W Niemczech może ruszyć system dopłat do nowych samochodów. Rozmowy w czerwcu
W czerwcu niemieccy politycy usiądą przy stole wraz z przedstawicielami producentów samochodów, by rozmawiać na temat sposobu na ożywienie sektora motoryzacyjnego. Jednym z remedium na kryzys spowodowany koronawirusem może być system dopłat do nowych aut. To ważna informacja również dla Polaków.
06.05.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:41
Na zachodzie będzie program
W marcu 2020 r. sprzedaż nowych samochodów w Niemczech była o 38 proc. niższa niż rok wcześniej. To jeszcze nie koniec wpływu koronawirusa na branżę samochodową. Choć na razie nasi zachodni sąsiedzi nie opublikowali jeszcze danych za kwiecień, prawdopodobnie będą one zauważalnie gorsze niż w marcu. W Wielkiej Brytanii spadek sprzedaży rok do roku wyniósł w kwietniu 97 proc., a we Włoszech 98 proc. Dla producentów to dramatyczna sytuacja, a Niemcy to ojczyzna poważnych graczy na tym rynku.
Nie dziwi więc fakt, że niemiecki rząd rozważa wprowadzenie programu, który ma pomóc branży motoryzacyjnej w wyjściu na prostą. Jak informuje "Automotive News Europe", rząd Angeli Merkel rozmawiał z przedstawicielami koncernów motoryzacyjnych w sprawie pomocy ze strony władz. Ustalono, że konsultacje będą trwać przez cały maj, a początkiem czerwca przedstawiona zostanie wypracowana wspólnie koncepcja działań.
Na czym miałaby polegać interwencja niemieckiego rządu? Na razie enigmatycznie mówi się o wsparciu innowacyjnych technologii w motoryzacji. W praktyce może to oznaczać dopłaty do zakupu nowego samochodu po sprzedaży za granicę lub - co bardziej prawdopodobne - zezłomowaniu pojazdu używanego do tej pory. Niewykluczone, że takim wsparciem będą objęte jedynie modele o napędzie elektrycznym, być może także hybrydy typu plug-in. Wpisywałoby się to w deklarację o wspieraniu innowacyjności, a jednocześnie pomagało producentom w zbliżeniu się do nowego limitu emisji CO2.
Władze Bawarii, Dolnej Saksonii i Badenii-Wirtembergii wyszły już z propozycją przyszłych dopłat w kwocie 1000 euro za zakup jakiegokolwiek samochodu po zezłomowaniu poprzedniego oraz 4000 euro w przypadku zakupu samochodu charakteryzującego się niską emisją.
Polacy muszą uważać
Jeśli niemiecki program wejdzie w życie, będzie to istotne również dla Polaków. Niemcy są dla nas najistotniejszym źródłem używanych samochodów. Na razie nie wiadomo, w jakim stopniu koronawirus odciśnie piętno na rynku wtórnym, ale można podejrzewać, że ucierpi on w mniejszym stopniu niż rynek pierwotny. Zainteresowanie publicznymi środkami transportu czy autami współdzielonymi może się obniżyć, a ze względu na trudności gospodarcze coraz mniej osób będzie mogło sobie pozwolić na nowe pojazdy. Istnieje więc ryzyko, że w razie wprowadzenia programu dopłat w Niemczech, do Polski mogą trafiać auta, które w ogóle nie powinny już wyjeżdżać na drogi.
Tak stało się przed dziesięcioma laty, gdy Niemcy uruchomiły system dopłat do nowych aut. Na złomy zaczęły trafiać pojazdy, które miałyby jeszcze szansę na dalsze "życie" w imporcie. Szybko znaleźli się ludzie, którzy wykorzystali tę okoliczność. Wiele oddanych w ramach dopłat pojazdów zostało zezłomowanych tylko na papierze. W rzeczywistości z podrobionymi dokumentami przejechały one wschodnią granicę Niemiec.
Polacy, którzy kupili takie pojazdy, mieli potem kłopoty. Gdy po kilku czy kilkunastu miesiącach okazywało się, że pojazd został zezłomowany w Niemczech, tracił on prawo do poruszania się po polskich drogach. Jednocześnie nie można było go sprzedać, gdyż ponowne zarejestrowanie go nie byłoby możliwe. Wiele takich aut zostało rozebranych na części, inne trafiły wprost na złom w Polsce.
W razie wprowadzenia dopłat w Niemczech różnica pomiędzy sytuacją polskich nabywców używanych samochodów dziś i wtedy różniłaby się jednym, ale bardzo istotnym czynnikiem. Obecnie, mając do dyspozycji numer VIN samochodu, jego numer rejestracyjny w Niemczech i datę pierwszej rejestracji, możemy za darmo sprawdzić podstawowe fakty na jego temat w "Historii pojazdu". Rządowa usługa pozwala m.in. sprawdzić, czy pojazd nie został zezłomowany za granicą. Jeśli dane z Niemiec będą na bieżąco wprowadzane do baz danych, powinno to uchronić przed błędem potencjalnych nabywców. Czas pokaże, czy będzie to potrzebne.