Elegancja, której nie można bagatelizować - Ford Fiesta Vignale
To już ostatnia odsłona muzycznego projektu, który przygotowaliśmy dla was wraz z marką Ford. Pod wspólnym tytułem "Nowe Brzmienie Fiesty" powstały trzy wyjątkowe utwory muzyczne. Kończymy, dosłownie "wysokim C", prezentując jazzową kompozycję znanego pianisty - Jana Smoczyńskiego - inspirowaną kształtami najnowszej Fiesty Vignale.
Miłego słuchania... i oglądania. Tego życzymy na wstępie. Jan Smoczyński gra na fortepianie tak, że wydaje się, jakby jego palce chodziły nam bezpośrednio po powierzchni mózgu. Delikatnie kołysze nim w obrębie czaszki za pomocą rytmu akordów i "łaskocze" jego korę akcentami melodii, tymi wszystkimi woltami granymi w wysokich rejestrach fortepianu Steinway. Ozdobne, wirtuozerskie pasaże na długo odciskają się w matrycy odpowiadającego za pamięć hipokampu.
Podobny efekt wywołuje patrzenie na wyjątkowe samochody - zapamiętujemy je na równie długo. Na przykład te, wyprodukowane niegdyś przez Alfredo Vignale, w założonej przez niego tuż po drugiej wojnie światowej (1948) manufakturze. I choć jeszcze wtedy marka ta nie była związana z koncernem Forda, warto prześledzić jej historię i wartości jakie przyświecały przedwojennym carrosiers - czyli producentom nadwozi - by zrozumieć wyjątkowość modeli Forda opatrzonych znaczkiem Vignale.
Pozytywne zakończenie
Pierwsze nadwozia, jakie powstały w należących do Alfredo Turyńskich zakładach, przeznaczone było dla... małych, włoskich samochodów rodzinnych. Co przeczy obowiązującemu wszem i wobec przekonaniu, że samochody karosowane przeznaczone były wyłącznie dla społecznej elity. Egalitarne podejście do luksusowego produktu to więc nie nowość... zapamiętajcie to na później.
Oczywiście wkrótce pojawiły się projekty bardziej prestiżowe - nadwozia wykonane dla klientów marek Alfa Romeo, Cisitalia, Ferrari, Maserati i Lancia. A także, gdy świat zaczął dryfować coraz dalej od ekscentrycznych, karosowanych, przedwojennych wozów, bardziej kompletne kooperacje - mające na celu wytwarzanie niskowolumenowych serii produkcyjnych. Tak powstał np. Briggs Cunningham Continental C-3 (1952 r.). W 1968 Vignale, jako studio projektowe, zaprojektowało nadwozie samochodu Tatra 613, niestety ani to, ani bliska współpraca z geniuszem, jakim był Giovanni Michelotti, nie uratowała marki przed wizytą komornika.
Tak zaczęła się historia przejęć firmy przez inne podmioty. Najpierw przez DeTomaso (w roku 1969), do którego wtedy należały też prawa do marki Ghia, innej legendarnej firmy karoseryjnej. W 1973 roku, słynąca z produkcji samochodów sportowych marka sama wpadła w tarapaty i sprzedała je Fordowi. Marka Vignale została tym samym uśpiona, aż do 1993 kiedy to na targach w Genewie zaprezentowano światu prototypowego Astona Martina Lagonda Vignale (Aston należał wtedy do Forda). 11 lat później w Paryżu pokazano koncepcyjnego Forda Focusa Vignale (wszedł do produkcji jako Focus CC).
Musiało minąć kolejne 9 lat, by we wrześniu 2013 Ford of Europe ogłosiło plany wskrzeszenia zapomnianej marki karoseryjnej, jako ekskluzywnej linii modelowej, wyróżniającej się od normalnych modeli Forda zarówno wyglądem, jak i wyposażeniem oraz poziomem usług, jakich można oczekiwać przy zakupie takiego samochodu. Między innymi odbierania i dostarczania samochodu na serwis (usługa door to door), całodobowego helpdesku "Vignale One Call" oraz osobistego doradcy klienta. Nasza Fiesta z 2018 roku jest najnowszym samochodem, który dzierży znaczek tej legendarnej marki.
Nie tylko znaczek
Oczywiście najnowsza propozycja Forda to nie tylko literki zdobiące błotniki i tylną klapę. To miękka, skórzana tapicerka o przeszyciach przypominających wzór plastra miodu. To wykonany ze szczotkowanego aluminium grill o elementach przypominających widziane z daleka, lecące nad taflą wody mewy i spersonalizowany dyfuzor. To obszyta skórą deska rozdzielcza, opcjonalna, automatyczna skrzynia biegów, podgrzewane fotele i kierownica. To także system multimedialny Ford SYNC-3 z 8" wyświetlaczem, funkcjami Apple Car Play i Android Auto - sparowany z 10-głośnikowym systemem audio B&O PLAY.
Poza tym, osadzona na dedykowanych tej wersji 17-calowych felgach Fiesta w kolorze Milano Grigio, to ten sam, znany z pozostałych wersji wyposażenia miejski hit. Świetnie jeżdżący, z precyzyjnym, oferującym mnóstwo czucia układem kierowniczym i podatnym zawieszeniem. Wyposażona po dach, oferuje multum zautomatyzowanych pomagierów, czuwających nad bezpieczeństwem jazdy. Systemów, takich jak ten kontrolujący martwe pole, czytający znaki drogowe, sprawdzający czy kierowca nie jest aby zbyt zmęczony, sterujący światłami drogowymi, by nie oślepiały jadących z przeciwka czy adaptacyjny tempomat.
Dostępne silniki to znany i lubiany, oszczędny i mocny EcoBoost o pojemności 1-litra, dostępny w trzech odmianach 100, 125 i 140-konnej, oraz diesel 1,5 TDCI o mocy 120 koni. W przypadku wersji Vignale, szczególnie takiej jak nasza, wyposażonej w automatyczną skrzynię biegów, lepiej jest zamiast charakterystycznego gangu silnika o trzech cylindrach, zrelaksować się i posłuchać muzyki.
Rzeczywistość alternatywna
Podobieństw pomiędzy stanem, w jaki może człowieka wprowadzić samochód, a całodniowymi zdjęciami w studiu nagraniowym jest więcej. Dla nas, jako turystów w świecie Jana Smoczyńskiego, jest to przeżycie wyjątkowe. Zlokalizowane jakieś 30 kilometrów od centrum Warszawy, prawie nad brzegiem zalewu zegrzyńskiego studio staje się dla nas swoistym sanktuarium, w którym czas płynie wolniej. W rytm muzyki i kreacji Jana, który z tajemniczym uśmiechem na ustach nagrywa kolejne wersje przygotowanego dla nas utworu.
"Nie wiem, którą z nich wam wyśle, ale żadna nie będzie podobna do drugiej" - mówi. Taka jest natura jazzu. Nawet jeśli opiera się na jakimś zapisanym na kartce za pomocą nut, muzycznym planie, to jest to operacja na żywym organizmie improwizacji. Tu szybciej, tam wolniej, w innym miejscu w ogóle inaczej. Nasz operator i montażysta - Marcin Kowalski - będzie miał nie lada zadanie przy montażu, tak, by to co na ekranie i co w głośnikach miało sens. Jan nie przepuści nam jakiegoś kiksu wizualno-dźwiękowego.
Chociaż przy konstruowaniu samochodów nie ma miejsca na improwizację, jazda nimi, szczególnie po mieście, takiej umiejętności wymaga. Właściwie bezustannie. Jednak Fiesta Vignale zamiast zachęcać do brania byka drogowych sytuacji za rogi - uspokaja. Dzięki temu na byłą halę produkcyjną FSO na Żeraniu, do miejsca, w którym realizujemy zdjęcia samego samochodu, docieramy z tym samym stanem umysłu, jaki osiągnęliśmy w studio Jana.
To też rzeczywistość alternatywna. Za płotem największa w Polsce kopalnia Bitcoinów, za jedną ze ścian - zimowy skład miejskich rowerów Veturilo. W powietrzu jeszcze ślady echo produkcji samochodów i ten zapach - metalu i oleju - przebijający się pomimo zimna. Na tym industrialnym tle nasza Fiesta wygląda jeszcze lepiej niż na ulicy. Lakier błyszczy mocniej, a kontrastujące ze zmurszałym betonem, obłe kształty karoserii sprawiają, że przypomina jakąś wstawioną do tej przestrzeni nowoczesną rzeźbę.
Kręcąc słuchamy nagranego przez Jana utworu. Mamy poczucie, że koło sztuki się tu jakoś zgrabnie zamyka: muzyka i samochód, czyli design (scheda po wielkim carrosier, jakim był Vignale), czyli rzeźba w przestrzeni wystawowej. No i nasz film. Mamy nadzieję, że wam się spodoba...
Artykuł i film powstały we współpracy z marką Ford.
Podziękowania dla Asi Rawskiej i wytwórni Kayax za pomoc w realizacji serii, oraz dla Przemka Vonau i firmy Autlet za udostępnienie hali do zdjęć