Ze stuntem za pan brat - wywiad z Ewą Pieniakowską
Ewa Pieniakowska to młoda i utalentowana stunterka. Swoją pozytywną osobowością zaraża innych i zachęca ich do realizacji wszystkich marzeń. Pozytywnie i z klasą - tak można podsumować rozmowę z Ewą.
20.11.2013 | aktual.: 08.04.2014 16:08
To pytanie będzie punktem wyjścia do całej rozmowy: jak mogłabyś określić swoją osobowość?
Taka ze mnie niespokojna dusza. Moje ciało rozpiera energia, a w głowie ciągle kłębią się nowe pomysły. Zwyczajnie nie mogę usiedzieć w miejscu. Kocham aktywność ponad wszystko. Często nawet na odpoczynek szkoda mi czasu. Wiele czynników miało i nadal ma wpływ na to, jaka jestem, co robię, jakich wyborów nieustannie dokonuję. Kocham ludzi z pasją i uwielbiam to, jaką moc mają pasje, jak potrafią kreować ludzi. Teraz wiem, jaki to skarb. Jak dzięki pasjom można patrzeć na świat, na innych ludzi, na życie.
Skąd było w Tobie tyle determinacji do działania i rozpoczęcia przygody ze stuntem?
Moja rodzina, przyjaciele i bliscy to największy skarb, jaki mam. Moja wspaniała mama nigdy niczego mi nie narzucała. Zawsze dawała rady, zawsze chciała dla mnie jak najlepiej, ale nigdy nie mówiła, co mam robić, co powinnam, a czego nie. Nigdy mnie nie krytykowała. To dzięki niej jestem, jaka jestem i czuję się spełniona. Miałam to szczęście, że dorastałam w rodzinnym ognisku. Mogłam krzątać się po szopach moich wujków, obserwować, jak przy czymś majstrują, coś ulepszają czy realizują swoje pomysły zupełnie od podstaw. Przy tym wszystkim byłam blisko przyrody. Kocham wieś, wolną od zgiełku, gdzie jestem blisko zwierząt, lasów. Tam czas płynie zupełnie inaczej. Jeden z moich wujków i kuzyn uprawiali stunt rowerowy, a z czasem przesiedli się na motocykle. Wtedy wiedziałam, że jeśli kiedyś zrealizuje swoje marzenie o posiadaniu motocykla, to będzie to maszyna przeznaczona do stuntu. Tak też się stało.
Co sprawiało największe trudności podczas treningów: czas, determinacja, a może jakieś tricki?
Ale później z pewnością pojawiały się inne przeszkody?
Kiedy etap kupna motocykla miałam już za sobą, nadszedł czas na reanimację nabytej jednak powypadkowej maszyny, następnie na jej przeróbki pod stunt. Każdy z tych procesów pochłaniał czas, nadzieję, wymagał uzbrojenia się w cierpliwość, pożerał każdy grosz, bez gwarancji powodzenia. W tym czasie n