Coraz mniej chętnych na prawo jazdy. Powód jest prostszy niż brak potrzeby posiadania własnego auta
Wszystko wskazuje na to, że bieżący rok zostanie zamknięty z wynikiem około 360-370 tys. wydanych praw jazdy. To wynik rekordowy, ale w negatywnym wymiarze. Jest najniższy od lat. Wbrew opiniom części ekspertów nie jest to efekt rozwoju alternatywnych środków komunikacji.
13.12.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:00
Jak wynika z danych Centralnej Ewidencji Kierowców, od początku 2019 roku wydawanych jest około 30 tys. praw jazdy miesięcznie. Jest to najniższy wynik od wielu lat. O ile jeszcze w 2016 roku możliwość kierowania samochodami osobowymi dostało 453 tys. osób, w dwóch poprzednich latach było to już kolejno 414 tys. i 418 tys. osób. Wszystko wskazuje na to, że ten rok zostanie zamknięty z wynikiem 360-370 tys. wydanych praw jazdy. W niektórych miesiącach, jak w czerwcu, wydano tylko około 25 tys. dokumentów. W tym samym okresie rok wcześniej wydano ich jeszcze ponad 34 tys.
Co jest powodem tak zatrważającej zmiany? Czy młode osoby po prostu tracą potrzebę posiadania własnych czterech kółek? Teorii jest wiele. – Malejąca liczba osób chętnych do zdawania egzaminów na prawo jazdy zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Europie czy Polsce wynika z tego, że coraz więcej osób mieszka w dużych miastach, gdzie jest dostępna zarówno komunikacja zbiorowa, jak i nowoczesne formy komunikacji, np. hulajnogi elektryczne, współdzielone samochody, rowery z wypożyczalni. To powoduje, że można się przemieszczać szybko, niekoniecznie posiadając samochód na własność – mówi agencji Newseria Biznes Krzysztof Kowalczyk, doradca prezesa Polskiego Związku Motorowego ds. elektromobilności.
– Z punktu widzenia osób mieszkających w dużych miastach posiadanie pojazdu jest dzisiaj raczej problemem niż szczęściem. Miasta starają się pozbyć samochodów ze swoich centrów, parkowanie jest bardzo utrudnione. W tej chwili samochodów potrzebujemy głównie do celów turystycznych i hobbystycznych – twierdzi Krzysztof Kowalczyk.
Opinię eksperta podziela Jakub Lewandowski, osiemnastoletni mieszkaniec Warszawy. Prawa jazdy nie ma i póki co nie zamierza się o nie starać. – Dlaczego nie zapisałem się na kurs na prawo jazdy? Głównym powodem jest brak czasu i brak motywacji. Mieszkam w Warszawie, gdzie jest bardzo dobrze rozwinięta komunikacja miejska. Moim głównym środkiem transportu jest metro, które jest szybsze od samochodu, ale mniej komfortowe. Poza tym w roku szkolnym mam wiele zajęć pozalekcyjnych przez co nie mam czasu na uczestniczenie w kursie – wyznaje.
Jakub wyjawia, że jego rówieśnicy w Warszawie mają podobne zdanie: – Moi rówieśnicy również mają problem z czasem oraz z pieniędzmi. Sam koszt egzaminu jest niewielki, ale koszty posiadania auta czy jego wypożyczania są większe. Warszawa jest specyficznym miastem, gdzie trudno jest zdać egzamin i poruszać się po drogach. Bardzo często występują korki i deficyt miejsc parkingowych. Jeśli są, to są drogie, a od przyszłego roku będą bardzo drogie – zauważa.
Skąd spadek liczby wydawanych praw jazdy? Nie chodzi o ideologię
Inaczej na sprawę patrzą same Ośrodki Ruchu Drogowego. Rafał Grodzicki, kierownik wydziału BRD w WORD Warszawa twierdzi, że zainteresowanie egzaminami na prawo jazdy utrzymuje się w stolicy na takim samym poziomie, na jakim było na przestrzeni ostatnich trzech-czterech lat. Trend spadkowy rzeczywiście widać, ale… w mniejszych miastach. To przeczyłoby teorii o odejściu od samochodów na rzecz innowacyjnych form mobilności, bo tam takich rozwiązań po prostu nie ma.
– Gołym okiem widać, że w porównaniu do 2018 roku mamy ruch mniejszy co najmniej o kilkanaście procent. W tym roku zmniejszamy liczbę egzaminów, bo po prostu nie ma ludzi do przeegzaminowania – wyznaje Eugeniusz Romanów, dyrektor Zachodniopomorskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Koszalinie. Za ten trend nie wini jednak przemian społecznych. Wręcz przeciwnie: – Prawo jazdy się upowszechniło. Teraz dla wielu młodych osób jest ono rzeczą naturalną i potrzebną. Zwiększa się w końcu mobilność młodych. Widać to choćby po popularności egzaminów wśród pań. O ile w dawnych czasach kobiety podchodziły do prowadzenia samochodów z rezerwą, dziś w grupie 6-7 osób przystępujących do egzaminu mamy 4-5 kobiet – zauważa.
Dowodem prawdziwości tych słów jest przypadek Julii, 23-letniej studentki mieszkającej w Lublinie. – Nie wyobrażam sobie życia bez samochodu. Podróż pociągiem do mojego rodzinnego miasta w Małopolsce, choć nie leży daleko, przez brak dobrych połączeń i trwające latami remonty zajmuje wiele godzin. Lubię jeździć pociągami i podróżuje mi się nimi wygodniej niż autem, ale w tej chwili poleganie na transporcie zbiorowym w moim przypadku jest praktycznie niemożliwe – wyznaje Julia.
– Mogłabym korzystać z platform do wspólnych przejazdów z innymi osobami, ale mam na tym polu złe doświadczenia i nie lubię już podróżować z nieznajomymi. Samochód dalej jest więc tym rozwiązaniem, które zapewnia mi wolność, komfort i daje frajdę – dodaje studentka.
Z czego wynika więc spadek popularności egzaminów na prawo jazdy? Eugeniusz Romanów z koszalińskiego ZORD-u zwraca uwagę na… demografię. – Popularność egzaminów spada, ponieważ Polaków w wieku 18-24 lat, którzy najczęściej starają się o prawo jazdy, po prostu jest mniej. Takie zmiany na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat pracy w ZORD-zie obserwowałem parokrotnie. To naturalne. Według danych GUS kolejna poprawa sytuacji i powrót do większego zainteresowania egzaminami czeka nas około roku 2023, gdy młodych znów będzie więcej – tłumaczy.
Dyrektor Romanów zauważa, że jeśli pojawiają się jakieś inne czynniki niż demograficzne, które realnie wpływają na popularność egzaminów, to są to zapowiedzi zmian w egzaminach lub uprawnieniach. – Tak było na przykład kilka lat temu, gdy miał zostać wprowadzony program "Młody kierowca". Ostatecznie nie został wprowadzony, ale zapowiadane zmiany zmotywowały do szybszego działania osoby, które wcześniej przerwały swój tok przygotowania do egzaminu lub odpuściły sobie po nieudanych podejściach do egzaminu – zauważa.
Informacje o tym, że korzystanie z samochodów w dużych miastach jest coraz trudniejsze i mniej wygodne, a młodzi po prostu tracą nimi zainteresowanie, są jak najbardziej prawdziwe. Prawdą jest też fakt, że auta posiadają coraz lepsze alternatywy. Ostatecznie jednak będą nam one potrzebne w codziennym życiu przez długie lata i dekady. Kolejne pokolenia będą ubiegały się o prawo jazdy choćby z powodów jak najbardziej pragmatycznych.