Test: Mercedes Klasy E 220d - nic nie pali, ale to wnętrze...
Jeśli miałbym wybrać auto na długie, europejskie trasy, nawet bym się nie zastanawiał. Nowa Klasa E z silnikiem Diesla pozwala na uzyskanie ultraniskiego spalania, jest niesamowicie komfortowa, przez co na przepakowane elektroniką i kamerami wnętrze można przymknąć oko.
Wsiadam do nowego Mercedesa Klasy E. Komputer deklaruje co najmniej 1004 km zasięgu. Ale ktoś musiał tym gnać! Przy 66-litrowym baku wiem, że zrobienie co najmniej 1200 km nie jest w ogóle problemem. Błażej Buliński stwierdził, że nie zdziwiłoby go nawet 1400 km na jednym baku i ja w to wierzę.
Jednostka OM654M wpada na scenę, gdy cała uwaga skupiła się na samochodach elektrycznych. Tymczasem nie tylko jest ona niesamowicie oszczędna (3,8 l/100 km pod miastem, 4,5 l/100 km na drodze ekspresowej), ale i zachwyca kulturą pracy, nawet tuż po jej uruchomieniu. Elastyczność? Wzorowa. Wady? Z punktu widzenia kierowcy – żadnych. Co więcej, dostępna też dla tego modelu większa, sześciocylindrowa jednostka podnosi te zalety do kwadratu.
Mercedes Klasy E 220d - spalanie | |
---|---|
Miasto | 5,8 l/100 km |
Droga krajowa (90 km/h) | 3,8 l/100 km |
Droga ekspresowa (120 km/h) | 4,5 l/100 km |
Autostrada (140 km/h) | 5,5 l/100 km |
Wróćmy jednak do czterech cylindrów. Silnik generujący 197 KM i 440 Nm od 1800 obrotów jest wspomagany przez układ miękkiej hybrydy, teraz mający około 22 KM i 205 Nm. Nie jest to sprinter, rozpędza Klasę E do 100 km/h w 7,6 sekundy, ale nie o to chodzi w tej wersji. No i jak możliwe jest wprowadzenie takiego silnika dziś na rynek? To nie tylko katalizator, filtr DPF czy dwa miejsca wstrzykiwania płynu AdBlue. To również np. elektryczna pomocnicza pompa oleju w dziewięciobiegowej przekładni, która zmniejsza pobór energii o 30 proc.
Już standardowe zawieszenie (wielowahacz z tyłu) daje sobie radę z Klasą E idealnie, ale pneumatyka jest w stanie obniżyć auto jeszcze o 15 mm. Klasa E dosłownie płynie, a skrętna tylna oś zwiększa stabilność przy wysokich prędkościach, gdy koła skręcą w tym samym kierunku, co przednia oś. Może ta stabilność jest nawet za wysoka, bo precyzja kręcenia kierownicą jest tylko średnia, ale z drugiej strony czego oczekiwać od Klasy E. No i ta cisza – zasługa niskiego oporu aerodynamicznego, ale i skupienia się na lusterkach i słupkach A, które zawsze generowały najwięcej hałasu.
Kolejne kilometry pozwalają na zapoznanie się z elektroniką auta. Na pewno system monitorowania martwego pola jest bardzo czuły, ostrzegając mnie o pojazdach, których już dawno w martwym polu nie ma. Całe szczęście, że Mercedes zrezygnował z utrzymania pasa ruchu, które wymuszało uwagę na kierowcy mocnym hamowaniem lewej lub prawej strony – doprowadzało to do szału.
Nie mogę jednak uniknąć wrażenia, że wiele rzeczy w Klasie E zrobione jest na pokaz – gigantyczna tafla szkła skrywa trzy ekrany, które, szczerze mówiąc, mają robić tylko show i nie są specjalnie potrzebne. Nie warto też skupiać się na średnich plastikach (i przerażającej ich ilości). Oświetlenie wnętrza może reagować na nutki unoszące się z głośników, panele na kierownicy dotykowej mają dawać wrażenie futuryzmu, a "pani Mercedes" odpowiada na zadane pytania. Jednak dla wielu światła ambiente nie są zbyt wyszukane, precyzja dotykowej obsługi kierownicy jest krytykowana od lat, a asystent głosowy robił wrażenie podczas swojej premiery – przy dzisiejszych standardach radzi sobie tylko "umiarkowanie".
No i jeszcze na samym szczycie deski "siedzi" kamera do selfie. Poważnie. Nawet bazowe Klasy E już mają kamerę mono skierowaną na kierowcę, ale za to można w konfiguratorze "odptaszyć" bardziej przyddatne systemy odpowiedzialne za zmęczenie kierowcy, obserwowanie go w podczerwieni czy kamerę pokładową – już skierowaną na drogę. Pokładowy układ pozwala uczestniczyć w spotkaniach w aplikacji Zoom, ale to już tylko na postoju.
Natomiast warto zainwestować w laserowe światła, których lustra mieszczą się na powierzchni ludzkiego paznokcia. Potrafią jednak nie tylko rewelacyjne wycinać nadjeżdżające pojazdy ze snopa światła (czy poszerzać go w zależności od potrzeb), ale po dokonaniu zakupów w sklepie cyfrowym mogą wyświetlać znaki na asfalcie przed pojazdem. Pozycja istotna, tym bardziej, że nie ma tu już nawet opcjonalnej noktowizji.
W ogóle oświetlenie tej generacji jest jakby nieco wykraczające poza skalę – światła z tyłu imitują gwiazdy, ale też klamki, jak i grill są podświetlane. Na szczęście w ciągu dnia wygląda to już oszczędniej, a przetłoczenia na masce dodają powagi. Jeśli jednak myślicie, że to koniec w podświetlaniu gwiazdek przez Mercedesa, poczekajcie kilka miesięcy.
Mercedes Klasy E kosztuje od 269 900 zł z 204-konnym silnikiem benzynowym E 200. Za testowanego diesla E 220 d trzeba położyć na stole minimum 285 900 zł i dołożyć jeszcze 13,3 tys. za napęd 4Matic. Da się więc bez problemu przekroczyć 400 tys. zł przy wyborze mniejszych i większych dodatków.
- Niepodrabialny, ponadprzeciętny komfort podróży
- Jednostka wysokoprężna jest oszczędna i ma zdumiewającą kulturą pracy
- Duży bagażnik
- Jedne z najlepszych reflektorów w klasie
- Dotykowe sterowanie na kierownicy dalej odstaje od standardów
- Asystent głosowy robił wrażenie w momencie premiery, w erze Chata GPT stał się jedynie ciekawostką
- Trzeszczenie i niezadowalająca jakość materiałów stają się wizytówką nowych Mercedesów
Mercedes Klasa E W214 Sedan 2.0 220d 197KM 145kW od 2023 | |
---|---|
Rodzaj jednostki napędowej | Spalinowa |
Pojemność silnika spalinowego | 1993 cm³ |
Rodzaj paliwa | Diesel |
Typ napędu | Tylny |
Skrzynia biegów | Automatyczna, 9-stopniowa |
Moc maksymalna | 197 KM przy 3600 rpm |
Moment maksymalny | 440 Nm przy 1800-2800 rpm |
Przyspieszenie 0–100 km/h | 7.6 s |
Prędkość maksymalna | 238 km/h |
Pojemność zbiornika paliwa | 66 l |
Pojemność bagażnika | 540/‒ l |