Yamaha zaprezentuje sportowy samochód na targach w Tokio
Yamaha miłośnikom motoryzacji znana jest przede wszystkim z budowy motocykli. Jednak japońska firma ma też nieco wspólnego z samochodami. Czy teraz planuje wprowadzić do produkcji własne auto?
Samochód Yamahy? To już było. W pewnym sensie. W 1992 roku firma ta stworzyła łącznie trzy prototypy o nazwie OX99-11. Powstały one przy współpracy z brytyjską firmą International Automotive Design. Stylistą odpowiedzialnym za ten projekt był Takuya Yura. Auto było napędzane 3,5-litrowym V12 o mocy 400 KM, rozkręcającym się do 10 tys. rpm. Cała moc trafiała na koła przez 6-biegową przekładnię.
Nietypowe w OX99-11 było ułożenie miejsc w kabinie. Jednodrzwiowe auto wyposażone było w dwa centralne miejsca siedzące. To układ znany nam dobrze z Renault Twizy. Niestety samochód ten nie został wprowadzony do produkcji.
Czy teraz Yamaha podejmie kolejną próbę stworzenia sportowego wozu? To jest pewne. Nie wiadomo tylko czym będzie się cechował ten pojazd. Na razie nie wiemy o nim nic. Znany jest jedynie zarys sylwetki, który prezentuje samochód ze stosunkowo wysoką kabiną.
Pod maską tego wozu kryje się prawdopodobnie wysokoobrotowy silnik, który swoje korzenie ma w świecie motocykli. Tak przynajmniej wszyscy by sobie życzyli. Jakim rozczarowaniem byłoby auto elektryczne...
Wbrew pozorom Yamaha nie wraca do świata samochodów po długiej przerwie. Po drodze od 1992 roku japońska firma nie próżnowała. Efektem prac inżynierów Yamahy i Toyoty był silnik V10 pracujący pod maską Lexusa LFA. Pamiętacie jak ten motor kapitalnie brzmi? Jeśli nie, przypomnę:
Lexus LFA startup and exhaust sound - autokult.pl
Kto nie chciałby sportowego wozu z centralnie zamontowaną jednostką stworzoną przez firmę, która zrodziła V10 dla LFA? Yamaha naprawdę mogłaby pozwolić sobie na taki czterokołowy eksperyment. Ma doświadczenie w konstruowaniu silników. Na dodatek posiada też sieć salonów i serwisów, które wystarczyłoby przystosować do obsługi samochodów. Modyfikacja tego, co już istnieje jest znacznie tańsza niż budowa wszystkiego od zera - dlatego Yamaha miałaby trochę lżej na starcie niż debiutanci, którzy dopiero chcą wejść w świat supersamochodów.
Co tak naprawdę skrywa szkic Yamahy? Przekonamy się w ciągu kilku dni, gdy ruszy salon samochodowy w Tokio. Właśnie tam japoński producent przedstawi swoje najnowsze dziecko. Najważniejsza kwestia, która się wtedy rozwiąże to przyszłość tego wozu. Może on pozostać tylko konceptem, ale jeśli zostanie dobrze przyjęty, Yamaha może podjąć się wprowadzenia tej maszyny do produkcji.