Zapomnij o przebitych oponach i sprawdzaniu poziomu oleju. O prowadzeniu też zapomnij!
Powiedzcie komuś o dźwigience ssania, a na pewno będzie myślał o czymś zupełnie niestosownym. Wspomnijcie o szybach na korbkę, a spojrzy na was jak na szaleńca. Czego jeszcze pozbędziemy się z aut? Już teraz moglibyśmy zrezygnować np. z kierowców.
14.02.2018 | aktual.: 14.10.2022 14:37
Jeśli chcemy dowiedzieć się, co wyląduje na pokładzie naszego samochodu, dzielnie dowożącego nas do pracy, nie pozostaje nic innego jak zerknięcie do segmentu limuzyn. Najświeższym autem dla prezesów zasiadających z tyłu jest Audi A8. Może i wygląda jak każde inne Audi, jednak pod skórą to jeden z najbardziej zaawansowanych pojazdów na drodze. Skanuje drogę, dopasowuje zawieszenie, a dzięki radarom widzi znacznie więcej niż przeciętny kierowca.
Miałem okazję przebijać się przez warszawskie korki za kierownicą flagowej limuzyny z Ingolstadt, i choć zrobiła na mnie ogromne wrażenie, nie jest to auto dla każdego. Niemcy za wszelką cenę chcieli zrezygnować z przycisków. Zamiast tego zamontowali 3 ekrany (z czego 2 wibrują w odpowiedzi na dotyk), masę czujników i miłą panią zagadującą z głośników. Rozumie, że jest mi zimno, ale nie potrafi skierować mnie na Aleje Jerozolimskie. Gdybym chciał sam pokręcić grzybkami od klimy, cóż, nie da się. Jedyny fizyczny przycisk to ten od "awaryjnych". I, dzięki Bogu, jeszcze długo zostanie na swoim miejscu.
O ile jednak jestem w stanie jeszcze przeżyć haptyczne ekrany, to Szwedzi pozwalają już udostępnić kluczyki do Volvo XC40 przy pomocy smartfona. Jeszcze kilkanaście lat temu przesyłałem zdjęcia przez podczerwień, a przed sekundą dowiedziałem się o tym, że mój telefon mogę odblokować odciskiem palca. Już teraz z poziomu kanapy możemy sprawdzić poziom paliwa w aucie. Przywołanie auta do siebie – jak robi to BMW – nie będzie wymagało kluczyka wielkości smartfona. Wszystko pozostanie w jednym urządzeniu.
Jedną z największych ofiar postępu jest tradycyjna dźwignia od hamulca ręcznego. Zapomnijcie o charakterystycznym dźwięku „trrrrrrr” przy zaciąganiu wajchy. Teraz pozostanie wyłącznie wciśnięcie przycisku. Dlaczego? Z jednej strony pozwala to na zaoszczędzenie miejsca w kabinie. Z drugiej, najwyraźniej nie potrafimy ruszać na wzniesieniu. Spróbujcie jednak znaleźć szybko przycisk od hamulca awaryjnego, gdy auto stacza się do morza (ta historia naprawdę miała miejsce).
Ale to dopiero początek wyrzucania rzeczy z samochodów. Zapomnijcie sprawdzaniu poziomu oleju i udawaniu eksperta. Choć to prawdopodobnie jedyna rzecz jaką potraficie zrobić pod maską, teraz możecie sprawdzić jego stan przy pomocy kilku pacnięć w tablet. W Oplach da się to zrobić nawet na ekranie komputera pokładowego.
Może to lekka przesada. Każdy kierowca powinien przecież wiedzieć, jak zmienić żarówkę czy koło. Pierwsza czynność już niedługo zaniknie, bowiem wymienia się całe segmenty LED-ów, a nie jakieś tam żarówki. Z kołem sytuacja jest nieco inna – tradycyjny zapas zajmuje sporo miejsca, a alternatywą mają być preparaty w puszce, które w cudowny sposób naprawią oponę. Mam nadzieję, że twórca tego pomysłu doskonale wie, gdzie może sobie włożyć taką puszkę. Gdy złapałem gumę jadąc Mercedesem Klasy E, musiałem zadzwonić po lawetę. Tylko dlatego, że Niemcy nie potrafią włożyć "zapasu" do bagażnika.
Ale jeśli wybiegniemy nieco w przyszłość, straty będą jeszcze większe. Zapomnijcie o pedale sprzęgła, tak ubóstwianym przez każdego młodego gniewnego, który "chce w pełni panować nad autem". Po części można też zrezygnować z kierowcy, skoro niezły autopilot radzi sobie na odpowiednio oznaczonej autostradzie. W praktyce wystarczy tylko czasem rzucić okiem na drogę przed nami i poruszyć kierownicą, by systemy wiedziały, że jeszcze nie umarliśmy z nudów.
Ale to nie koniec. Całkiem niedawno General Motors zaprezentowało wnętrze samochodu autonomicznego, w którym jedynie usunięto kierownicę. Projekt oczywiście wyśmialiśmy, lecz nie dlatego, że wyglądał kuriozalnie. Spece z GM najwyraźniej jeszcze nie wiedzą, że przemodelowaniu ulegnie cała kabina. Nie będziemy już siedzieć w rzędach, przodem czy tyłem do kierunku jazdy. Ford poważnie podszedł do tematu i eksperymentuje ze stołami, fotelami, leżankami i innymi szezlongami w autach.
Będziemy w nich spać, pracować, oglądać Netflixa i patrzeć przez okna pozbawione wycieraczek. Znikną więc – przynajmniej w teorii – korki. Zabraknie też kierunkowskazów, choć wielu kierowców najwyraźniej już teraz zapomniało o ich istnieniu.