Codzienność z hybrydą - Mitsubishi Outlander PHEV [wywiad]
Na przykładzie Mitsubishi Outlandera PHEV rozmawiamy o eksploatacji samochodu hybrydowego z Damianem Zdebel z firmy Auto Krak – Autoryzowanego Dealera Mitsubishi.
02.07.2016 | aktual.: 01.10.2022 22:32
Technologia hybrydowa jest dostępna na polskim rynku od ładnych paru lat, ale ciągle traktuje się ją jako nowość. Czy obecnie klienci orientują się już w tym temacie, czy nadal jest to dla nich wiedza tajemna?
Damian Zdebel: Klienci są na pewno coraz bardziej świadomi i posiadają coraz większą wiedzę o napędzie hybrydowym. Jednak tak naprawdę Outlander PHEV nie jest typową, przeciętną hybrydą. Technologia w nim zastosowana jest zupełnie odmienna, dzięki czemu samochód oferuje nam znacznie więcej niż zwykła hybryda.
Przybliżmy zatem ten samochód pod kątem codziennego użytkowania. Podstawowe pytanie: czy eksploatacja Outlandera PHEV różni się w znaczący sposób od eksploatacji konwencjonalnego samochodu? Czy ktoś, kto do tej pory nie miał do czynienia z hybrydą będzie miał problemy z jego podstawową obsługą?
Z punktu widzenia samej jazdy Outlander PHEV niczym nie różni się od zwykłego samochodu. Tyle tylko, że po przekręceniu kluczyka w stacyjce nie słychać silnika, za to zapala się napis „Ready”, który informuje nas o gotowości do jazdy. Dźwignię wyboru trybu jazdy przestawiamy więc w odpowiednią pozycję i ruszamy. Samochód napędzają wtedy silniki elektryczne. Outlander ma trzy tryby pracy: równoległy, szeregowy i elektryczny. Tryb elektryczny działa do prędkości 60 km/h, a samochód napędza tylko i wyłącznie energia elektryczna. Między 80 a 120 km/h auto może uruchomić silnik spalinowy celem ładowania baterii. Natomiast powyżej 120 km/h silnik spalinowy wspomaga rozpędzanie samochodu, przenosząc moment obrotowy na przednią oś.
Zgodnie ze specyfikacją, zasięg Outlandera PHEV na silnikach elektrycznych wynosi 52 km. Co dzieje się po przejechaniu takiego dystansu? Samochód zatrzymuje się i koniec jazdy?
Absolutnie nie. Outlander PHEV podczas jazdy odzyskuje energię tak często, jak to tylko możliwe, co pozwala doładowywać akumulator. Możemy to obserwować dzięki specjalnemu zegarowi za kierownicą. Zamiast obrotomierza mamy tutaj wskaźnik zużycia energii z trzema polami: Charge, Eco i Power. Jeżeli wskazówka znajduje się na zielonym polu to oznacza, że jedziemy na silnikach elektrycznych. Wychylenie się wskazówki ma niebieskie pole oznacza ładowanie baterii.
Outlandera PHEV można ładować z gniazdka (technologia plug-in). Czy jest to jednak konieczne?
Nie, nie ma takiego przymusu. Jeżeli tylko będzie paliwo w baku, to auto jest w stanie samo sobie naładować baterie za pomocą silnika spalinowego. Przy dźwigni wyboru trybu jazdy mamy funkcję „Charge”, dzięki której możemy wymusić ładowanie akumulatora do 80% jego maksymalnej pojemności. Ładowanie z gniazdka nie jest więc obowiązkiem, ale daje znaczne oszczędności. Jeżeli wykupimy taryfę dwustrefową, to 1 kWh energii w najlepszym przypadku może kosztować zaledwie 10 groszy. Pełne ładowanie akumulatora Outlandera PHEV trwa 10 godzin, tak więc całkowity koszt wyniesie tylko złotówkę. Paliwo jest znacznie droższe. Producent sugeruje ładować samochód z domowego gniazda 10-amperowego przynajmniej raz w miesiącu, aby wyrównać napięcia w bateriach. Pozwala to także wydłużyć żywotność akumulatorów.
W standardzie samochód ma bardzo dużo funkcji, łącznie z elektrycznym ogrzewaniem kabiny. Czy może się zdarzyć taka sytuacja, że ogrzewanie rozładuje nam całkowicie akumulator trakcyjny i nie będziemy mogli uruchomić auta?
Nie ma takiej możliwości. Bateria w Outlanderze PHEV nigdy nie rozładowuje się do zera. Zawsze pozostaje 30% rezerwy, aby samochód można było bez problemu uruchomić, nawet gdyby zabrakło paliwa w baku i przez to silnik spalinowy nie mógłby doładować akumulatorów. Dzięki temu możemy zawsze spokojnie dojechać do jakiegoś gniazdka lub stacji paliw. Nie trzeba się więc martwić, że w samochodzie nagle zabraknie energii. Prędzej będziemy mieli niedogrzane wnętrze niż brak możliwości jazdy.
Ogrzewaniem (a także klimatyzacją) możemy sterować za pomocą specjalnej aplikacji na smartfona. Jak to wygląda?
Tak. Samochód ma tzw. „Access Point”, czyli jest w stanie stworzyć sieć Wi-Fi. Po ściągnięciu aplikacji mamy dostęp do funkcji auta z poziomu naszego smartfona. Dzięki temu możemy sobie zaprogramować, aby samochód grzał się np. rano, przed wyjazdem do pracy przez 10, 20 lub 30 minut. Wystarczy połączyć się z autem przez Wi-Fi, uruchomić aplikację i włączyć ogrzewanie. Mamy wtedy nie tylko zagrzane wnętrze, ale przy okazji rozgrzewają się wszystkie płyny w silniku spalinowym, który dzięki temu nie musi się uruchamiać. Trzeba bowiem wiedzieć, że w niskich temperaturach silnik spalinowy może się samoczynnie włączać w celu zagrzania płynów. Wszystko po to, aby był zawsze gotowy do pracy z pełną mocą, np. w razie potrzeby szybkiej jazdy autostradą.
Aplikacja została przygotowana na dwa systemy operacyjne: Androida i iOS-a. A co z użytkownikami, którzy mają smartfony wykorzystujące inne systemy operacyjne lub w ogóle nie mają smartfonów, tylko zwykłe telefony komórkowe? Czy są oni pozbawieni dostępu do tych funkcji samochodu, czy mogą je ustawić w jakiś inny sposób?
Nie ma obaw. Te funkcje można ustawić także na stacji multimedialnej we wnętrzu samochodu, gdzie mamy możliwość wprowadzenia harmonogramu zarówno na ładowanie, jak i ogrzewanie lub chłodzenie auta. Korzystanie z aplikacji na smartfona pozwala jednak sterować funkcjami z każdego miejsca i o każdej porze, co stanowi duże ułatwienie.
Przejdźmy zatem do sprzedaży samochodu. Czy klienci, którzy przychodzą do salonu pytają konkretnie o to auto, czy przychodzą po prostu po Outlandera, i dopiero sprzedawca nakierunkowuje ich na wersję PHEV?
Coraz więcej osób pyta już konkretnie o samochód hybrydowy. Ludzie wiedzą, że mamy taką wersję w ofercie. I nie zniechęca ich nawet cena. Problemem jest to, że w Polsce nie ma żadnych dotacji, nie ma żadnego wsparcia ze strony państwa dla osób, które chcą być proekologiczne. Jak wiemy, w wielu krajach europejskich są różnego rodzaju programy i dotacje, dzięki którym przedsiębiorcy mogą kupić taki samochód sporo taniej niż auto benzynowe. U nas niestety tego nie ma. To z pewnością blokuje większą sprzedaż Oulandera PHEV w naszym kraju. Problem stanowi także znikoma sieć stacji szybkiego ładowania. Na szczęście są plany mocnego rozwoju w tej dziedzinie. Trzymamy za to kciuki.
Cóż, słyszymy o tym już od dłuższego czasu, ale jakoś ciągle jest to w powijakach. Wróćmy do walorów ekologicznych i wsparcia sprzedaży. Co Pańskim zdaniem pomogłoby spopularyzować samochody o napędach alternatywnych?
Moim zdaniem, jeżeli przedsiębiorcy wymienialiby swoje samochody z silnikami benzynowymi lub wysokoprężnymi na samochody elektryczne i mieliby dotacje z państwa lub UE na poziomie 20-30% wartości auta i do tego możliwość odpisania pełnego podatku VAT (a nie tak jak teraz maksymalnie 50%), to wydaje mi się, że bardzo mocno by to wypromowało tego typu technologie, nie tylko w marce Mitsubishi.
A jeśli zawęzimy obszar? Co mogłoby zrobić miasto takie jak Kraków?
Przykładowo mogłyby to być strefy parkowania dookoła rynku dostępne tylko i wyłącznie dla samochodów elektrycznych. Auta z tradycyjnymi silnikami zostałyby wtedy wypchnięte z centrum miasta, co z pewnością w jakimś stopniu przyczyniłoby się do popularyzacji alternatywnych źródeł napędu. Pomocna byłaby też np. dotacja ze strony miasta dla taksówkarzy, zachęcająca ich do kupowania samochodów hybrydowych czy elektrycznych.
Zachęty ze strony państwa lub miasta to jedno. Ale czy w przypadku Outlandera PHEV barierą nie jest również cena, przekraczająca 200 tysięcy złotych?
Moim zdaniem cena tego auta jest adekwatna do jego jakości i wyposażenia. Za tak samo wyposażony samochód z napędem benzynowym zapłacimy około 40 tysięcy złotych mniej. Dodatkowo, kupując wersję PHEV dostajemy bardzo ładnie oprawiony gadżet. Mamy tutaj chociażby naturalną skórę, a nie skórę samochodową. Oprócz tego dostajemy na przykład podgrzewaną przednią szybę czy też podgrzewaną kierownicę, czyli rzeczy niedostępne w innych wersjach Outlandera oferowanych na naszym rynku. A więc nie tylko możemy się cieszyć jazdą ekologicznym samochodem, ale ponadto mamy świadomość, że dostaliśmy coś więcej, niż klienci, którzy poruszają się Outlanderem z tradycyjnym napędem.
Trzeba jednak jasno powiedzieć, że PHEV nie jest autem dla każdego.
Oczywiście. Wszystko zależy od wykorzystania samochodu. Jeśli ktoś jest na przykład przedstawicielem handlowym, chce jeździć Outlanderem i robić dziennie po 300-400 km głównie autostradą, to mimo wszystko na dzień dzisiejszy wersja wysokoprężna będzie lepszym wyborem z punktu widzenia względów ekonomicznych. Na pewno jednak nie będzie tak ekologiczna jak PHEV.
Poruszmy jeszcze jedną istotną rzecz. Mianowicie, przy zakupie samochodu coraz więcej ludzi zwraca uwagę na jego późniejszą odsprzedaż. Coraz powszechniejsza jest opinia, że współczesne samochody to jednorazówki, że po pewnym przebiegu psują się i nie opłaca się ich już naprawiać. W Outlanderze PHEV mamy sporo dodatkowych elementów, wchodzących w skład układu hybrydowego. Co z ich trwałością? Czy mamy się czego obawiać?
Najczęściej pojawiają się pytania dotyczące trwałości baterii. Producent gwarantuje, że po 10 latach użytkowania zachowują one 80% swojej początkowej sprawności. Nawet patrząc przez pryzmat klienta Mitsubishi, to Outlanderem PHEV nikt nie będzie jeździł przez 10 lat, bo wymiana samochodu następuje średnio co 4-6 lat. Samochód wymieniamy więc na gwarancji. Poza tym 5-letnia gwarancja świadczy o pewności producenta, że to auto nie będzie się psuć. Nikt nie dałby gwarancji bez żadnych wykluczeń na cały samochód, jeżeli nie byłby w 100% pewny jego jakości. Również my jako stacja dealerska zawsze stoimy po stronie klienta i zawsze staramy się mu pomóc.
Wiem, że jeszcze za wcześnie o tym mówić, ale jak pan sądzi – jak będzie z odsprzedażą Outlandera PHEV? Mówimy więc o rynku wtórnym, który po części napędza przecież rynek pierwotny. Jeżeli ktoś będzie miał problemy ze sprzedażą samochodu albo zaproponowana kwota odkupu będzie rażąco niska w stosunku do jego oczekiwań, to najlepszym wypadku będzie dalej jeździł tym samochodem. Co pan przewiduje w przypadku Outlandera PHEV?
Mitsubishi bardzo mocno trzyma cenę. Powód? Samochody tej marki są bezawaryjne. Procent awaryjności jest tutaj naprawdę znikomy. Klient nie musi się więc bać, że po 4-5 latach samochód straci 80% swojej wartości i nie będzie się go opłacało sprzedać.