Poradniki i mechanikaW ogłoszeniach z autami grasują oszuści. Zobacz, na co zwrócić uwagę, by nie wpaść

W ogłoszeniach z autami grasują oszuści. Zobacz, na co zwrócić uwagę, by nie wpaść

Wyjątkowo okazyjna cena to nie zawsze okazja. Może być próbą oszustwa.
Wyjątkowo okazyjna cena to nie zawsze okazja. Może być próbą oszustwa.
Źródło zdjęć: © fot. Marcin Łobodziński
Marcin Łobodziński
04.02.2022 14:29, aktualizacja: 14.03.2023 13:26

Nie od dziś wiadomo, że na różnego rodzaju serwisach z ogłoszeniami można trafić na oszustów wyłudzających pieniądze. Są na tyle przebiegli, że łatwo o wpadkę. Prawnik radzi, jak jej uniknąć i na co zwrócić uwagę przy rozmowie.

Nie jest to temat nowy, ale mam wrażenie, że ostatnio zjawisko to mocno się nasiliło w dziedzinie motoryzacji. Podejrzanie tanie oferty sprzedaży pojazdów to czasami okazje, w innych przypadkach można się rozczarować stanem technicznym po przyjechaniu na miejsce, ale zdarza się też dość często oszustwo, kiedy po wpłacie jakiejkolwiek zaliczki kontakt się urywa.

Najczęściej takie osoby pojawiają się na portalach społecznościowych – w grupach tematycznych poświęconych samochodom i motocyklom, czasami unikatowym sprzętom powiązanym z motoryzacją. Miłośnicy terenówek, pojazdów z czasów PRL-u, a także bardzo tanich aut powinni szczególnie uważać. Zjawisko to pojawia się także na portalach ogłoszeniowych.

Jak działa mechanizm?

Przede wszystkim chodzi o wymuszenie presji. Ogłoszenie z wyjątkowo atrakcyjną ceną pojawia się z reguły wieczorem. To sprawia, że kupującemu nie chce się organizować już wyjazdu tego dnia, ale wie, że jutro może być za późno. Jeśli kupujący ma obawy, wątpliwości, to sprzedawca informuje, że ma dużo telefonów lub wiadomości, że zaraz ktoś to kupi, ale czeka na naszą decyzję.

Kupujący prosi o jakąkolwiek zaliczkę, może to być 200-300 zł, również pod presją w stylu "albo twoja zaliczka, albo od kogoś innego". Kwota jest niewielka, więc ryzyko dla kupującego też, a taka okazja może się już nie trafić. Po wpłacie, nierzadko od kilku osób, profil/ogłoszenie/aukcja znika. Znikają też pieniądze.

Podobnie jest wtedy, kiedy nie jest to np. samochód, a coś, co wymaga transportu. Może to być motocykl lub skuter: np. PRL-owski komar lub motorynka, które są w cenie. Może to być też rzadko spotykany silnik, kierownica, fotele, zderzak – przykładów nie brakuje.

W takim przypadku ryzyko wpadki jest jeszcze większe, ponieważ sprzedawca naciąga na pokrycie kosztów transportu, a nie na zaliczkę, co wydaje się całkiem rozsądne. Większość kupujących zazwyczaj nie ma pojazdu dostawczego, więc nie ma za bardzo wyboru. Tu ważne, że oszust nigdy nie wyśle towaru za pobraniem wraz z kosztem przesyłki, bo nie ma zamiaru go wysyłać. Zawsze rozdzieli koszt wysyłki od ceny za towar, a kupujący pod presją godzą się na opłatę.

Jak poznać oszusta?

Im więcej podejrzanych zachowań i niespójnych informacji, tym większe ryzyko, że mamy do czynienia z naciągaczem. Trzeba przede wszystkim sprawdzić spójność całej rozmowy i przekazanych informacji. Jeśli cokolwiek "nie trzyma się kupy", lepiej zrezygnować.

Jestem zdania, że jeśli choć raz przejdzie wam przez myśl, że sprzedający zachowuje się nietypowo, to już wystarczy, by zapaliła się czerwona lampka. Nawet zdjęcia wyjątkowo marnej jakości powinny wzbudzić czujność.

Oszuści niechętnie podają dane na swój temat. Najczęściej unikają odpowiedzi. Nie każdy rozmawia przez telefon. Zwykle jest tylko kontakt przez komunikator, który nie jest powiązany z danymi osobowymi. Niekiedy presja jest tak duża, że kupujący nie pozna nawet adresu sprzedawcy (np. żeby zobaczyć towar), nim nie wpłaci zaliczki. Sprzedawca tłumaczy się, że nie chce przypadkowych oglądaczy, tylko osoby zdecydowane. Jeśli poda adres, warto sprawdzić co to za miejsce.

Im bardziej kupujący chce się zbliżyć do sprzedawcy-oszusta, tym większa jego niechęć do współpracy lub większa presja na wpłacenie czegokolwiek. Nerwowo reagują na chęć natychmiastowego przyjazdu albo wysłania znajomego, żeby zobaczył towar.

Pamiętajcie, że konto w serwisie społecznościowym nie świadczy o wiarygodności sprzedającego. Mniej leniwi oszuści zakładają konto na kilka dni przed próbą oszustwa, wstawiają jakieś w miarę wiarygodnie wyglądające posty ze zdjęciami w dużej liczbie i w krótkim czasie, żeby sprawdzanie takiej osoby skończyło się na kilku scrollowaniach. Mają też pewne grono znajomych i zdjęcie, oczywiście nie swoje.

To, co najbardziej powinno zwrócić waszą uwagę, to takie zachowanie sprzedawcy, by za wszelką cenę zmusić was do wpłacenia choćby niewielkiej kwoty, a jednocześnie unikanie jak tylko się da kontaktu osobistego.

Najczęściej oszuści proszą o przekazanie pieniędzy PayPalem, rzadziej Blikiem i nie widzą innej możliwości. Co prawda firmy obsługujące transakcje gwarantują zabezpieczenia i możliwość zwrotu pieniędzy, ale w praktyce nie każdy poszkodowany chce walczyć o małe kwoty i godzi się z porażką. Podobnie jest z przelewami na konto i innymi formami płatności.

Dlaczego oszuści się nie boją?

Niewielka strata dla kupującego nierzadko nie jest warta jakichkolwiek działań. Nie każdy zgłosi ją na policję czy w jakikolwiek sposób będzie walczył o odzyskanie np. 200 zł. W czasie, który na to poświęci, może więcej zarobić.

Sama wizyta na policji to minimum jedna-dwie godziny, trzeba dojechać i w praktyce jeszcze wysłuchać narzekania funkcjonariusza spisującego zeznania, jakie to są marne szanse na odzyskanie pieniędzy. Oszust ma tego świadomość i wygrywa, bo dla oszukanego to tylko 200 zł, dla oszusta np. 200 zł x 10 przypadków.

  • Szanse na odzyskanie pieniędzy zależą od tego, czy policja będzie miała jakikolwiek punkt zaczepiania w poszukiwaniach sprawcy - wyjaśnia Wojciech Kluj, adwokat Kancelarii Kluj s.c. - Może to być na przykład numer konta, numer telefonu lub adres. Niestety w tego typu sprawach najtrudniej jest znaleźć oszusta. Jeżeli płatność nastąpiła za pośrednictwem narzędzi, które w żaden sposób nie autoryzują odbiorcy, szansa na jego znalezienie, a tym samym odzyskanie pieniędzy jest nikła – przestrzega.
  • Policja niechętnie zajmuje się sprawami o 200 czy 300 zł, bo pracy przy poszukiwaniu jest dużo, a szansa na odnalezienie internetowego oszusta mała. Ważne jest jednak, aby każdą tego typu sprawę zgłaszać na policję. Nawet w przypadku niewykrycia sprawcy, sprawa będzie uwzględniania w policyjnych statystykach (jako przestępstwo niewykryte), co w przyszłości może doprowadzić większego zainteresowania organów ścigania tego typu czynami – radzi prawnik.

Przeważnie tego typu oszuści w krótkim czasie naciągają więcej osób. Wtedy szansa na znalezienie rośnie. Po pierwsze, wartość przestępstwa będzie większa, a po drugie większa jest szansa, że cwaniak gdzieś popełnił błąd, po którym uda się go odnaleźć – na przykład któremuś z poszkodowanych zostawił swój adres. Warto tymi samymi kanałami, które zostały wykorzystane do oszustwa, poszukać innych poszkodowanych i razem próbować walczyć o swoje.

Adwokat dobrze znający temat z doświadczenia, również pasjonat motoryzacji radzi, by zawsze rozliczenia ze sprzedającym odbywały się przez zaufane portale ogłoszeniowe, które w przypadku oszustw chronią swoich klientów. A jeszcze lepiej bezpośrednio, np. gotówką.

  • Wbrew pozorom wyłudzenie nawet niewielkiej kwoty w razie wpadki jest czynem dosyć surowo karanym. Nie ma tutaj, jak na przykład w wypadku kradzieży, podziału na przestępstwo i wykroczenie w zależności od wartości skradzionej rzeczy. Oszustwo, bo tak potocznie nazywane są tego typu zachowania, zawsze jest przestępstwem i jest zagrożone karą bezwzględnego pozbawiania wolności nawet do 8 lat. W przypadku mniejszej wagi sprawca musi liczyć z karą nawet do 2 lat pozbawiania wolności - wyjaśnia adwokat.
  • Z mojej praktyki sądowej wynika, że początkujący przestępca, któremu zostanie udowodniona wina, musi liczyć się z karą ograniczenia wolności (potocznie zwanych jako prace społeczne) lub karą więzienia, rzadziej karą grzywny. W przypadku przestępców recydywistów kara może być wyższa – w tym bezwzględne więzienie. Nieodłącznym elementem wyroku skazującego jest też obowiązek naprawienia szkody, czyli obowiązek zwrotu tego, co zostało wyłudzone. Tutaj ważne jest, aby złożyć odpowiedni wniosek o naprawienie szkody. Bez niego, mimo że sprawca zostanie skazany, sąd może nie zasądzić odszkodowania – radzi prawnik.

Niestety nawet jeśli oszust zostanie skazany i dostanie nakaz zapłaty, to i tak często pieniędzy nigdy nie zwróci. To też wiąże się z niską kwotą roszczenia, bo to osoba oszukana musi podjąć działania, by te pieniądze odzyskać. Trzeba zgłosić się do komornika - więc znów czas, zaangażowanie i papierologia.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)