300 zł za badanie techniczne. Za takie można trafić do więzienia

300 zł za badanie techniczne. Za takie można trafić do więzienia

Auta starsze przechodzą badanie co roku, wyjeżdżające z salonu pojawiają się na SKP dopiero po 3 latach
Auta starsze przechodzą badanie co roku, wyjeżdżające z salonu pojawiają się na SKP dopiero po 3 latach
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Mateusz Lubczański
23.11.2021 10:08, aktualizacja: 14.03.2023 14:17

"Kontrola twojego samochodu", "wiesz, że [auto – dop. redakcji] samo nie przejedzie", "wszystko oficjalnie w bazie. Diesel, benzyna – 300 zł". Ogłoszenia dot. "podbicia" przeglądu pojawiają się w sieci, ale problemy, jakie będzie miał kierowca i diagnosta po takim zabiegu, są olbrzymie.

Na papierze stan polskich samochodów jest doskonały. Na 18 mln pojazdów poruszających się po drogach tylko 3 proc. nie przechodzi pozytywnie badania stanu technicznego. Wystarczy spojrzeć na Niemców, gdzie eliminuje się z powodu usterek prawie 20 proc. pojazdów. Nie ma co ukrywać, że pieczątkę "dostają" u nas auta, które nie powinny wyjechać na drogi. Tak, jak np. w SKP pod Otwockiem, gdzie w ciągu 22 dni ok. 200 samochodów "przeszło" przegląd, choć nigdy nie pojawiły się na badaniu.

"Takie praktyki […] są naganne, niestety zdarzają się w każdym środowisku. Zdarzają się także wśród diagnostów. Na szczęście nie jest to zjawisko nagminne" – stwierdza Marcin Barankiewicz, prezes zarządu Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów. Oficjalnych danych ukaranych stacji nie ma, bowiem diagności są wpisywani do rejestru przez starostę właściwego ze względu na swoje miejsce zamieszkania. To łącznie 380 rejestrów.

"Inwestycja" w badanie techniczne może okazać się nietrafiona. Przekonał się o tym jeden z kierowców, który przyciemnił szyby w swoim samochodzie. Policjanci podczas kontroli zatrzymali dowód rejestracyjny. Gdy kilka dni później zgłosił się po jego odbiór – oczywiście z pozytywnym wynikiem kolejnego badania – policjanci zwrócili uwagę, że usterka nie została usunięta. Efekt: zarzuty podżegania diagnosty do fałszerstwa oraz przedłożenie policji sfałszowanego dokumentu. Kara: od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.

— Jeśli policjant podczas czynności stwierdzi, że w pojeździe występują poważne usterki, które najprawdopodobniej są w nim od dawna, poza samym zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego sporządza notatkę służbową o wątpliwościach dotyczących funkcjonowania stacji, na której ostatnio został wykonany przegląd – informował Autokult.pl nadkom. Radosław Kobryś z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji

Jeszcze gorzej, gdy zdarzy się tragedia. Tak, jak w Pomarzanach, gdzie 19-latka wjechała w nadjeżdżający z naprzeciwka samochód ciężarowy. Biegli stwierdzili, że badanie techniczne – wykonane tydzień wcześniej – było fikcją. Za poświadczenie nieprawdy grozi diagnoście 8 lat więzienia.

Kary dla takich osób są jeszcze większe. - Wtedy cofa im się uprawnienia i mogą się ubiegać o ich ponowne wydanie dopiero po upływie 5 lat – informuje Marcin Barankiewicz. - Z tego właśnie względu większość diagnostów bardzo się pilnuje, żeby tych uprawnień nie stracić – dodaje.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (13)