Auta tylko dla bogatych. Widać to w salonach i na placach komisów

Nawet pojazdy segmentu B znikają z oferty z prostego powodu – przestają się opłacać. Kolejne ofiary kilku nakładających się na siebie czynników wpisują się w negatywny trend. Nowe auta staną się rzadkim dobrem, a te starsze będą na miarę złota.

Dacia tnie koszty dzięki minimalnemu wyposażeniu i wykorzystaniu technologii Renault
Dacia tnie koszty dzięki minimalnemu wyposażeniu i wykorzystaniu technologii Renault
Źródło zdjęć: © Mateusz Lubczański | Mateusz Lubczański
Mateusz Lubczański

07.11.2022 | aktual.: 07.11.2022 17:06

Masowo produkowane, tanie i proste samochody stały się solą w oku producentów. Nie dość, że od zawsze zarabiało się na nich mało, tak ceny materiałów i przystosowania ich do wymagających norm czystości spalin jeszcze bardziej tną zyski. Ci, którzy mają duże portfolio, mogą pozwolić sobie na minimalny zarobek – w segmencie małych aut króluje Toyota, Renault, Kia/Hyundai i Fiat, który od kilkunastu lat sprzedaje model 500. Niedawno pożegnaliśmy Forda Fiestę, ale to nie koniec ciemnych chmur.

Dane rynkowe za pierwszą połowę roku nie pozostawiają wątpliwości – trzy najmniejsze segmenty rynku i tak zmniejszyły się o 22 proc., i stanowiły 37 proc. wszystkich rejestracji w Europie. Bardziej opłacało się inwestować w większe (a najlepiej elektryczne) SUV-y. "Producenci skupili swoje możliwości produkcyjne na modelach premium i segmentach, w których podatność na cenę jest niewielka" – informuje firma analityczna JATO w swoim raporcie.

Potwierdza to Wojciech Drzewiecki z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR analizujący sytuację z początku października. Wówczas "zarejestrowano 7 504 samochody osobowe, o 2,5 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. W przypadku samochodów marek premium wzrost wyniósł ponad 7 proc. Dzięki wyższemu poziomowi wzrostu marek premium ich udział w rynku po raz kolejny zwiększył się i wyniósł niemal 21,5 proc." – informuje.

Nawet Czesi bardzo poważnie podchodzą do tematu i skrupulatnie przyglądają się opłacalności Fabii, która już bez problemu przekracza 100 tys. zł, co jeszcze kilka lat temu było nie do pomyślenia. Rozwiązaniem może być wynajem długoterminowy, który oznacza opłatę w wysokości 1300-1500 zł miesięcznie (przy wpłacie początkowej 10 proc. i umowie na 36 miesięcy). Przy okazji wprowadzono do oferty elektrycznego SUV-a, którego ceny startują od 250 tys. zł.

Efekt widać jak na dłoni. Choć w październiku "ściągnęliśmy" do kraju zaledwie 57 678 samochodów osobowych, ale średni wiek importowanych aut w tym roku przekroczył poziom 13 lat. W przypadku pojazdów z silnikami benzynowymi już niewiele brakuje do rekordowych 14 lat.

Unia Europejska chce, by od 2035 roku z salonów wyjeżdżały tylko pojazdy bezemisyjne. Koszty ich produkcji są na razie wysokie. Carlos Tavares, dyrektor zarządzający grupą Stellantis (obejmującą Opla czy Fiata) zauważył, że nie wyobraża sobie społeczeństwa, w którym mobilność jest dostępna dla ludzi bogatych. Z kolei unijny komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton ostrzega o 600 tys. miejscach pracy, które mogą zniknąć przy przejściu na napędy elektryczne.

– Nie mówimy tylko o wielkich producentach samochodów, którzy na pewno sobie poradzą, ale mówimy o całym ekosystemie i produkcji energii elektrycznej – powiedział Breton w rozmowie z Politico.eu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (29)