Audi Q5 po Szwajcarii: wrotami Alp, śladami Bonda i na lodowiec
Po wyruszeniu z Locarno, kontynuowaliśmy nasz test Audi Q5, kierując się w stronę jeziora Brienz. Po drodze musieliśmy minąć najbardziej strategiczną część Szwajcarii.
06.07.2017 | aktual.: 30.03.2023 13:10
Poprzedniego dnia, zza kierownicy samochodu, poznawaliśmy włoskojęzyczny kanton Ticino. Teraz ruszyliśmy śladem Grand Tour of Switzerland, w kierunku urokliwego miasteczka Bellinzona. Zbudowany tu system fortyfikacji z trzema zamkami wpisany jest na listę światowego dziedzictwa Unesco. Dzięki niemu przez wieki strzeżono najdogodniejszego przejścia przez Alpy z północy na południe.
Dalszy odcinek trasy był prawdziwym wyzwaniem dla samochodów i kierowców. By dostać się do Brienz, musieliśmy pokonać trzy alpejskie przełęcze. Pierwszą z nich była przełęcz św. Gottarda, położona na wysokości 2108 m n.p.m. Po drodze mogliśmy obejrzeć tarczę maszyny, która była wykorzystywana do drążenia jednego ze znajdujących się tam tuneli. Ten drogowy mierzy 16,9 km długości, kolejowy aż 57 km i jest najdłuższy na świecie. My wybraliśmy malowniczą, starą trasę Tremola z tysiącem zakrętów i wąską jezdnią, która częściowo pokryta jest brukiem. W jej przebiegu znajduje się odcinek drogi, którą wykorzystano w filmie „Goldfinger” jako scenerię pościgu z Jamesem Bondem w roli głównej.
Kolejną przełęczą była Furka. W szczytowym momencie droga biegnie tu na wysokości aż 2431 m n.p.m. Wystarczy zatrzymać się przy drodze, by podziwiać widok wyłaniających się na horyzoncie czterotysięczników.
Za najwyższym punktem przełęczy Furka znajdziemy hotel Belvedere. Tuż za nim rozciąga się lodowiec, który jest źródłem Rodanu. Jest on udostępniony do zwiedzania, dzięki czemu nawet nieprzygotowane osoby mogą wejść do wnętrza lodowego świata.
Ostatnim wymagającym punktem podróży była przełęcz Grimsel położona na wysokości 2164 m n.p.m. Poza widokiem na góry jest tu też ciekawa rzeźba wykonana ze złomu. Po pokonaniu Grimsel czekała nas spokojna droga do Brienz.
Ten dzień testów bez wątpienia był najtrudniejszy dla samochodów. Testowane Audi Q5 wywiązały się ze swojego zadania bez kłopotów. Wysoka moc w połączeniu z precyzyjnym układem kierowniczym sprawiły, że wręcz wyczekiwaliśmy kolejnych zakrętów. Sporym ułatwieniem była dla nas również automatyczna przekładnia. Skrzynia DSG odpowiednio dobierała przełożenia podczas wspinania się na wzniesienia i wyczuwała momenty, w których należało hamować silnikiem podczas zjazdów.
Następny dzień testów to spotkanie z Jeziorem Czterech Kantonów.