Forthing U-Tour© Autokult | Marcin Łobodziński

Test: Forthing U‑Tour – jedyny taki na rynku. Cena jest bezkonkurencyjna

Marcin Łobodziński

Jest wyjątkowym modelem na rynku. W tej niszy nie ma żadnej konkurencji, ale mimo to musi do siebie mocno przekonać, bo marka Forthing jest nieznana większości osób. Jednak stosunek ceny do wielkości, wyposażenia i jakości robi wrażenie. Kto szuka takiego auta i pozna U-Toura, ten może się szybko skusić.

Nie jestem i nigdy nie byłem fanem minivanów, choć uważam, że to ważny i potrzebny segment. Nie ma się co oszukiwać, że da się je zastąpić SUV-ami z siedmiomiejscowym wnętrzem. Da się, ale za większe pieniądze.

To dlatego odkąd minivany zniknęły z rynku, ich rolę przejęły samochody bazujące na dostawczych, m.in. tzw. kombivany. Marka Forthing chce wskrzesić ten segment, choć to zadanie może być trudne, bo mało kto kojarzy chińską markę. Mnie ten samochód przekonał w 100 proc., choć nie wszystko jest dobre na 100 proc.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Opony całoroczne vs. sezonowe - argumenty za i przeciw

Zacznijmy od ceny

Zacznijmy od tego, że samochód kosztuje 149 900 zł i to nie w ubogiej wersji podstawowej, ale w takiej, jak tu widzicie, czyli finalnie jedynej. Na pokładzie ma "skórzaną" tapicerkę, wstawki z "drewna" i "aluminium", jest ładnie wykonany, dobrze spasowany, a wszystkie te materiały ujęte w cudzysłów tak samo można ująć w cudzysłów w markach znanych na rynku europejskim.

Forthing U-Tour
Forthing U-Tour© Autokult | Marcin Łobodziński

Poza materiałami jest jeszcze wyposażenie. Elektrycznie sterowane fotele przednie i tylne, z podgrzewaniem i wentylacją. Kanapa w trzecim rzędzie jest trzymiejscowa. Wszędzie są porty USB. Kierowca ma dodatkowo masaż fotela, ale nie ma na przykład ogrzewanej kierownicy. Ma tempomat, ale nie adaptacyjny.

Ma też systemy wsparcia, ale ten ostrzegający o pojazdach w martwej strefie tak działa, że lepiej go wyłączyć. Jest automatyczna klimatyzacja, ale tylko jednostrefowa. Są multimedia, ale bez Android Auto i Car Play. Jest dużo, ale nie do końca takie, jakbyśmy tego chcieli. Bo auto jest dostępne w Polsce, ale projektowano je pod gusta Chińczyków.

Forthing U-Tour
Forthing U-Tour© Autokult | Marcin Łobodziński

Czy to zły, źle zaprojektowany samochód? Absolutnie nie, jeśli kupi go osoba o wzroście do 170 cm, o niezbyt wygórowanych oczekiwaniach. Jest kilka rzeczy, z którymi należy się pogodzić, ale niczego lepszego w tej klasie za takie pieniądze nie znajdziecie. Więcej - tyle "luksusów" nie daje żadne auto do 200 tys. zł.

Pomińmy wygląd

O wyglądzie nie chcę się wypowiadać za dużo. Krótko - przód mi się nie podoba, z boku jest nieźle, a z tyłu całkiem dobrze. Od razu przejdźmy do wnętrza, które robi bardzo dobre pierwsze wrażenie, potem gorsze, a na końcu stwierdziłem, że nie jest źle, a nawet jest dobrze.

Forthing U-Tour
Forthing U-Tour
Forthing U-Tour
Forthing U-Tour

Przeszkadza mi typowa dla wielu chińskich samochodów pozycja za kierownicą, preferująca osoby o krótkich ramionach i nogach. Brakowało mi jednak tylko osiowej regulacji kierownicy. Ona jest, ale nie w tym kierunku - wolałbym kierownicę wyciągnąć do siebie, zamiast odsuwać. Natomiast fotele są nie tylko ładne, ale i bardzo wygodne. Przejechałem sporo kilometrów Forthingiem U-Tourem i uważam, że to auto sprawdzi się na długich trasach.

Przednie i tylne fotele są właściwie takie same, z niemal tymi samymi funkcjami. Wszystkie sterowane elektrycznie z zagłówkami wyposażonymi w podparcie boczne. Tylne można też przesuwać na boki, by zrobić miejsce pomiędzy nimi dla osób, które chcą się dostać do trzeciego rzędu. Mają swoje podłokietniki, można je nawet położyć i się przespać. Pasażerowie drugiego rzędu mają także rozkładane stoliki.

Forthing U-Tour
Forthing U-Tour© Autokult | Marcin Łobodziński

W trzecim rzędzie siedzi się nieźle, jeśli ma się ok. 150-160 cm wzrostu. Na nogi i głowę takiej osoby przestrzeni nie braknie. Dwóm także - trzem już braknie na boki. Kanapa jest wąska, ale dla trójki dzieci bez nadwagi i podróżujących bez fotelików będzie w sam raz.

Niestety Forthing U-Tour nie jest idealnym wozem dla pięcioosobowej rodziny, bo pięć osób potrzebuje trzech rzędów siedzeń. Jeśli są tylko cztery, to już będzie dobrze, bo po złożeniu trzeciego rzędu bagażnik ma pojemność - tak na oko - około 600 litrów do linii okien. Tak szacuję, bo producent tej pojemności nie podaje (podaje 1086 litrów do dachu). Niestety nie da się już go powiększyć przez złożenie foteli drugiego rzędu, bo te się nie składają.

Forthing U-Tour
Forthing U-Tour
Forthing U-Tour
Forthing U-Tour

W bagażniku brakuje czegoś, co oddziela drugi rząd siedzeń od przestrzeni bagażowej. Nie ma też żadnych haczyków na zakupy. Innym problemem jest nisko unosząca się elektrycznie klapa, którą można podnieść wyżej, ale tylko ręcznie. Plusem są natomiast bardzo szerokie drzwi tylne.

Forthing U-Tour
Forthing U-Tour
Forthing U-Tour
Forthing U-Tour

Wróćmy do przodu

Za kierownicą siedzi się przeciętnie, choć można się przyzwyczaić. Ja szybko przyzwyczaiłem się do trochę niecodziennego menu multimediów. Dziś niecodziennego, bo taki układ był jakieś 10 lat temu, obecnie jest bardziej przeładowany.

Tu mamy proste i bardzo dopracowane pod kątem wygody korzystania z menu. Łatwo odnaleźć i przejść do kolejnych funkcji, pod warunkiem, że znamy inny język niż polski, bo polskiego nie ma. Mamy też wiele ustawień nieznanych z aut popularnych w Europie.

Forthing U-Tour
Forthing U-Tour© Autokult | Marcin Łobodziński

Można na przykład ustawić do jakiej temperatury i które fotele mają się automatycznie grzać po uruchomieniu silnika. To samo działa w drugą stronę, odnośnie wentylacji. Automatycznie można uruchamiać także masaż, który raz włączony działa tak długo, aż się go wyłączy, a nie tylko kilka minut. Poza tym, masaż fotela kierowcy jest jednym z najlepszych, jakie doświadczyłem.

Odnośnie asystentów wspomagających jazdę, to też da się to konfigurować raz na zawsze, a system start&stop można włączyć lub wyłączyć. Szkoda, że nie działał prawidłowo system ostrzegający o pojazdach w martwej strefie (ostrzegał przed niczym), ale za to fajnie działa system kamer 360 st., pokazujący każdy zakamarek samochodu.

Forthing U-Tour
Forthing U-Tour
Forthing U-Tour
Forthing U-Tour

Kamery są niezłej jak na dzisiejsze standardy jakości (5 lat temu byłaby to jakość poniżej przeciętnej), ale za to nagłośnienie brzmi już dość słabo. Ustawienie tonacji niewiele zmienia, dźwięk jest płaski i dobry do słuchania audycji, ale nie muzyki. Fajnym rozwiązaniem jest zaprojektowane fabrycznie miejsce na uchwyt na telefon pomiędzy nawiewami, które zasłaniamy klapką.

Zawieszenie europejskie, silnik chiński

Jeśli zawieszenia nie projektował inżynier z Europy lub Japonii, to kłaniam się temu z Chin. Nie wiem czy świadomie, czy przez przypadek, ale pracę sprężyn i amortyzatorów zestroił doskonale. Mamy tu komfort, mamy bezpieczeństwo, mamy stabilność przy wysokich prędkościach i dobre prowadzenie po łukach. Nie mamy tylko porządnych opon, bo chińskie Linglongi (to prawdziwa nazwa) nie nadają się do niczego. Nie są głośne - to ich jedyna zaleta.

Forthing U-Tour
Forthing U-Tour© Autokult | Marcin Łobodziński

Jeszcze zaletą jest ich rozmiar 215/55 R18. Dość popularny, a dobrej klasy ogumienie sezonowe można kupić za 400-500 zł/szt. W przeciwieństwie do dziwacznego rozmiaru 215/60 R18 w Dacii Duster, w którym opony letnie oferują tylko dwie firmy (wyłącznie marki premium), a zimowe trzy.

Irytujący okazał się wskaźnik ciśnienia opon, który nie dość, że pokazywał nieprawidłowe wartości, to za nic nie udało się go zadowolić. Zawsze było źle, nawet kiedy opony były napompowane idealnie w punkt.

Nieprawidłowe ciśnienie? Zawsze. Pomimo czterech korekt w czasie testu, nie udało mi się zaspokoić oczekiwań komputera.
Nieprawidłowe ciśnienie? Zawsze. Pomimo czterech korekt w czasie testu, nie udało mi się zaspokoić oczekiwań komputera. © Autokult | Marcin Łobodziński

Poza właściwościami jezdnymi, pochwalić można także jednostkę napędową, choć mam tu kilka zastrzeżeń. Niby konstrukcji Mitsubishi (raczej budowana przez Chińczyków na licencji) z wtryskiem bezpośrednim i turbosprężarką. Połączoną z automatem siedmiobiegowym, dwusprzęgłowym.

Dobre osiągi, niezły komfort pracy dla tej klasy auta nie łączy się niestety z wyciszeniem, które może nie jest najgorsze, ale blisko tu do poziomu Dacii Duster. Tylko hałas opływającego powietrza jest przyjemniejszy dla ucha.

Forthing chwali się, że używa silnika Mitsubishi. Natomiast Mitsubishi nie używa tego silnika, ale może to być zapożyczenie konstrukcji.
Forthing chwali się, że używa silnika Mitsubishi. Natomiast Mitsubishi nie używa tego silnika, ale może to być zapożyczenie konstrukcji. © Autokult | Marcin Łobodziński

Co nie gra? Na pewno skrzynia biegów działa dość specyficznie. Jakby przed redukcją biegu za długo wyłączała sprzęgło, a w czasie ruszania trzeba dość długo czekać, aż się włączy. Najgorzej jest przy zmianie kierunku przód-tył lub w przeciwną stronę. Zdarza się, że kierowca zdąży pomyśleć, że nie włączył biegu, lecz przełożenie neutralne (N). Co zresztą zdarza się także w praktyce. W czasie jazdy zazwyczaj to nie przeszkadza.

Jednak na to wszystko w cenie 150 tys. z można przymknąć oko, ale na spalanie już nie każdy będzie się godził. Fakt, że wygląda dobrze na komputerze pokładowym nie zmienia innego faktu – przy dystrybutorze zaczyna się coś nie zgadzać. Niby pali mało, a jakoś tak niedużo dało się przejechać.

Dwukrotne tankowanie do pełna i sprawdzanie komputera pokładowego wykazało, że odchyłka wynosi aż 26 proc. (to największa znana mi różnica pomiędzy spalaniem z komputera, a z ilości nalanego do zbiornika paliwa). Prawdopodobnie dlatego z innych testów wyczytacie, że spalanie jest rozsądne, umiarkowane, niezłe, itp.

Forthing U-Tour
Forthing U-Tour© Autokult | Marcin Łobodziński

Jeśli więc dodać te 26 proc. do wyników pokazywanych przez komputer, to łatwo wyliczyć, że przy prędkości 140 km/h Forthing U-Tour zużywa całe 13,1 l benzyny na 100 km. Dobry wynik, ale dla wolnossącego V6 o pojemności 3,5 litra. Nie dla czterocylindrowego 1.5.

Niewiele lepiej jest przy niższych prędkościach. 10 l/100 km przy 120 km/h to nadal źle, ale już 6,7 l/100 km przy prędkości 90 km/h to nie najgorzej. Gdyby tylko tak jeździć, byłoby dobrze. Auto nie lubi wysokich prędkości, ale też jazdy mieszanej na krótkich odcinkach. Silnik rozgrzewa się szybko, a jednak potrzebuje w takim cyklu miejsko-wiejskim ok. 12-13 l/100 km.

Plusy
  • Bardzo dobre wykonanie wnętrza.
  • Bardzo bogate wyposażenie (pomimo pewnych drobnych braków) za te pieniądze.
  • Wysoki komfort podróżowania dla czterech osób (zwłaszcza tych z tyłu).
  • Duży bagażnik
  • Właściwości jezdne i dynamika jednostki napędowej.
  • Dobre oświetlenie.
  • Absolutnie bezkonkurencyjna cena.
  • Subiektywnie - prosta mechanika, trwałe rozwiązania, łatwa obsługa serwisowa (dobry dostęp do wielu podzespołów, porządek pod maską).
Minusy
  • Wyciszenie wnętrza.
  • Bardzo wysokie zużycie paliwa.
  • Małe braki w wielu obszarach wyposażenia (brakuje funkcji, których wielu kierowców i tak nie używa).
  • Tylko konfiguracja 2+2+3, co nie każdemu będzie pasowało.
  • Drobne rzeczy do poprawy (czujniki ciśnienia, system wykrywający pojazdy w martwej strefie).

Zużycie paliwa to moim zdaniem jedyna poważna wada tego samochodu. Resztę można zaakceptować, najwyżej tolerować, biorąc pod uwagę cenę 149 900 zł. Nie ma aut w tej klasie, nie ma też podobnie wycenionych z takim wyposażeniem. Pomimo wysokich kosztów jazdy można się więc pokusić o zakup U-Toura. Gdybym potrzebował takiego samochodu, nie wahałbym się przez chwilę.

filipblankMarcin Łobodzińskiredaktor Autokult.pl
Nasza ocena Forthing U-Tour:
8/ 10
Forthing U-Tour
Forthing U-Tour
Forthing U-Tour
Forthing U-Tour
Forthing U-Tour
Źródło artykułu:WP Autokult
testy samochodówchińskie samochodyForthing

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (3)