Seat Leon Cupra R [test autokult.pl]
Kilka dni temu miałem przyjemność uczestniczyć w prezentacji nowego Seata. Ale, nie byle jakiego. Był to najmocniejszy Seat w historii marki! Leon Cupra R.
30.05.2010 | aktual.: 28.03.2023 16:55
Cała impreza była udana. Oprócz urwania chmury, które spowodowało absolutne zalanie lotniska w Bednarach, nieopodal Poznania. Jaki jest najmocniejszy Hiszpan? Szybki...
Kilka dni temu miałem przyjemność uczestniczyć w prezentacji nowego Seata. Ale, nie byle jakiego. Był to najmocniejszy Seat w historii marki! Leon Cupra R.
Cała impreza była udana. Oprócz urwania chmury, które spowodowało absolutne zalanie lotniska w Bednarach, nieopodal Poznania. Jaki jest najmocniejszy Hiszpan? Szybki...
Oprócz „R-ki”, Seat przywiózł również całą paletę swoich najmocniejszych wersji. Zaczynam od slalomu i małej, zwinnej Ibizy Cupry. Niektórzy mówią, że auta klasy A, czy B są dobre, jedynie gdy jeździ nimi kobieta. Ja się z tym nie zgodzę. Małe samochody są wyśmienite. Do zabawy! Wsiadasz, pod maską znajduje się spora moc 180 KM, wymiarami całość przypomina gokarta i zresztą tak samo się prowadzi. Ibizą Cuprą jestem zachwycony. Mały wariat. Chwilę później przesiadam się do większego Leona FR … i szybko wysiadam. Zbyt rodzinny. Choć również szybki. Idealny na trasę, ale w ciasnym slalomie nie ma czego szukać. Wracam do Ibizy, kobiecego autka, w którym czuję się jak ryba w wodzie. Szczególnie, że na fotelu pasażera siedzi szanowny Pan Zbigniew Szwagierczak (kilkukrotny mistrz polski w wyścigach samochodowych!), którego rady jak zwykle są czytelne i bardzo pomocne – tu wejdź tak, tam odpuść, hamuj, hamuj, teraz gaz… itd.
Kolejna próba to mata poślizgowa w Audi A4 Seacie Exeo i znienacka zaciągnięta „ręka” przez instruktora. Cel? Wyjść z poślizgu. Raz się udaje, innym razem już mniej. Po macie – troleje. Tutaj znów spotykam Szwagierczaka. Bacznie słuchając jego porad, widząc jak wszystko wychodzi, zaczynasz wierzyć, że jesteś mistrzem świata! Choć gdy jedziesz sam, wszystko wraca do normy. A najgorzej, gdy to on chwyta kierownicę i pokazuje co naprawdę można zrobić! Szacunek.
Zbliżamy się do Cupry R, choć najpierw próba szybkościowa zwykłym Leonem, a później Leonem Cuprą. Ta druga jest konkurentem dla Golfa GTI. Prowadzi się bardzo podobnie, ale to nie dziwi, gdyż Seat należy do VW. Silnik – 240 KM. Po dość dziurawym torze na starganej płycie lotniska w Bednarach prowadzi się całkiem sportowo, zachowując jednocześnie komfort podróżowania. Zupełnie inna sprawa ma się z Cuprą R, do której drzwi powoli się zbliżam. Najmocniejszy Seat w historii!
Niebawem trafi do salonów. Technologicznie bazuje na najmocniejszej do tej pory, 240 konnej wersji Cupra. Ale różnicę widać na pierwszy rzut oka. W porównaniu do Cupry, która jest rodzinnym, usportowionym kompaktem, „R-ka” sprawia wrażanie potwora myślącego wyłącznie o połykaniu kolejnych metrów asfaltu! To propozycja dla prawdziwych fanów ostrej jazdy. Ostrej i przednionapędowej.
Najmocniejszy Seat zadebiutował we Frankfurcie. Jak informuje rzecznik prasowy Seata, Cupra R ma jeden cel - wzmocnić wizerunek hiszpańskiej marki jako producenta aut usportowionych i sportowych. Przyznać trzeba, że sportowo jest. I to bardzo! Warto też przypomnieć, że ostatnie lata w WTCC należą zdecydowanie do Seata.
Stylistyka nadwozia
Wygląd. Przyznacie, że już zwykły Leon wygląda bardzo dynamicznie. Nie wiem jak to możliwe, że wszystkie auta w koncernie VW są od siebie aż tak różne. Skoda to Niemcy z poczuciem humoru, auta niemieckie (VW, Audi) to… auta niemieckie, bezbłędne i beznamiętne, a hiszpański Seat oferuje już w swoim wyglądzie tyle pasji i dynamiki, że porusza się nawet kiedy stoi w miejscu.
Jak wyglądają bardziej sportowe Seaty? Otóż wersja FR jest w zasadzie niezmieniona, następna w drabince Cupra to już przedsmak tego, na co można liczyć w przypadku najmocniejszej Cupry R! Stylistyka to w zasadzie rozwinięcie linii nieco słabszej Cupry. Auto robi wrażenie - nie tylko bardziej agresywnymi zderzakami, ale przede wszystkim wielkimi 19-calowymi, 10-ramiennymi obręczami Potenza. Z nich wystają potężne, również specjalnie wzmocnione tarcze hamulcowe. Do tego oczywiście jeszcze garść emblematów informujących, z czym mamy do czynienia.
Wnętrze
Gdy otwieram drzwi widzę zupełnie inny świat. To tej pory nie znany w Seacie. Znasz zwykłego Leona? Tutaj jest zupełnie inna bajka. Owszem, podobieństwa są. Panel środkowy i ogólne kształty są identyczne, ale zarówno fantastycznie wyglądające (i przede wszystkim trzymające na boki) wzorowane na wyścigowych, fotele z elementami alcantary, jak i nowa, nieco spłaszczona u dołu kierownica sprawiają, że sportowego ducha czuć niemal na każdym kroku. Mnie się podoba. Jest tak, jak chcę się czuć w sportowym samochodzie. Wszystkie te elementy to nie tylko stylistyczny bajer, ale przede wszystkim solidne zalety funkcjonalne. I jeszcze jedno odnośnie wnętrza. Kolorystyka. Jest bardzo przewrotna - w przeciwieństwie do nadwozia, całe wnętrze jest skąpane w czerni. Tutaj rzecznik Seata znów dodaje, że ma to przede wszystkim za zadanie skierować naszą uwagę na to, co się dzieje na drodze, tak aby nic nas nie rozpraszało podczas jazdy.
Silnik – najmocniejszy!
Wygląd, choć bardzo atrakcyjny, jest tutaj sprawą zdecydowanie drugorzędną. Pierwsze skrzypce, a raczej pierwszy fortepian gra jednostka napędowa. Już suche tabelki mówią same za siebie. Panie i Panowie - to najmocniejszy w historii silnik serwowany w Seacie! Ledwie 2-litrowy, tyle że TSI z bezpośrednim wtryskiem paliwa o mocy 265 KM. Najważniejsze zalety? Świetna elastyczność, wysoka moc ze stosunkowo niewielkiej pojemności oraz całkiem przyzwoite zużycie paliwa. To dokładnie ten sam silnik, który gości w słabszej wersji Cupra. Skąd więc wzięło się dodatkowe 25 koni mechanicznych? Po pierwsze to zasługa modyfikacji w jednostce sterującej pracą silnika (ECU) oraz zwiększonemu maksymalnemu ciśnieniu turbodoładowania. 25 KM to nie ogrom mocy, ale różnica odczuwana jest natychmiast.
Całe to stadko rozbrykanych kucyków trafia na przednie koła za sprawą specjalnie zmodyfikowanej 6-stopniowej skrzyni manualnej. I tuta warto się nieco zatrzymać. Widzicie problem? Otóż, tak wielką wartość skutecznie przenieść na drogę za pośrednictwem przedniej osi jest szalenie trudno. Potrzebna jest (bezwarunkowo) szpera, bądź… elektroniczny system XDS, który dość poprawnie imituje mechaniczne rozwiązanie. Jak działa? W połączeniu z ESP i TCS funkcjonuje niczym automatyczna blokada mechanizmu różnicowego, z tą jednak zaletą, że nie wymaga montowania dodatkowych mechanicznych części. System sam przewiduje utratę przyczepności i ogranicza moc przekazywaną na to koło, któremu grozi jego utrata.
Osiągi
Leon Cupra R daje radę. Muskając gaz auto od razu wyrywa do przodu. To 265 KM nastawionych na sport, a nie leniwie ciągnących 3 tonowego SUV-a. Szybko jest nie tylko na prostej, na której jest w stanie maksymalnie rozpędzić się do 250 km/h, ale również w zakrętach, wszystko za sprawą zmodernizowanemu zawieszeniu oraz hamulcom. Osiągi? Pierwsza setka pojawia się na nowym diodowym podświetleniu licznika już w czasie 6,2 sekundy, a pierwszy kilometr ze startu zatrzymanego „eRka” pokonuje w czasie 25,7 sekundy. A jeżeli jedziesz spokojnie zużycie paliwa wyniesie 8,1 litra na każde pokonane 100 km. Całkiem przyzwoicie.
Wyposażenie
Wyposażenie standardowe obejmuje osiem poduszek powietrznych, ESP, ABS, TCS, EBA, Hill Hold Assist, radio CD z MP3 oraz ośmioma głośnikami. Dodatkowo można je uzupełnić o pakiet Technology Plus, obejmujący biksenonowe reflektory z AFS, nawigację satelitarną Media System, moduł Bluetooth oraz przednie czujniki parkowania z optycznym systemem wspomagania parkowania. Cupra R dostępna będzie w dziewięciu kolorach nadwozia: Candy White (biały), Emoción Red (czerwony), Crono Yellow (żółty), Mágico Black (czarny), Citrus, Speed Blue (niebieski), Lumina Orange (pomarańczowy), Kiwi Green (zielony) i Furia Grey (szary).
Moja ocena.
Najmocniejszy Seat zdecydowanie ma rację bytu. Przy cenie niecałych 110 tysięcy złotych, niższej od Golfa R (a podobnej mocy), porównywalnej do Focusa ST, tyle że ze znacznie większą mocą w dodatku brylującym stylistyką może odnieść sukces. Oczywiście, nie jest to auto, które będzie w Polsce sprzedawane masowo, ale przy – w dalszym ciągu - rodzinnym charakterze kompakta może być udaną hiszpańską alternatywą dla niemieckiej konkurencji. Sport przede wszystkim – to widać, słychać i czuć (szczególnie w plecach)…[block position="inside"]8979[/block]