Do jakiego wieku wozić dzieci tyłem do kierunku jazdy? Dłużej niż ktokolwiek się spodziewa
Polscy rodzice starają się przenieść swoje dzieci do fotelików kierujących je przodem do kierunku jazdy najszybciej, jak to możliwe. To duży błąd, który przy wypadku może nawet kosztować życie małego pasażera.
06.05.2019 | aktual.: 28.03.2023 11:06
Polskie prawo wymaga, aby tyłem do kierunku jazdy podróżowały dzieci kwalifikujące się do fotelików z kategorii 0-13 kg. Tym sposobem polski ustawodawca chce zagwarantować maksymalne bezpieczeństwo jazdy autem pasażerom w pierwszych latach ich życia. W praktyce jednak rodzice obracają swoje dzieci już po 8-9 miesiącach od urodzenia. To duży błąd. Tak naprawdę, im dłużej będziemy mogli wozić dziecko tyłem, tym lepiej. Nawet do piątego czy szóstego roku życia.
Być może już wkrótce zmuszą nas do tego przepisy. Według strategii Unii Europejskiej dotyczącej poprawy bezpieczeństwa drogowego do 2030 roku, Komisja Europejska planuje wprowadzenie obowiązku przewożenia dzieci tyłem do kierunku jazdy do ukończenia przez nie czwartego roku życia. Krytycy powiedzą, że jest to kolejny duży ciężar dla już i tak obciążonych wieloma wydatkami rodziców. Argumenty ekspertów i osób korzystających z fotelików RWF (ang. Rearward Facing) są jednak niepodważalne.
Czemu rodzice wolą wozić dzieci w klasycznych fotelikach typu FWF (ang. Forward Facing)? W dużej mierze decyduje tu prosta kwestia kosztów, ale nie tylko. Psychologowie i eksperci ruchu podejrzewają, że kieruje nimi także podświadoma chęć, by zobaczyć kolejne oznaki rozwoju swojego dziecka: jak wypowiada pierwsze słowa, jak chodzi czy też gdy podróżuje jak dorosły. Mogą decydować też względy pragmatyczne. Nad dzieckiem w kabinie łatwiej zapanować, gdy się je lepiej widzi. Także jemu samemu w powszechnym przeświadczeniu lepiej się jedzie, gdy jest obrócone przodem do kierunku jazdy.
Doświadczenie rodziców, którzy nieprzerwanie korzystają z fotelików typu RWF, a więc z oparciem tyłem do kierunku jazdy, pokazuje, że dzieci nie narzekają na to rozwiązanie. W końcu jeśli nie jechały nigdy inaczej, to nie wiedzą, co tracą. Kwestia kontaktu wzrokowego kierowcy z dzieckiem rzeczywiście jest utrudniona, ale też można sobie z nią bez problemu poradzić dokupując dodatkowe lusterko montowane na oparciu tylnej kanapy.
Foteliki RWF: rewelacyjne rozwiązanie, z którego w Polsce mało kto korzysta
To i tak niewielka cena za to, co foteliki tego typu oferują. Jak wykazują niezależne testy organizacji ICRT i ADAC, dzieci jeżdżące tyłem do kierunku jazdy mają zapewniony pięciokrotnie wyższy poziom bezpieczeństwa niż te w popularniejszych, standardowych fotelikach.
Z czego to wynika, tłumaczy Piotr Frąckowiak, certyfikowany przez ADAC instruktor techniki jazdy, na co dzień trener Skoda Auto Szkoły w Poznaniu.
- Foteliki RWF są dużo bezpieczniejsze z prostego powodu. Wynika to z budowy ciała dziecka - wyjaśnia Frąckowiak. - U niemowląt głowa może stanowić nawet ponad 25 proc. masy całego ciała. Kręgi szyjne nie są jeszcze przygotowane do radzenia sobie z dużymi przeciążeniami przy takim rozłożeniu mas.
Przy zderzeniu czołowym z prędkością 50 km/h na szyję dziecka jadącego przodem do kierunku jazdy oddziałuje przeciążenie nawet 300 kg. Tymczasem kręgi szyjne dzieci nie są w stanie wytrzymać obciążeń większych niż 130 kg. Zwykłe foteliki nie stanowią w tym zakresie żadnego wsparcia i jadące w nim dziecko przy zderzeniu czołowym może doznać złamania kręgosłupa lub innych, potencjalnie śmiertelnych obrażeń. W foteliku RWF przeciążenie przy takim samym zderzeniu wynosi 80 kg.
Szyja dziecka bardziej męczy się przy standardowym rozwiązaniu także podczas codziennej jazdy, gdy hamowania czy przyspieszania wywołują u małego pasażera trud z utrzymaniem głowy w jednej osi z ciałem. Stosunek wielkości głowy do ciała zaczyna się normalizować dopiero po 2,5 roku od urodzenia. Wtedy muskulatura szyi zaczyna być bardziej rozwinięta, ale eksperci przestrzegają przed szybką przesiadką do fotelika obracającego dziecko przodem.
- Woźmy dzieci tyłem do kierunku jazdy najdłużej, jak się da - apeluje Piotr Frąckowiak. - Nawet do piątego roku życia. Na rynku są foteliki do tego przystosowane i warto z nich korzystać, ponieważ badania jednoznacznie wskazują na dużo większy poziom bezpieczeństwa zapewniany przez to rozwiązanie.
Rzeczywiście, przeglądając oferty sklepów bez trudu trafiam na foteliki RWF dla kategorii 9-18 kg, czy nawet do 25 kg. W porównaniu do zwykłych siedzisk dla dzieci, te potrafią być nawet dwukrotnie droższe. Tym bardziej, że wiele modeli wymaga specjalnej bazy z podpórką, co winduje cenę o kolejne kilkaset złotych. Trener Skoda Auto Szkoły przestrzega jednak przed oszczędnościami.
- Na rynku znajdują się modele, z których można korzystać i przodem, i tyłem albo tak zwane 3 w 1, które obiecują jeszcze większą wszechstronność - tłumaczy Piotr Frąckowiak. - Jeśli przez czas dorastania dziecka potrzebne są trzy różne foteliki, to zdecydowanie bardziej polecam zakup trzech oddzielnych konstrukcji, z których każda jest najlepsza w swojej wąskiej specjalizacji.
Trudno przyzwyczaić dziecko? Trudniej przyzwyczaić dorosłych
Choć wielu osobom trudno będzie wyobrazić sobie widok już całkiem dużego dziecka jadącego tyłem do kierunku jazdy, to z takim obrazem można się coraz częściej spotkać także w Polsce. Rodzice przyznają, że większe dzieci mają trochę mniej miejsca na nogi, ale pozycja z podkulonymi nogami lub w kucki jest dla nich jeszcze całkiem naturalna i nie odczuwają dyskomfortu z jazdy w ten sposób nawet przez dłuższy czas.
Krzysztof Opeldus, ojciec dwójki dzieci (Antek, 3,5 roku, Zosia, 20 miesięcy) walczy z mitami dotyczącymi fotelików RWF na swoim blogu tataprezes.pl. Sam twierdzi ze stuprocentowym przekonaniem, że dzieci będzie przewoził tyłem do kierunku jazdy najdłużej, jak to możliwe, nawet do szóstego roku życia.
- Można oczywiście bronić się rękami i nogami przed tymi fotelikami i wierzyć niektórym opiniom, że takie foteliki to naciąganie, zwłaszcza że cena może nie zachęcać, ale na bezpieczeństwie dzieci naprawdę nie można oszczędzać. Widziałem fotelik RWF zamontowany w samochodzie, którego wartość na pewno była niższa niż ten fotelik - stwierdza Opeldus.
- Mam świadomość, jaka jest różnica w bezpieczeństwie między fotelikiem RWF a FWF i w tym temacie nie ma dla mnie żadnego pola do dyskusji - kontynuuje "Tata Prezes". - Kiedy zacząłem szarpać fotelikiem RWF w moim aucie, to zaczęło ruszać się cało auto. Namacalnie pokazało mi to, jak te foteliki są skonstruowane. Wciąż wielu ludzi nie rozumie tematu fotelików tyłem do kierunku jazdy. Spotkałem się z twierdzeniem, że dzieciom tak przewożonym jest niewygodnie i nic nie widzą, albo że jest to jakaś wymyślona moda, bo przecież zawsze się jeździło przodem i nikomu nic się nie stało. Przy fotelikach RWF nasze dzieci uwielbiają podróże i widzą wszystko, co dzieje się przed nimi.
Takich świadomych kierowców nadal w Polsce jest jednak stosunkowo niewielu. Za godny naśladowania przykład podawana jest Szwecja. Tam rodzice korzystają z fotelików RWF rzeczywiście tak długo, jak się da i nawet większe dzieci jeżdżą praktycznie wyłącznie tyłem do kierunku jazdy. Nie jest to kwestia przepisów, a świadomości kierowców. Szwedzkie dzieci podróżują w ten sposób już od lat 60. ubiegłego wieku. Rodzice korzystają z fotelików dla dzieci gdziekolwiek mogą, w tym także w taksówkach czy autobusach komunikacji miejskiej.
W polskim ustawodawstwie panuje tymczasem trend dokładnie odwrotny. Od czterech lat obowiązuje w Polsce zapis, wedle którego można bez konsekwencji prawnych (bo na pewno nie zdrowotnych) wozić dziecko w wieku powyżej trzech lat w ogóle bez żadnego dodatkowego zabezpieczenia, jeśli trzeci fotelik nie mieści się na tylnej kanapie auta. Z fotelików "wyrasta się" w polskim prawie po osiągnięciu wzrostu 135 cm.
Zobacz także
W Polsce wiedza na temat fotelików dalej jest rażąco niska. Jak wynika z kampanii "Ogólnopolska Inspekcji Fotelików Samochodowych 2013", rodzice wożący swoje dzieci w fotelikach nie potrafią ich nawet poprawnie zapiąć. W czasie inspekcji zaledwie 5 proc. dzieci siedziało w foteliku w prawidłowy sposób. Krzysztof Opeldus przypomina także o ważnej kwestii na zimniejsze dni.
- Naszym dzieciom zawsze mocno dociskamy pasy i absolutnie nie wozimy ich w kurtce, nawet zimą. Nie można akceptować żadnych luzów - tłumaczy.