Bezkarność policji czy samowolka banku? Problem ze znakami drogowymi na terenach prywatnych

W Lublinie policyjny radiowóz zaparkował na zakazie zatrzymywania na terenie należącym do banku. Policja wykroczenia się nie dopatrzyła, po czym zaczęła ścigać bank za nielegalne ustawienie znaku. A w tle mamy cały czas bałagan jeśli chodzi o obowiązywanie znaków drogowych na terenie prywatnym.

Zdaniem policji taki znak nie ma mocy prawnej
Zdaniem policji taki znak nie ma mocy prawnej
Źródło zdjęć: © Autokult | Tomasz Bodył
Tomasz Bodył

02.07.2024 | aktual.: 02.07.2024 12:50

Wina policjanta czy banku?

Pod koniec ubiegłego roku policyjny radiowóz zaparkował w Lublinie przy ul. Miedzianej centralnie pod znakiem B-36, oznaczający zakaz zatrzymywania się. Działo się to na parkingu znajdującym się na terenie należącym do Banku Pekao S.A. i przeznaczonym wyłącznie dla jego pracowników. Zdjęcia tak zaparkowanego radiowozu trafiły na policję, która dopiero w maju 2024 r. uznała, że kierowcy tego radiowozu nie można ukarać, gdyż "brak jest danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu".

Skąd taka decyzja?

– Znak B-36 usytuowany na murze przy ul. Miedzianej w Lublinie został ustawiony nieprawidłowo i nie wskazuje obszaru, którego dotyczy. Zgodnie z przepisami do wskazania strony placu, przy której obowiązuje zakaz wyrażony znakiem B-36, pod znakiem umieszcza się tabliczkę T-26 [ze strzałką – przyp. red.]. W tym przypadku zabrakło dodatkowego oznaczenia. Dlatego zgodnie z ogólnymi zasadami zakaz obowiązuje za znakiem, od miejsca jego ustawienia – wyjaśnia nadkom. Kamil Gołębiowski oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Policja jednak przyjrzała się sprawie bliżej i doszła do wniosku, że być może doszło tu do wykroczenia popełnionego przez bank.

– Ten znak jest ustawiony poza pasem drogowym, na terenie prywatnym i brak jest osoby odpowiedzialnej za jego umieszczenie. W związku z powyższym policjanci wyłączyli materiały do odrębnego postępowania z art. 85 kw. – inf. nadkom. Gołębiowski z KMP w Lublinie.

Przepis ten mówi m.in., że karze podlega ten "kto samowolnie ustawia, niszczy, uszkadza, usuwa, włącza lub wyłącza znak, sygnał, urządzenie ostrzegawcze lub zabezpieczające albo zmienia ich położenie, zasłania je lub czyni niewidocznymi". Grozi za to areszt, pozbawienie wolności lub grzywna.

Radiowóz zaparkowany na "zakazie" pod bankiem
Radiowóz zaparkowany na "zakazie" pod bankiem© Autokult | Tomasz Bodył

Bank broni się, że znak został umieszczony prawidłowo.

– Miejsca postojowe przy ul. Miedzianej w Lublinie znajdują się poza drogą publiczną, na terenie będącym własnością Banku Pekao S.A. Projekt stałej organizacji ruchu dla wspomnianych miejsc parkingowych otrzymał pozytywną opinię Wydziału Dróg i Mostów Urzędu Miasta Lublin w lipcu 2010 r. – czytamy w odpowiedzi z biura prasowego banku Pekao S.A.

Jednocześnie w rozmowie telefonicznej rzecznik banku Paweł Jurek stwierdził, że nic nie wie o postępowaniu policji w sprawie nieprawidłowości oznakowania tego miejsca. Tym bardziej, że sprawa nie dotyczy drogi publicznej.

– Policja nie prowadzi kontroli oznakowania na terenie prywatnym – przyznaje nadkom. Gołębiewski.

Jeśli zatem policja nie ma prawa kontrolować legalności oznakowanie na terenie prywatnym, to na jakiej podstawie toczy się to postępowanie? Zadaliśmy to pytanie policji, ale do momentu publikacji artykułu nie uzyskaliśmy na nie odpowiedzi.

Radiowóz zaparkowany na "zakazie" pod bankiem
Radiowóz zaparkowany na "zakazie" pod bankiem© Autokult | Tomasz Bodył

Znaki drogowe na terenie prywatnym obowiązują, lecz nie trzeba się do nich stosować?

W tle tej sprawy mamy niejasności prawne dotyczące tego, czy można być ukaranym za niezastosowanie się do znaków drogowych na terenie prywatnym. Wbrew pozorom jest to ostatnio dość częsta sytuacja, bo nie dotyczy ona jedynie posesji prywatnych osób, lecz również parkingów należących do różnych instytucji, centrów handlowych czy, jak w tym przypadku, do banku. Od razu warto też odróżnić teren prywatny od obszaru oznaczonego jako "strefa ruchu" (tzw. drogi wewnętrzne) lub "strefa zamieszkania", które rządzą się odrębnymi regułami.

W przypadku terenu oznaczonego po prostu jako prywatny również należy stosować się do przepisów i znaków drogowych (art. 1. ust. 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym). Rzecz w tym, że w tym przypadku władza policji czy straży miejskiej jest mocno ograniczona i dotyczy jedynie przypadków dotyczących zagrożenia bezpieczeństwa. Innymi słowy do ukarania nie wystarczy, że na terenie prywatnym kierowca złamie przepisy drogowe lub nie dostosuje się do znaku, trzeba jeszcze wykazać, że spowodował w ten sposób zagrożenie dla innych osób.

Od strony prawnej jest to jeszcze bardziej zagmatwane, bowiem w praktyce może się okazać, że teren co prawda jest prywatny, a i tak przebiega przez niego droga publiczna. W praktyce zdarza się i tak, że co innego wynika z kwestii własności terenu, a co innego z rejestru dróg publicznych czy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.

policjazakaz parkowaniaprzepisy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (50)