Ford Grand C‑Max 1.6 TDCi Titanium - Twój najlepszy przyjaciel [test autokult.pl]
W sierpniu ubiegłego roku Paweł testował Forda C-Maxa. Był to podstawowy wariant rodzinnego auta powstałego w wyniku ewolucji Focusa. Ford ma również w swojej gamie modeli nieco rozdmuchanego bliźniaka – Grand C-Maxa. Miałem okazję poznać większego z braci. Co wynikło z tej znajomości?
06.02.2012 | aktual.: 18.04.2023 13:30
W sierpniu ubiegłego roku Paweł testował Forda C-Maxa. Był to podstawowy wariant rodzinnego auta powstałego w wyniku ewolucji Focusa. Ford ma również w swojej gamie modeli nieco rozdmuchanego bliźniaka – Grand C-Maxa. Miałem okazję poznać większego z braci. Co wynikło z tej znajomości?
Już na wstępie mogę zdradzić, że Grand C-Max dał się poznać jako dobry kumpel. Trudno zaklasyfikować to auto do jakiegokolwiek segmentu. Z jednej strony jest spory, ale wciąż są to rozmiary samochodu kompaktowego. Z drugiej strony w środku znajduje się siedem miejsc, więc może minivan? Na tę klasę Grand C-Max jest z kolei trochę za mały. Rodzinnego Forda stawiam więc na półkę samochodów do wszystkiego – między uniwersalne auta, które tak jak przyjaciele nie rozczarują nas w żadnej sytuacji.
Skąd taki pomysł? Grand C-Max nie robi wokół siebie szumu. Nie przyciąga niepotrzebnej uwagi otoczenia. Przód jest ładny i dość dynamiczny dzięki temu, że nadwozie projektowano zgodnie z zasadami nurtu Kinetic Design. Został on przeszczepiony wprost z podstawowego C-Maxa. Jednocześnie rodzinny Ford nie ma narzucającej się stylistyki. Nie zaczepia przechodniów, wrzeszcząc: „Patrz na mnie! Jestem boski!”.
Niestety, zgrabny tył mniejszego z braci odszedł w zapomnienie, gdy projektanci modelowali nadwozie mieszczące trzeci rząd foteli. Ładnie zadartą linię okien i schludny pas tylny zastąpiono... No właśnie – czym? Co to jest? To jest rozczarowanie. Drodzy styliści Forda, dlaczego potrafiliście zaprojektować ładnie nawet większe auta (S-Maxa, Galaxy), a Grand C-Maxowi zrobiliście takiego psikusa? Tył tego auta jest po prostu dziwaczny. Nieforemne światła i niezgrabnie zakończony pas szyb bocznych nie zachwycają.
Sytuację ratuje wygląd wnętrza. Mój nowy kolega okazał się bardzo gościnny. Deska rozdzielcza oraz panele drzwiowe prezentują się dynamicznie. Można powiedzieć, że styliści puścili wodze wyobraźni, ale udało im się zaszaleć z umiarem. Zdołali uniknąć przyprawiającej o ból głowy krzykliwości detali. Są one dynamiczne i schludne, ale - podobnie jak przód auta - nie mają narzucającej się stylistyki.
Chwileczkę! Wszystko jest ładne, ale co z tą gościnnością? Przejawia się ona przede wszystkim bardzo przyzwoitym komfortem. Fotele są wygodne, a wszystkie instrumenty znajdują się dokładnie tam, gdzie być powinny, dzięki czemu nikt nie powinien mieć problemów z oswojeniem się z tym autem podczas pierwszej jazdy.
Testowany przeze mnie egzemplarz był wyposażony w najbogatszy pakiet – Titanium. W związku z tym na pokładzie znalazło się... wszystko. Gdybym chciał wymienić całe wyposażenie, które Ford upakował do wnętrza tego familijnego auta, prawdopodobnie w połowie tego akapitu większość z Was postanowiłaby przewinąć stronę do poziomu galerii. Dlatego wybrałem kilka rzeczy, które najbardziej mi się spodobały.
Piątka z plusem należy się Fordowi za oświetlenie wnętrza. Sprawa prozaiczna, na którą zazwyczaj nie zwracamy uwagi. Nie sposób nie zauważyć jasnego, diodowego oświetlenia umiejscowionego w trzech punktach: z przodu po bokach i z tyłu centralnie (ze względu na dach panoramiczny). Klamki, schowki oraz przestrzenie na nogi podświetlane są na czerwono. Szkoda, że producent nie postawił na kolor niebieski. Pasowałby on idealnie do oświetlenia deski rozdzielczej i zegarów.
Tak, to naprawdę podobało mi się w Grand C-Maxie. Najwięcej zabawy miałem jednak z systemem samodzielnego parkowania. Prawdę mówiąc, skorzystałem z niego po to, żeby faktycznie zaparkować auto tylko raz. Pozostałe sto tysięcy parkowań wykonałem dla sprawdzenia skuteczności i poprawności systemu (czyt. dla zabawy). Po uaktywnieniu trybu poszukiwania miejsca auto samo wskazuje przestrzeń i kolejno podaje polecenia.
Rola kierowcy ogranicza się jedynie do wrzucenia wstecznego i powolnego wjechania w miejsce. Auto samo sprawnie kręci kierownicą i trzeba przyznać, że wychodzi to bardzo dobrze. Ani razu się nie zawiodłem. Raz, gdy już myślałem, że dane miejsce przerosło możliwości Grand C-Maxa i wrzuciłem pierwszy bieg, by poprawić ustawienie auta, kierownica ponownie sama ruszyła i Ford samodzielnie wpasował się idealnie w przestrzeń między samochodami. Według mnie rozwiązanie fajne, skuteczne, ale czy niezbędne? Czujniki parkowania zawsze się sprawdzały i wystarczały.
Grand C-Max udowodnił, że jest przyjaznym autem, gdy po raz pierwszy otworzyłem tylne, suwane drzwi. Stoliczki w oparciach przednich foteli, uchwyty na kubki w drzwiach, dużo przestrzeni na nogi dla pasażerów, oświetlenie do czytania dla lewej i prawej strony – dzięki temu drugi rząd siedzeń jest komfortowy i zachęca do dłuższych podróży. Miłą niespodzianką jest to, że ten Ford jest dość... wygimnastykowany? Tak, to chyba dobre słowo.
Pociągając za jedną dźwignię, można łatwo złożyć środkowe siedzenie, by po wykonaniu dwóch kolejnych prostych ruchów zrobiło fikołka i zniknęło pod siedziskiem prawego fotela. Dostępny wówczas układ miejsc to 2+2. Dodatkowo drugi rząd może się niezależnie przesuwać do przodu i do tyłu. Istnieje też możliwość regulacji pochylenia oparć. Bardzo łatwo go całkowicie złożyć, a nawet wyjąć. Jeśli ktoś zamówi specjalny układ prowadnic, będzie mógł również zsunąć dwa skrajne miejsca bliżej środka.
Najważniejsza cecha odróżniająca bliźniaki Forda to dwa dodatkowe siedzenia w trzecim rzędzie Grand C-Maxa. Otwieram bagażnik, pociągam za dźwignię, hop! I z podłogi wyrasta dodatkowy fotel, chwilę później drugi. Ale moment! Coś tu się nie zgadza. Miały być fotele, a są foteliki. Niestety, trzeci rząd należy traktować jako dodatkowe miejsca do posadzenia najmniejszych dzieci czy przypięcia siedziska dla pociech. Innymi słowy, nasz kumpel może się zaopiekować całą szóstką dzieciarni, pod warunkiem że dwójka z nich to nie więcej niż kilkuletnie szkraby.
A co z pozostałymi elementami wyposażenia? Wcześniej napisałem, że jest ich ogrom. Cóż, wszystko działa tak jak należy. Nawigacja z 5-calowym wyświetlaczem wzorowo prowadzi do celu, radio z systemem 9 głośników gra dobrze, dwustrefowa klimatyzacja grzeje, chłodzi, dmucha i chucha z 12 kratek, a użyte materiały zaskakują świetną jakością. Plus dla firmy Ford należy się za mądre umiejscowienie wejść USB i AUX-IN w schowku w podłokietniku. Dzięki temu przewody oraz urządzenia multimedialne nie przeszkadzają na konsoli środkowej.
Pod jednym względem kolega Grand C-Max był trochę denerwujący. Producenci starają się ułatwiać nam, kierowcom, życie tak bardzo, jak tylko pozwalają na to fundusze i wyobraźnia. Dzięki temu w wyposażeniu testowanego auta znalazła się klapa bagażnika otwierana napędem elektrycznym. W konwencjonalnych rozwiązaniach, gdy nam się spieszy, zwyczajnie zamykamy bagażnik jednym szybkim ruchem.
W tym przypadku trzeba cierpliwie zaczekać, aż samochód zrobi to za nas. Podobnie jest z otwieraniem. To rozwiązanie miałoby sens, gdyby istniała możliwość bezdotykowego podniesienia klapy, gdy np. niesiemy w rękach zakupy. W końcu auto wyposażone jest w system bezkluczykowy, więc wie, gdy ktoś, kto ma pilota centralnego zamka, stoi obok. Co z tego, skoro i tak trzeba wyjąć go z kieszeni i nacisnąć przycisk, by zdalnie otworzyć bagażnik. Po co w takim razie serwonapędy unoszące klapę, skoro i tak potrzeba jednej wolnej ręki, by zainicjować proces otwierania?
Gdy auto jest już spakowane, można usiąść za kierownicą i ruszyć. Wówczas szybko zapomina się o wszystkich wadach – małych i większych. Testowany przeze mnie egzemplarz wyposażony był w silnik 1,6 TDCi o mocy 115 KM i maksymalnym momencie wynoszącym 285 Nm. Nie czyni on Grand C-Maxa demonem prędkości, ale po raz kolejny przypomina, że jest to auto przyjazne użytkownikowi. Dzięki dobrze dobranej przekładni przyzwoicie rozpędza się do większych prędkości i gwarantuje dobrą elastyczność nawet na wyższych przełożeniach. Jedynie pierwszy bieg jest dość leniwy.
Nawet przy pełnym wykorzystaniu potencjału motoru w warunkach miejskich spalił on 7 l oleju napędowego na 100 km. Jeżdżąc najczęściej w godzinach szczytu, nie byłem w stanie chociaż odrobinę zbliżyć się do podawanego przez producenta wyniku miejskiego – 5,8 l/100 km. Mimo to Grand C-Max nie rujnuje budżetu domowego, a jednocześnie jest na tyle dynamiczny, by kierowca nie musiał z krzywą miną przepuszczać wszystkich lewym pasem.
Dużym zaskoczeniem okazało się dla mnie zawieszenie Grand C-Maxa. Niełatwo zagwarantować pasażerom komfort jazdy na naszych wspaniałych polskich drogach - to prawdziwe wyzwanie. Rodzinny Ford okazał się pod tym względem pojazdem idealnie wyważonym. Nawet na znacznych nierównościach poruszał się dość płynnie. Co ciekawe, względnie miękkie zawieszenie dobrze spisywało się też na zakrętach.
Jeśli masz gromadkę wesołych dzieciaków, a jednocześnie oczekujesz od auta ciekawej stylistyki i jednostki napędowej o wyważonych parametrach, zastanawiasz się, ile kosztuje ten samochód. Cena podstawowej wersji to 70 450 zł. Testowana przeze mnie odmiana, wyposażona w pakiety Family 3, Towing, Easy Driver 3 oraz X1, kosztuje 116 000 zł. Dla dużej rodziny, za tę cenę, jest to rozwiązanie idealne.
- Komfortowe i dobrze wyglądające wnętrze
- Dobre zawieszenie
- Intuicyjna obsługa większości funkcji
- Skuteczne wspomaganie parkowania
- Małe fotele w trzecim rzędzie
- Niepotrzebny elektryczny napęd klapy bagażnika
Testowany egzemplarz: | Ford Grand C-Max 1.6 TDCi Titanium |
Silnik i napęd | |
Układ i doładowanie: | R4, turbodoładowany |
Rodzaj paliwa: | Olej napędowy |
Ustawienie: | Poprzeczne |
Rozrząd: | DOHC, 16v |
Objętość skokowa: | 1560 cm3 |
Stopień sprężania: | 16,0 |
Moc maksymalna: | 115 KM przy 3600 rpm |
Moment maksymalny: | 270/285 Nm przy 1750-2500 rpm |
Objętościowy wskaźnik mocy: | 71,9 KM/l |
Skrzynia biegów: | 6-biegowa, ręczna |
Typ napędu: | Przedni (FWD) |
Hamulce przednie: | Tarczowe, wentylowane |
Hamulce tylne: | Tarczowe |
Zawieszenie przednie: | Kolumny MacPhersona |
Zawieszenie tylne: | Multi-link |
Układ kierowniczy: | Zębatkowy, wspomagany |
Średnica zawracania: | 10,9 m |
Koła, ogumienie przednie: | 215/50 R17 |
Koła, ogumienie tylne: | 215/50 R17 |
Masy i wymiary | |
Typ nadwozia: | Minivan |
Liczba drzwi: | 5 |
Współczynnik oporu Cd (Cx): | 0,3 |
Masa własna: | 1504 kg |
Stosunek masy do mocy: | 13,1 kg/KM |
Długość: | 4530 mm |
Szerokość: | 1830 mm |
Wysokość: | 1690 mm |
Rozstaw osi: | 2790 mm |
Rozstaw kół przód/tył: | 1544/1539 mm |
Prześwit (przód/tył): | b/d |
Pojemność zbiornika paliwa: | 53 l |
Pojemność bagażnika: | 475 l (5 foteli), 92 l (7 foteli) |
Specyfikacja użytkowa | |
Przestrzeń ładunkowa (dł./szer./wys.): | b/d |
Ładowność maksymalna: | 696 kg |
Maksymalna masa holowanej przyczepy: | 1200 kg |
Głębokość brodzenia: | b/d |
Kąt natarcia: | b/d |
Kąt zejścia: | b/d |
Kąt rampowy: | b/d |
Kat przechyłu: | b/d |
Osiągi | |
Katalogowo: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 12,3 s |
Prędkość maksymalna: | 180 km/h |
Zużycie paliwa (miasto): | 5,8 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 4,4 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 4,9 l/100 km |
Emisja CO2: | 129 g/km |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | 5 gwiazdek |
Cena | |
Testowany egzemplarz: | 116 000 zł |
Model od: | 70 450 zł |
Wersja silnikowa od: | 80 950 zł |