Superskrzyżowanie - czy opłaca się rezygnować z lewoskrętów? [wideo]
Jeremy Clarkson podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych powiedział, że jedynym wkładem Ameryki w europejską cywilizację jest skręcanie w prawo na czerwonym świetle, czyli popularna u nas "strzałka". Amerykanie wymyślili jednak jeszcze coś, skrzyżowanie nazwane "Superstreet". Jak to działa?
23.01.2011 | aktual.: 13.10.2022 13:53
Jeremy Clarkson podczas wizyty w Stanach Zjednoczonych powiedział, że jedynym wkładem Ameryki w europejską cywilizację jest skręcanie w prawo na czerwonym świetle, czyli popularna u nas "strzałka". Amerykanie wymyślili jednak jeszcze coś, skrzyżowanie nazwane "Superstreet". Jak to działa?
Lewoskręty na skrzyżowaniach są chyba największą zmorą dużych miast. Bowiem to właśnie na lewoskrętach powstaje najwięcej wypadków, a zwykle mnóstwo niewielkich korków, które spowalniają ruch. Żeby wykonać lewoskręt z drogi podporządkowanej trzeba ustąpić pierwszeństwa kierowcom po lewej stronie, jeżeli jest wystarczająca ilość miejsca, wjechać na skrzyżowanie, później ustąpić pierwszeństwa kierowcom po prawej stronie oraz tym z naprzeciwka, którzy jadą prosto lub skręcają w prawo.
Strasznie dużo rozglądania się. Oczywiście rozwiązaniem może być sygnalizacja świetlna, ale to właśnie światła powodują większość korków. Bowiem w przypadku takiego skrzyżowania, aby lewoskręty pokonywane były w pełni bezkolizyjnie, musiałyby istnieć aż cztery zmiany. Kolejnym rozwiązaniem może być rondo, jednak w pewnym sensie blokuje ono główną drogę i z jakiegoś powodu nie jest odpowiednie dla Amerykanów.
Bowiem Amerykanie wpadli na pomysł superskrzyżowań, na których w ogóle nie wykonujemy tradycyjnych lewoskrętów. Żeby skręcić w lewo lub jechać prosto, trzeba najpierw skręcić w prawo, a następnie zawrócić zjeżdżając na przeciwległy pas. Dzięki temu rozwiązaniu, wszystko odbywa się zaledwie na dwóch zmianach świateł co pozwala zaoszczędzić sporą ilość paliwa oraz czasu, a co najważniejsze, uniknąć jakichkolwiek wypadków.
Biorąc pod uwagę wyniki badań z trzynastu tego typu skrzyżowań, z których część zainstalowano w mieście Troy, w stanie Michigan, można dojść do całkiem ciekawych wniosków. Bowiem w porównaniu z tradycyjnymi skrzyżowaniami, czas podróży zmniejszył się o 20 procent. Nie bez znaczenia jest również bezpieczeństwo. Ilość stłuczek zmalała aż o 46 procent, a ilość wypadków, w których ranni zostali ludzie o 63 procent.
Te statystyki wydają się mówić same za siebie, szkoda jednak, że Amerykanie nie brali pod uwagę rond, których w Europie buduje się z roku na rok coraz więcej. Ciekawe, czy za parę lat superskrzyżowania trafią również na stary kontynent.
Źródło: Autoblog