W warsztatach coraz drożej. A będzie jeszcze gorzej

Jak podaje branżowy serwis MotoFocus.pl w 2024 roku aż 86 proc. przedsiębiorców prowadzących warsztat samochodowy zdecydowało się na podniesienie stawek za roboczogodzinę. Kierowcy odczuli zmianę cen, a w przyszłym roku odczują jeszcze mocniej.

Warsztat samochodowy
Warsztat samochodowy
Źródło zdjęć: © Autokult | Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński

28.10.2024 12:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

35 proc. warsztatów podniosło cenę roboczogodziny o 10-20 proc., a niespełna 10 proc. warsztatów o ponad 30 proc. Dane własne, przedstawione przez branżowy serwis warsztatowy MotoFocus.pl wskazują na to, że przedsiębiorcy i tak działają ostrożnie.

Z tego też powodu reakcje klientów były dość umiarkowane. Około 19 proc. klientów miało pretensje o cenę usługi, ale 73 proc. nie kwestionowało cen. Być może wynika to ze świadomości klientów, którzy nie tylko w warsztatach odczuwają skutki inflacji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Coraz droższy biznes

Powodem stałego podnoszenia stawek za roboczogodzinę w warsztatach samochodowych są oczywiście wyższe koszty utrzymania. Stale rosną ceny energii, nie tylko prądu do narzędzi, ale także ogrzewania, co w szczególności odczuwają serwisy lakiernicze. Obecnie stawki za naprawę elementu blacharskiego w wielu warsztatach poszybowały do poziomu 1000 zł. Roboczogodzina w warsztacie kosztuje już od 200 do ponad 300 zł.

Inną składową kosztów jest zatrudnienie, które wchodzi na coraz wyższy poziom z powodu wzrostów płacy minimalnej. Jednak to nie pensja, ale same koszty zatrudnienia są zmorą przedsiębiorców. Przykładowo, osoba zarabiająca minimalną krajową, tj. 4300 zł brutto, na rękę dostaje ok. 3200 zł, ale pracodawcę odprowadzającego wszystkie składki kosztuje to prawie 5200 zł.

Jednak najniższa krajowa ma także wpływ na pensje osób zarabiających w warsztacie więcej. Najlepszym fachowcom też trzeba podnieść płace, żeby nie zniechęcili się zbliżeniem ich wypłaty do pracowników mniej doświadczonych.

Kolejnym problemem jest znalezienie w ogóle samodzielnych mechaników do pracy. Nie tylko do trudniejszych napraw, ale nawet przy podstawowych wymian części eksploatacyjnych. Jeśli warsztat znajdzie fachowca, boryka się z utrzymaniem go w pracy, bo konkurencja na rynku jest potężna. Nierzadko też doświadczeni mechanicy decydują się na założenie własnego biznesu albo na pracę we własnym zakresie "na czarno".

Stale wymagane inwestycje

Warsztaty, które nie inwestują w sprzęt mają też problem z naprawami coraz nowszych samochodów. Jeszcze dwie dekady temu można było zdiagnozować i naprawić niemal każde auto z podstawowym komputerem serwisowym. Obecnie nowsze wymagają dostępu do programów, nierzadko oddzielnie dla każdego modelu.

Już nawet wymiana podstawowych części eksploatacyjnych wymaga nierzadko programowania lub chociaż podłączenia do komputera serwisowego i to do takiego, który jest przygotowany pod daną markę. Z tego też powodu jedne warsztaty, które nie inwestują, są skazane na pewne straty klientów, natomiast te, które inwestują w sprzęt za kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych muszą jakoś rekompensować te wydatki.

Prognozy nie są najlepsze

W roku 2025 rosnące koszty prowadzenia działalności spowodują wzrost cen roboczogodziny o kolejne 10-20 proc. i na tę chwilę nie ma perspektyw, by miało się to odwrócić albo choć zatrzymać. Co gorsza, wiele warsztatów niechętnie już podchodzi do poważnych napraw, ponieważ zajmuje to zbyt wiele czasu, wymaga fachowców, których brakuje, angażuje kilku pracowników, a stanowisko, które mogłoby zarabiać na wymianie hamulców, zawieszenia czy oleju, jest zajęte przez kilka dni przez jedno auto. Klienci zaś nie chcą płacić za roboczogodzinę, a chcą znać ostateczny koszt naprawy.

Jakby tego było mało, stale rosnącym problemem jest fatalna jakość części zamiennych. I co gorsza, zwłaszcza renomowanych producentów. Mechanicy narzekają na to od kilku lat, ale po pandemii problem mocno się nasilił. Jeśli jest to niewielki warsztat, niezrzeszony w dużej sieci serwisowej, to problem z dopasowaniem czy jakością części jest szczególnie dotkliwy i wpływa na spadki przychodów.

Mechanik zamawiając część nieoryginalną jest zmuszony liczyć się już z tym, że nie będzie pasować albo przyjdzie w takim stanie, że nadaje się do zwrotu. Reklamacje są tym mniej problematyczne, im więcej części zamawia warsztat. Dlatego duże sieci serwisowe aż tak tego nie odczuwają. Tymczasem w niewielkich warsztatach klient chce zapłacić raz za wymianę części, a warsztat wymienia ją dwa-trzy razy, aż wreszcie trafi na taką, która będzie pasować.

Problemy z częściami

Jest jeszcze jeden aspekt. Wiele części ma niską trwałość, więc lojalni klienci oczekują wymiany na nową na gwarancji, jeśli okaże się, że w ciągu roku znów trzeba ją wymienić. Mechanicy alarmują, że jakość tzw. dobrej klasy zamienników jest tak zła, że czasami taniej jest zamówić dużo droższy oryginał, ale zrobić naprawę za pierwszym razem.

To już nie są żarty, ale z wielu przeprowadzonych przeze mnie rozmów wynika, że obecnie warsztaty (czyt. mechanicy), a także sklepy motoryzacyjne dzielą części zamienne na te, które pasują, te które pasują i są dobrej jakości oraz te, które najczęściej są wadliwe lub nie pasują. I o zgrozo, do tej ostatniej grupy należą najczęściej marki, które jeszcze dekadę temu uznawano za najlepsze. Natomiast coraz bardziej cenione są marki budżetowe.

Komentarze (0)