Zatrzymanie prawa jazdy po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Co oznacza on dla kierowców?

Sama informacja policji nie będzie już wystarczała do zatrzymania prawa jazdy, a wiele osób zechce zapewne dochodzić odszkodowania za skutki działań starostw. Rzeczywistość po wyroku TK będzie inna dla kierowców. Czy oznacza to, że będzie więcej piratów drogowych?

Zima. Zatrzymanie kierowcy, który popełnił wykroczenie
Zima. Zatrzymanie kierowcy, który popełnił wykroczenie
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | KWP GORZOW
Tomasz Budzik

13.12.2022 | aktual.: 14.12.2022 21:15

Duże zmiany od zaraz

Starostom nie wolno zatrzymywać praw jazdy wyłącznie na podstawie informacji policji o przekroczeniu w obszarze zabudowanym dozwolonej prędkości o ponad 50 km/h – orzekł Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 13 grudnia 2022 r. (Sygn. akt K 4/21). Nie ulega wątpliwości, że oznacza to duże zmiany w sposobie traktowania łamiących przepisy kierowców. Jak będzie teraz wyglądało postępowanie i kiedy zmiany wejdą w życie?

Od razu. Jak powiedział mi adwokat, który pragnie pozostać anonimowy, jeśli orzeczono, że przepis łamie Konstytucję, to łamie ją od zawsze, a nie od jakiegoś ustalonego terminu. Zmiany powinny być więc natychmiastowe. A co dokładnie się zmieni? Odpowiedź na to pytanie nie jest już taka prosta. Komenda Główna Policji nabrała wody w usta i do momentu napisania tego tekstu nie odpowiedziała mi na zadane pytania. Bardziej rozmowni byli rzecznicy prasowi komend wojewódzkich, ale i oni przyznali, że nie otrzymali jeszcze z Warszawy żadnych wytycznych co do nowego sposobu postępowania i odesłali mnie do KGP.

Jak więc będzie wyglądało teraz postępowanie z kierowcą, który w obszarze zabudowanym przekroczy dozwoloną prędkość o więcej niż 50 km/h? Wiele będzie zależało od niego samego.

– Ze stosowaniem wyroków Trybunału Konstytucyjnego bywa różnie i póki nie ma jeszcze praktyki postępowania, nie można przewidzieć wszystkiego w szczegółach. Logika podpowiada jednak, że w myśl wyroku starostwo powinno zatrzymywać na trzy miesiące prawo jazdy tylko tym kierowcom, którzy przyjęli mandat, gdyż osoby te godzą się z werdyktem policji – mówi prawnik.

– Jeśli kierowca nie uważa, że przekroczył dozwoloną prędkość o ponad 50 km/h, i nie przyjmie mandatu, w sprawie powinien być powoływany biegły, który oceni prawidłowość pomiaru dokonanego przez policję. Dopiero kiedy potwierdzi on wniosek funkcjonariuszy, starosta będzie mógł zatrzymać prawo jazdy – dodaje adwokat.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Czy sprawy, w których występują wątpliwości co do pomiaru prędkości, rzeczywiście się zdarzają? Niestety tak. W przypadku laserowych mierników ryzyko przekłamania jest stosunkowo niewielkie, ale występuje. W popularnych w polskiej policji miernikach LTI 20/20 TruCam określony w danych producenta błąd pomiaru wynosi 2 km/h. Osoba, której zmierzono 101 km/h, może więc w rzeczywistości jechać 99 km/h. Wątpliwości większej wagi mogą pojawić się dopiero przy pomiarach z bardzo dużych odległości – rzędu kilkuset metrów.

Laserowy miernik prędkości
Laserowy miernik prędkości© Materiały prasowe | KWP GORZOW

Znacznie gorzej jest w przypadku posługiwania się przez policję wideorejestratorem. Takie urządzenie nie mierzy prędkości pojazdu, który śledzą policjanci. Wskazuje ono prędkość, z jaką porusza się sam radiowóz, w którym zainstalowano wideorejestrator. Pomiar jest więc prawidłowy tylko wówczas, gdy odstęp pomiędzy śledzonym pojazdem i radiowozem jest stały. Na ekranie takiego urządzenia nie ma jednak wskaźnika odległości, więc policjanci muszą utrzymywać odstęp na oko, a to rodzi istotne pole do przekłamań.

Raj dla kierowców? Niekoniecznie

Opisane powyżej sytuacje będą mogły stanowić przesłankę do wstrzymania się starosty z zatrzymaniem prawa jazdy. Wyrok TK nie oznacza jednak, że prawa jazdy w ogóle nie będą zatrzymywane. Jeśli powołany biegły orzeknie, że pomiar przebiegał prawidłowo, kierowca zostanie poddany trzymiesięcznej karze. Tyle, że później.

A jak wyrok Trybunału Konstytucyjnego wpłynie na bezpieczeństwo na drogach? Czy teraz, zgodnie z zasadą "hulaj dusza, piekła nie ma", piraci drogowi zaczną szaleńcze szarże? Niekoniecznie.

– Uważam, że wysokie mandaty i duża liczba punktów karnych naliczanych za rażące i niebezpieczne wykroczenia sprawią, że kierowcy po wyroku TK nie zaczną jeździć bardziej brawurowo. W końcu przekroczenie dozwolonej prędkości w terenie zabudowanym o ponad 50 km/h to już bardzo poważna sprawa. Dziś, mając z tyłu głowy naprawdę duże kwoty mandatu, niewielu kierowców decyduje się na tak lekkomyślne zachowana – mówi Autokult.pl Sylwester Pawłowski z projektu edukacyjnego Świadomy Kierowca.

Radiowóz z wideorejestratorem
Radiowóz z wideorejestratorem© Materiały prasowe | KWP GORZOW

– Poza tym warto pamiętać, że takie drastyczne łamanie przepisów obecnie łączy się z ryzykiem otrzymania dużej liczby punktów karnych. W efekcie łatwo stracić prawo jazdy. Nie na trzy miesiące, ale na stałe. Póki co nie ma żadnych kursów obniżających liczbę punktów karnych, więc perspektywa całkowitej utraty uprawnień jest bardzo realna. I kierowcy rzeczywiście się tego obawiają, ponieważ dla wielu z nich może oznaczać to również utratę pracy. Można więc powiedzieć, że rolę takiego straszaka przejmą inne przepisy. A czynnik subordynujący kierowców jest potrzebny. W 2022 r. mamy szansę pobić rekord najmniejszej liczby ofiar wypadków drogowych. I to jest najważniejsze – dodaje Sylwester Pawłowski.

Wyrok Trybunału Konstytucyjnego zamyka pewną epokę na polskich drogach. Teraz możemy spodziewać się zmiany sposobu działania władz w przypadkach drastycznych przekroczeń prędkości. Zapewne pojawią się też osoby, które zdecydują się walczyć o rekompensatę utraconych dochodów czy stratę pracy w wyniku zatrzymania prawa jazdy.

Źródło artykułu:WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (100)