Droga to nie cyrk, a wypadek to nie tanie widowisko. Mimo to gapienie to nasz sport narodowy

Droga to nie cyrk, a wypadek to nie tanie widowisko. Mimo to gapienie to nasz sport narodowy

Do tragicznego zderzenia siedmiu aut doszło w niedzielę na trasie A6. Dwie godziny później miał także miejsce wypadek w przeciwnym kierunku. Zderzyły się kolejne 3 pojazdy, a trasa w obie strony jest zablokowana. W karambolu życie straciło co najmniej 6 osób.
Do tragicznego zderzenia siedmiu aut doszło w niedzielę na trasie A6. Dwie godziny później miał także miejsce wypadek w przeciwnym kierunku. Zderzyły się kolejne 3 pojazdy, a trasa w obie strony jest zablokowana. W karambolu życie straciło co najmniej 6 osób.
Źródło zdjęć: © fot. Marek Szandurski / EastNews
Mariusz Zmysłowski
09.06.2019 16:27, aktualizacja: 28.03.2023 10:46

Karambol na drodze A6 pod Szczecinem mógłby być znacznie łagodniejszy w skutkach, gdyby kierowcy nie zrobili tego, co robią zawsze przy takich okazjach. Trzeba popatrzeć. Może uda się zrobić zdjęcie. Będzie co opowiadać wieczorem przy grillu.

Wiosna roku 2015. Jadę obwodnicą Trójmiasta. W pewnym momencie wszystkie auta się zatrzymują. Korek po horyzont. Otwieram Mapy Google i sprawdzam na podglądzie natężenia ruchu jak daleko sięga korek. Fatalnie - to kilka kilometrów stania. Punkt, w którym ewidentnie doszło do wypadku wygląda, jakby auta przeleciały na drugą jezdnię przez pas zieleni i bariery energochłonne. Korek jest bowiem również po drugiej stronie.

Dwie czerwone nici wijące się naprzeciw siebie na mapie, łączyły się wtedy w jednym punkcie. To miejsce tragedii, które zobaczyłem dopiero po kilkudziesięciu minutach toczenia naprzód. Tragedii, którą musieli obejrzeć wszyscy z naprzeciwka.

Okazało się, że korek był tylko po jednej stronie - mojej. Kierowcy jadący przeciwległą jezdnią utworzyli kilkukilometrowy zator, bo zwalniali niemal do zera, żeby popatrzeć na to, co działo się po drugiej stronie barier.

Od tamtej pory minęły cztery lata. W ilu takich korkach, których by nie było, gdyby nie potrzeba gapienia się, stałem od tamtej pory? Nie wiem. Trudno to policzyć. Dzisiejsze zdarzenie dowodzi jednak, że nie zmieniło się nic.

Ludzie uwielbiają się gapić. Nie zdają sobie sprawy z tego, co mogą zobaczyć. Ja spojrzałem raz. I nie spojrzę nigdy więcej. Potrącona rowerzystka, którą zobaczyłem z miejsca pasażera w taksówce, wyglądała tragicznie. Wokół jej głowy była kałuża krwi. Przeczytałem potem w lokalnych mediach, że przeżyła. Jednak dramatyczny widok na miejscu zdarzenia już na zawsze pozostanie w mojej głowie.

Jesteście pewni, że chcecie to obejrzeć? Tego wam trzeba? Wrak samochodu to nieźle, ale jak uda się wypatrzeć krew, to dopiero będzie historia do opowiedzenia, co?

Jak wyżej napisałem - spojrzałem raz. I to jako pasażer. Kiedy mijacie wypadek, zwolnijcie, jeśli to konieczne. Na miejscu zdarzenia pracują służby medyczne, policja. Może panować zamieszanie, ktoś może wybiec zza wraku samochodu pod wasze koła. Jednak to na tym skupcie swoją uwagę. Nigdy nie powinno się podglądać cudzej tragedii, a szczególnie, gdy jesteście za kierownicą. Wtedy sami możecie do takiej tragedii doprowadzić.

I wiecie co? Już teraz wiem, że mój apel nic nie da. Wiem, że pewnie jeszcze w te wakacje stanę w podobnym korku. Bo gapienie to nasz sport narodowy. Bez względu na to, czy jest okazja zajrzeć sąsiadowi do domu przez okno na parterze, czy przelotnie rzucić okiem na ludzką tragedię. Dramat sprowadziliśmy do poziomu taniej sensacji.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (23)