Chevrolet Camaro COPO to 9,4‑litrowa bestia dla tych, którym nie w smak elektryfikacja
Jeśli macie dosyć downsizingu, elektryfikacji i wszechobecnych SUV-ów, Chevrolet przygotował coś dla was. Co powiecie na 9,4-litrowe, wolnossące V8? Brzmi apetycznie, prawda? I chociaż jego cena nie jest zbyt atrakcyjna, to nie jest ona największym problemem.
02.08.2021 | aktual.: 14.03.2023 15:40
W ciągu najbliższych lat Chevrolet Camaro, jakiego znaliśmy do tej pory, może zmienić się nie do poznania. Nie dość, że prawdopodobnie będzie sedanem, to zostanie wyposażony w elektryczny układ napędowy. Ta wiadomość z pewnością zasmuciła każdego, który cenił amerykańskie coupe za ryczące V8. Ale jeśli chcecie się ów rykiem jeszcze podelektować, Chevrolet przygotował coś specjalnego.
Mowa o nowym Camaro COPO. Amerykanie przygotowali ogromne, bo aż 9,4-litrowe V8 (572 cale sześcienne). Jeśli zastanawiacie się, jakiej średnicy są tłoki, już spieszę z odpowiedzią - mają prawie 11,6 cm. I choć brzmi to wspaniale, to samochód niestety nie będzie mógł wyjechać na drogi publiczne, a jest przeznaczony wyłącznie do wyścigów serii NHRA Stock i Super Stock.
Jednostka zbudowana jest z żeliwnego bloku, aluminiowych głowic, stalowych, kutych korbowodów, kutego wału korbowego oraz aluminiowych kutych tłoków. Moc? Tego Chevrolet w danych technicznych tego nie zdradził, ale zagłębiając się w formularz do zamawiania, można znaleźć liczbę 434 KM. Jeśli chcecie więcej, będziecie musieli zdecydować się na doładowane, 5,7-litrowe V8 o mocy 586 KM lub wolnossącym, 7-litrowym silnikiem generującym 475 KM.
Wszystkie motory parowane są z 3-biegową skrzynią automatyczną, a wśród opcji znajdziemy dodatkowe obciążniki do bagażnika czy spadochron (w najmocniejszej wersji w standardzie) do efektywniejszego (i z pewnością też efektowniejszego) hamowania.
Ceny Camaro z 9,4-litrowym V8 zaczynają się od 105,5 tys. USD (ok. 405 tys. zł), jednak jest to kwota bez podatku i opłat. 475-konna wersja to już wydatek 117,5 tys. USD (ok. 451 tys. zł), natomiast najmocniejszy chevrolet kosztuje 130 tys. USD (prawie 500 tys. zł). Jest jednak i dobra wiadomość: Chevrolet nie ograniczy produkcji mocarnego Camaro COPO na 2022 r. Czemu to nietypowe?
Zacznijmy od wyjaśnienia skrótu. Za COPO kryje się Central Office Production Order, czyli system, który początkowo służył dealerom m.in. do zamawiania radiowozów, a potem został wykorzystany do budowania wyczynowych modeli. Dzięki temu w 1969 r. na świecie pojawił się Camaro COPO w liczbie 69 egzemplarzy.
Produkcja wyczynowych aut została w następnym roku wstrzymana i wskrzeszona dopiero w 2012 r. Od tamtej pory Camaro COPO było oferowane jedynie w liczbie 69 sztuk każdego roku, a chętni mogli dostać przydział na samochód za pośrednictwem loterii. Jak nietrudno się domyślić, chętnych nie brakowało. Zanim więc Camaro stanie się elektryczne, może warto złożyć zamówienie?