Emisja pyłów z klocków hamulcowych i opon. Elektryki nie zlikwidują zanieczyszczeń
Przedstawiciele Ministerstwa Środowiska mówią o uszczelnianiu sieci Stacji Kontroli Pojazdów, które miałyby eliminować z dróg auta stare i niesprawne. Policja wyposażona w dymomierze odbiera dowody rejestracyjne podczas kontroli. Tymczasem emisja szkodliwych pyłów, składnika smogu, ma miejsce, gdy naciskasz pedał hamulca.
18.04.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:16
Dotychczasowe zrzucanie winy za smog i pyły PM10 i PM2,5 na stare pojazdy ugruntowane było przez braki w statystykach. Tymczasem do powstania duszącej atmosfery w miastach nie przyczyniają się tylko spaliny. 20 lat temu nikt nie miał danych dot. emisji pyłów przez ścieranie opon, nawierzchni i klocków hamulcowych.
Nawet dziś są to szacunki, obarczone niepewnością – wskazuje prof. Artur Badyda z Zakładu Informatyki i Badań Jakości Środowiska Politechniki Warszawskiej. Według GUS-u to ok. 43 proc. całej emisji z transportu. Według raportu Ochrona Środowiska 2017, w 2015 roku pojazdy były odpowiedzialny za emisję 14,38 tys. ton pyłu, z czego 6,76 tys. ton powstało przez hamowanie i ścieranie opon.
By zrozumieć dlaczego zjawisko jest tak niebezpieczne, trzeba poznać swojego wroga. Tym są cząsteczki nazwane PM10 i PM2,5, czyli wskazujące jaką mają średnicę – 10 lub 2,5 mikrometra (to jedna tysięczna milimetra). Dla porównania przeciętny ludzki włos ma średnicę 70 mikrometrów. Taki pył trafia do płuc. Najdrobniejsze cząsteczki trafiają do krwi, a tą drogą do wszystkich organów. Brzmi jak recepta na atak serca, trudności z oddychaniem, kaszel, nasilenie objawów astmy oraz nowotwory.
– W naszym kraju ten problem jest nadal prawie całkowicie pomijany – zauważa prof. Cezary Pałczyński z łódzkiego Uniwersytetu Medycznego. – Dysponujemy danymi z USA, a możemy założyć, że u nas jest co najmniej podobnie źle. Rodzaj substancji emitowanych zależy od składu zastosowanych klocków i tarcz to może być stal, szkło, kevlar, miedź, żelazo (nawet 60 proc.), mangan, cynk, kadm, tytan, ołów, molibden, bar, magnez, nikiel, antymon, aluminium, potas, rtęć i chrom.
– Trzeba zaznaczyć, że według obowiązującej litery prawa nie wolno używać azbestu do produkcji klocków hamulcowych – podkreśla prof. Pałczyński. – W Europie i Stanach Zjednoczonych zakaz ten obowiązuje już od wielu lat. Ponadto w USA zabroniono stosowania miedzi do produkcji klocków hamulcowych, ze względu na niebezpieczeństwo uszkodzenia nerek, wątroby, wystąpienia anemii, alergicznego zapalenia pęcherzyków płucnych, a nawet raka. Na Starym Kontynencie użycie tego pierwiastka ma być jedynie ograniczane.
To wszystko, co wyemitowane jest w okolicy przejść dla pieszych i sygnalizacji, wzbudzane jest przez hamujące i ruszające samochody, tworząc groźny dla zdrowia aerozol. To tzw. pylenie wtórne, które jest dokuczliwsze wraz z gorętszymi i dłuższymi dniami. Krystyna Barańska z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" zauważyła, że miasto może wysłać na ulice pomywaczki iw ten sposób walczyć z problemem.
Raport Najwyższej Izby Kontroli o ochronie powietrza wskazuje jednak, że wielkość emisji zależy od lokalnych tendencji. W aglomeracji warszawskiej emisja ze źródeł liniowych (czyli samochodów) w zakresie pyłu PM10 stanowiła 63 proc. całkowitego wyniku strefy. W Krakowie, gdzie smog ma zupełnie inne podłoże, będzie to wynik mniejszy.
Nadzieją na poprawę sytuacji są samochody hybrydowe i elektryczne. Emitują zarówno mniej (lub w ogóle) spalin oraz w mniejszym stopniu zużywają klocki hamulcowe. Doniesienia użytkowników pojazdów hybrydowych wskazują, że wymienia się je 3 razy później niż w tradycyjnym pojeździe. Dokładne badania prowadzone dot. odzyskiwania energii przy hamowaniu będą prowadzone w najbliższym czasie w Polsce przez dwie Politechniki.
Prognozą dysponują za to Anglicy, których Departament ds. Środowiska opracował raport dot. emisji pyłów. Wyniki wskazują, że łączna emisja spada (co jest zgodne z trendem w całej Unii), ale proporcjonalnie wzrasta pylenie z klocków, tarcz, opon i asfaltu. Auta są cięższe przez baterie, które paradoksalnie umożliwiają odzyskiwanie energii, ograniczając użycie klocków. Opierając się na suchych liczbach, w 2015 roku praca silników odpowiadała za 5 proc. wspomnianych zanieczyszczeń w całej Wielkiej Brytanii, podczas gdy hamowanie - 7,5 proc. W 2030 te wyniki mają wynosić odpowiednio 0,8 proc. i 10 proc.
Jest jeszcze jeden element, który na razie pozostaje dla nas zagadką. Metale z rodziny platynowców coraz liczniej pojawiają się w badaniach zanieczyszczeń, a wynika to z ich użycia w katalizatorach.
– Wiadomo, że stężenie platyny i rodu wzrosło o 40-120 razy w porównaniu z poziomem przed wprowadzenie tych urządzeń – stwierdza prof. Pałczyński. Ich obecność oznacza zwiększone ryzyko zachorowania na astmę, uszkodzenia płuc, a nawet powstania nowotworów złośliwych.