Szwecja ogłasza zakaz sprzedaży aut spalinowych. W Polsce nawet nie ma co o tym myśleć
Nie tylko diesle, ale wszystkie samochody spalinowe umierają na naszych oczach. Od 2030 roku sprzedaż takich aut będzie zakazana także w Szwecji. Tymczasem w Polsce mamy jedną strefę czystego transportu i już są z nią problemy.
23.01.2019 | aktual.: 28.03.2023 12:03
Jeszcze do niedawna można było myśleć, że pomysły, by zakazać sprzedaży aut spalinowych, są oderwane od rzeczywistości. Teraz lista krajów, które ogłosiły takie plany, powiększyła się o kolejną pozycję. Premier Szwecji zadeklarował, że zakaz wejdzie w życie do 2030 roku. Najbliższe lata mają upłynąć na rozwijaniu infrastruktury, by jazda elektrykami była jak najmniej uciążliwa. Chodzi tu o sieć ładowania, która mimo wszystko dla wielu jest największym argumentem przeciw tego typu pojazdom.
Zakazy też w innych krajach
Na tle pozostałych krajów plan Szwedów nie wyróżnia się niczym szczególnym. Już wcześniej podobne deklaracje składały Wielka Brytania i Francja, lecz tam dano sobie więcej czasu – w ich przypadku zakaz ma wejść w 2040 roku. Duńczycy nie chcą od 2035 roku sprzedawać hybryd, zaś tradycyjnie auta spalinowe znikną nawet 5 lat wcześniej. Od 2030 roku samochodu napędzanego paliwami kopalnianymi nie będzie można kupić też w Irlandii, Indiach oraz Izrealu.
W pierwszej kolejności, bo już w 2025 roku, taki zakaz zacznie obowiązywać w Norwegii. Już teraz połowę samochodów na ulicach stanowią modele napędzane całkowicie lub częściowo prądem, więc wczesny termin jest jak najbardziej zrozumiały.
To nic nie da, jeśli nie będzie aut
Kluczową rolę w pożegnaniu silników spalinowych odgrywają producenci. Obecnie liczba modeli elektrycznych lub hybrydowych jest – co tu dużo mówić – skromna. To się jednak zmienia. W tym roku do salonów trafią Audi e-tron oraz Mercedes EQC, czekamy też na DS3 Crossback, a Tesla zaczęła dostarczać do Europy swój "budżetowy" Model 3.
Czeka nas też sporo premier. Najgłośniej jest oczywiście o Porsche Taycanie oraz kompaktowym elektryku Volkswagena, który ma kosztować tyle, co Golf z silnikiem Diesla. Volvo pokaże XC40 na prąd, które zostanie poprzedzone debiutem Polestara 2. Elektryczne auto pojawi się też w ofercie Škody. Będzie to eCitigo, którego zasięg ma przekroczyć 200 km. Będzie też Hyundai Ioniq z pojemniejszą baterią.
A co z Polską?
Elektromobilność u nas ma się - niezmiennie - kiepsko. Zniesiona niedawno akcyza raczej nie przełoży się na wysyp aut elektrycznych na polskich drogach, nie pomogły również tak "atrakcyjne" przywileje jak jazda po buspasach czy bezpłatne parkowanie w miastach. W 2018 roku "elektryki" stanowiły 0,073 proc. sprzedaży nowych aut. O wprowadzaniu zakazu rejestracji samochodów spalinowych nie ma więc mowy. Mamy za to strefy czystego transportu. A raczej strefę, bo dotychczas powstała ona tylko w Krakowie.
Działa od 5 stycznia na Kazimierzu i już budzi kontrowersje. Jak informuje PAP, 30 podmiotów działających na terenie strefy zaskarżyło ustawę, twierdząc, że ogranicza ich swobodę. Problem pojawia się np. przy zamawianiu jedzenia. Jeżeli dostawca nie dysponuje pojazdem, który może wjechać do strefy (a raczej nie dysponuje), można zapomnieć o pizzy w trakcie przerwy na obiad. Przedsiębiorcy mają też kłopoty, gdy chcą skorzystać z usług firm ochroniarskich.
Edyta Ćwiklik z krakowskiej straży miejskiej poinformowała, że w pierwszych 15 dniach obowiązywania strefy strażnicy skontrolowali ponad 4,5 tys. wjeżdżających tam pojazdów. Kierowcy aż 1169 z nich zostali pouczeni, ale żaden nie dostał mandatu. Kara może wynosić nawet 500 zł.
To nie pierwszy problem ze strefą czystego transportu
Ustawodawca dopuszcza, by do takiej strefy bez opłat mogły wjeżdżać samochody elektryczne, napędzane wodorem bądź z instalacją LNG czy CNG. A co z hybrydami? Te są traktowane jak zwykłe auta spalinowe, więc na krakowski Kazimierz nie wjadą. Restrykcyjne zasady skrytykowała też Najwyższa Izba Kontroli. W raporcie zwraca uwagę, że do takiej strefy w Warszawie mogłoby wjechać zaledwie 0,04 proc. zarejestrowanych tam samochodów. W Katowicach odsetek ten wyniósłby 0,02 proc. a w Łodzi jeszcze mniej.
Przez długi czas niewyjaśniona była również kwestia rowerów. Z ustawy wynikało, że jeżdżący na jednośladach nie mają co liczyć na przywileje. Nad sprawą pochylił się nawet UOKiK. Ostatecznie ministerstwo wyjaśniło, że oczywiście rower do strefy będzie mógł wjechać, a tę wiadomość potwierdziła policja.