zdjęciach prasowych modelu FTR 1200 pokazano też duży wyświetlacz, który być może przekona mnie na żywo, ale po raz kolejny wspomnę, że spodziewałem się surowej maszyny sportowej, a nie wypasionego gadżetu na kołach.
Przejdę do najgorszego. Wydech. Piękna linia koncepcyjnego pojazdy była podkreślona wydechem. Produkcyjna wersja ma coś, co w informacji prasowej nazwano systemem 2-1-2. To najlepsza nazwa jaką można było dać temu tworowi. Myślę, ze wzięła się stąd, że rozdzielono kreskami wagę tego układu. Krzywdzące dla Indiana może być to, że napiszę, że ten wydech wygląda jakby obcy twór wspinał się po motocyklu, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy. A szkoda.
Czekałem na ten model i jestem bardzo zawiedziony. Mam nadzieje, że to kwestia niekorzystnych zdjęć prasowych, a całość jest super.
Dodam tylko, że Indian FTR 1200 ma większy zbiornik paliwa niż harley FortyEight (co jest wadą Harleya), przypomina nieco motocykle budowane przez Keanu Reevesa i waży 221 kg.