7 aut z największymi silnikami w historii, czyli po co komu karton mleka, jak można mieć beczkę

Mówisz: "duże silniki" - myślisz: "Ameryka". Choć faktycznie to w USA powstawały największe jednostki montowane w autach produkcyjnych, to w czołówce nie brakuje też europejskiego modelu. A tytuł nie należy wbrew pozorom ani do Dodge'a, ani do Cadillaca.

8,4-litrowa jednostka z Vipera jest jedną z największych, które montowano w produkcyjnym samochodzie
8,4-litrowa jednostka z Vipera jest jedną z największych, które montowano w produkcyjnym samochodzie
Źródło zdjęć: © fot. mat. prasowe/Dodge
Filip Buliński

26.06.2021 | aktual.: 14.03.2023 16:02

Pamiętacie czasy, gdy silniki o pojemności 2 litrów określane były jako małe? Tak, to już na dobre minęło. W obecnej erze downsizingu i silników o pojemności kartonu mleka nawet superauta muszą zamieniać ogromne "wolnossaki" na mniejsze i doładowane jednostki. Aż chciałoby się rzec "kiedyś to było". Oj było. Oto 7 produkcyjnych samochodów, które skrywały pod maską największe silniki w historii. Gdyby powstały dzisiaj, pewnie spowodowałyby masowe zawały serca u europejskich urzędników i ekologów.

Bentley 8 Litre

Zacznijmy od najmniejszej pojemności w zestawieniu. 8-litrowy silnik nie jest dziś czymś niespotykanym — w końcu miał go Bugatti Veyron, Chiron czy Divo. Ale mieliśmy wspominać przeszłość. Bentley 8 Litre został zaprezentowany w 1930 r. i był ostatnim autem zaprojektowanym przez Waltera Owena Bentleya. Jak też wskazuje nazwa, napędzał go 8-litrowy silnik, który był majstersztykiem.

Bentley 8-litre
Bentley 8-litre© fot. mat. prasowe/Bentley

Jednostkę wykonano z elektronu, czyli stopu magnezu z krzemem, glinem, manganem i cynkiem. 6-cylindrowy kolos generował od 200 do 230 KM i rozpędzał bentleya (jak zapewniał producent, niezależnie od nadwozia) do prędkości 160 km/h, zachowując przy tym odpowiednią stabilność. 8-litre był wówczas nie tylko samochodem z największym silnikiem w Wielkiej Brytanii, ale należał też do grona najszybszych. W ciągu 2 lat powstało ok. 100 egzemplarzy.

Chevrolet Suburban

Jak przystało na uczciwych rozmiarów SUV-a czystej krwi amerykańskiej, pod maską nie mogło zabraknąć pokaźnego silnika. Chociaż Suburbana napędzały same V8-ki, a żadna nie powinna wstydzić się swojej pojemności (najmniejsza miała 5,3 l), to najciekawsza jest rzecz jasna jednostka Vortec 8100, zwana też L18 oferowana w pierwszych latach XXI wieku.

Nie pytajcie o spalanie tych aut. Określenie "ile wlejesz, tyle spali" jest tu trafione
Nie pytajcie o spalanie tych aut. Określenie "ile wlejesz, tyle spali" jest tu trafione© fot. mat. prasowe/Chevrolet

8,1-litrowy silnik z ciężarowym rodowodem generował 340 KM i imponujący moment na poziomie blisko 600 Nm. To wystarczyło, by rozpędzić Suburbana do setki w niecałe 9 sekund. Pamiętajcie, że samochód ważył ponad 2,6 tony. Silnik nie gościł rzecz jasna tylko w tym modelu, ale także w innych z koncernu takich jak Chevrolet Silverado, Avalanche, GMC Sierra i Yukon czy nawet Chevrolet Express.

Cadillac Eldorado

Kontynuujemy festiwal V8 Cadillakiem Eldorado. W końcu topowy model wymaga topowych rozwiązań. Od pierwszej generacji tego słynnego modelu pojemność silników rosła, a szczytowym momentem były lata 70., kiedy pod maską montowano 8,2-litrowego kolosa, generującego początkowo nawet 405 KM i przyprawiające o zawrót głowy 746 Nm!

Cadillac Eldorado 1967
Cadillac Eldorado 1967© fot. mat. prasowe/Cadillac

Niestety już wtedy ciążące na producentach normy emisji spalin dusiły potencjał silnika – moc najpierw obniżono do 375 KM, by w kolejnych latach zejść do lichych 190 KM. Dalsza zabawa tak dużą pojemnością po prostu przestała się opłacać, przez co w kolejnych latach od 1976 r. montowano coraz mniejsze jednostki.

Dodge RAM SRT-10

No dobrze, ale czas dodać 2 cylindry. Chociaż ogromne V10 gościło pod maską woła roboczego Dodge'a już w drugiej generacji, to miało "tylko" 8 litrów. Pojemnościowy bank został rozbity przy okazji kolejnej odsłony – 8,3-litrową bestię przejęto wprost z Vipera. Ale na wsadzeniu silnika się nie skończyło.

Chociaż szkoda takiego do brudnej roboty, to jeździlibysmy
Chociaż szkoda takiego do brudnej roboty, to jeździlibysmy© fot. mat. prasowe/Dodge

Dodge postanowił stworzyć specjalną wersję SRT-10 w 2004 r., która była swego czasu najszybszym pick-upem na świecie. Przy mocy 514 KM i momencie obrotowym równym 725 Nm, RAM mógł się katapultować do setki w zaledwie 4,9 s. Pod warunkiem, że posiadaliście pojedynczą kabinę. Podwójna wydłużała ten czas o 0,7 s. Oczywiście przy akompaniamencie soczystego ryku V10. Czyż to nie było piękne?

Dodge Viper

Tak jak Viper siał grozę po debiucie w latach 90., tak nawet najnowsza (już nieprodukowana zresztą) odsłona wciąż wywołuje ciarki na plecach od samego patrzenia. A fakt, że w Viperze jednostki nie miały mniej niż 8 litrów pojemności i tak jest godne podziwu. Bo po co do 2-osobowego roadstera czy coupe pakować lekki i doładowany silnik, skoro można wolnossące V10?

Dodge Viper
Dodge Viper© fot. mat. prasowe/Dodge

Jej największa 8,4-litrowa wariancja znalazła się zresztą nie tylko w 4. (2007-2010), ale i 5. generacji (2012-2017). W zależności od rocznika silnik generował od 608 do nawet 650 KM, a moment obrotowy, który wahał się między 759 a 813 Nm. Mielił asfalt aż miło. A to wszystko bez krzty turbosprężarki. Ale jak widać, nawet największe legendy muszą kiedyś usunąć się w cień. Szkoda. Choć tu jako powód podawano wciąż malejące zainteresowanie.

Bugatti Type 41 Royale

Ale fakt, że w zestawieniu zabrakło (teoretycznie) Veyrona, Chirona czy Divo nie oznacza, że Bugatti nie ma się czym pochwalić. Bo Type 41 robi właściwie jeszcze większe wrażenie. Tu na dobrą sprawę wszystkie liczby są imponujące – samochód miał blisko 5,8 m długości, ważył 3,5 tony, a niemal połowę rozstawu osi zajmował silnik z 8 cylindrami w rzędzie o pojemności, uwaga, 12,8 litra! Oznacza to, że jeden cylinder miał więcej pojemności, niż silnik przeciętnego współczesnego kompaktu.

Spójrzcie, jakiej długości maska musiała być, żeby schować tego kolosa
Spójrzcie, jakiej długości maska musiała być, żeby schować tego kolosa© fot. mat. prasowe/Bugatti

Jednostka miała lotnicze korzenie, aczkolwiek nie zrobiła kariery w powietrzu. Dlatego Bugatti postanowił zaadaptować go do samochodu. Chyba wyszło całkiem nieźle, prawda? Jednostka generowała ok. 300 KM i pozwalała type 41 rozpędzić się nawet do 160 km/h, ale sprint do setki nie był oszałamiający i trwał ponad 15 sekund. Jedyną niedużą liczbą, są wyprodukowane egzemplarze – między 1929 a 1933 r. powstało tylko 6 aut.

Pierce-Arrow Model 66

I oto doszliśmy do lidera, jeśli chodzi o wielkość silnika. I jak widać, nie jest to ani dodge, ani chevrolet, a model nieistniejącej już, lecz amerykańskiej marki Pierce-Arrow. Rzędowy, 6-cylindrowy silnik miał tu aż 13,5 litra pojemności!

Produkowany w drugim dziesięcioleciu XX wieku samochód był jednym z najdroższych i najbardziej luksusowych w tamtym okresie. Ważył blisko 2 tony i był dostępny w 2 wariantach rozstawu osi. Chociaż obliczono, że silnik dysponuje mocą 66 KM (stąd liczba w nazwie), w rzeczywistości generował znacznie ponad 100 KM. Z jednostką współpracowała 4-biegowa skrzynia manualna. W 1918 r. tuż przed końcem produkcji dokonano kilku modyfikacji w silniku, co zaowocowało nieznacznym wzrostem mocy.

Źródło artykułu:WP Autokult
historiaBentleyBugatti
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)