Zmiany w szkoleniach kandydatów na kierowców. Teraz nie potrafią nawet ustawić poprawnie fotela

Zmiany w szkoleniach kandydatów na kierowców. Teraz nie potrafią nawet ustawić poprawnie fotela

W ciągu 30 godzin kierowcy mają zdobyć wszystkie umiejętności. To - jak się okazuje - za mało
W ciągu 30 godzin kierowcy mają zdobyć wszystkie umiejętności. To - jak się okazuje - za mało
Źródło zdjęć: © Michal Fludra/NurPhoto via Getty Images
Mateusz Lubczański
23.08.2020 11:26, aktualizacja: 22.03.2023 10:30

W połowie listopada minister infrastruktury będzie informował nt. ewentualnych zmian w systemie szkoleń kandydatów na kierowców. Dziś kursanci uczą się, jak zdać egzamin, nie dobrze jeździć, dlatego np. wybieranie się na test do innego miasta, by zdobyć wymarzony "plastik", nie jest niczym nadzwyczajnym.

Nadchodzące zmiany mają służyć "podniesieniu poziomu przygotowania" kursantów na prawo jazdy. Wyniki zdawalności mogą dawać do myślenia. Gdy w Ostrołęce w 2019 roku egzamin praktyczny zdało nieco ponad 50 proc. kursantów (a w Jeleniej Górze nawet 53 proc.!), tak w Łodzi czy Radomiu (ale i mniejszej Częstochowie) wyniki są mało satysfakcjonujące. Tutaj zdaje tylko co trzeci, a w przypadku "polskiego Manchesteru" – co czwarty.

3 miesiące temu została rozszerzona baza pytań, które padają podczas egzaminu teoretycznego. 200 nowych pozycji – wynikających ze zmian w przepisach - musi zostać przyswojonych przez kierowców. Tak jak i "wykuta na blachę" jazda po placu, gdzie manewr na łuku można zaliczyć prostym sposobem: przekręceniem kierownicy o 180 stopni, gdy prawe lusterko znajdzie się między pachołkami. — Egzamin na placu jest potrzebny, ale nie w takiej formie – stwierdził w rozmowie Piotr Rucki, właściciel warszawskiej szkoły jazdy Elmol.

Praktyka, nie teoria

  • Po takich metodach nauczania nie dziwię się, że tyle osób nie potrafi parkować lub ma tak duże problemy ze zmianą auta - stwierdza Sonia Stando-Walasek, prezes fundacji Motoliga, która zawodowo pomaga walczyć kierowcom z lękami za kierownicą. - Kierowcy boją się poznawać nowych tras, sporo instruktorów jeździ tylko i wyłącznie po strefach egzaminacyjnych – dodaje.

Ale to nie koniec problemów nowych kierowców. Jak zauważa Stando-Walasek, świeżo upieczeni właściciele prawka nie potrafią ustawić prawidłowo i bezpiecznie fotela, korzystać z lusterek podczas jazdy, kontrolować otoczenia dookoła pojazdu. To dopiero początek: nie wiedzą, co to jest martwe pole, są przypadki gdy kierowcy nie potrafią zatankować swoich samochodów, nie wiedzą, w jaki sposób napompować koła, nie potrafią rozstawić trójkąta ostrzegawczego, najchętniej wszystkie zakręty pokonywaliby na drugim biegu, nie mają pojęcia, kiedy redukować przełożenie. Biorąc pod uwagę takie zarzuty, cała droga do bycia kierowcą powinna być poważnie zmodyfikowana.

Słowa Soni Stando-Walasek potwierdza jedna z kursantek, która po zaliczeniu obowiązkowych 30 godzin jazd stwierdza, że zaskoczeniem było dla niej używanie świateł awaryjnych na autostradzie w przypadku korków. Tego elementu - jazdy poza miastem - również brakuje podczas szkoleń, co przekłada się na zachowanie kierowców na drogach szybkiego ruchu, gdzie wjeżdżamy pod prąd, zawracamy, wyprzedzamy z prawej czy siedzimy na zderzaku nieświadomi niebezpieczeństwa.

Zielone listki

Jeśli w ogóle zostaną wprowadzone jakiekolwiek zmiany w systemie nauczania, nie będzie to kwestia chwili. Trzeba też pamiętać, że parlamentarzyści pracowali już nad bardziej restrykcyjnymi ograniczeniami prędkości dla młodych kierowców, "zielonymi listkami" zdobiącymi szyby ich aut czy obowiązkowymi szkoleniami z bezpiecznej jazdy. Z tych pomysłów nic nie wyszło. Nic dziwnego, że młodzi kierowcy powodują najwięcej wypadków – przecież oni dopiero uczą się jeździć.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)