Samochody z USA - czy można nazwać je gorszymi?
Ten sam samochód, ale technicznie jakby inny. Tak można powiedzieć o autach produkowanych na rynek amerykański, porównując je z wersjami europejskimi. Są istotne różnice, które wynikają głównie z innych warunków eksploatacji za Oceanem. Czy można powiedzieć, że samochody amerykańskie są gorsze?
20.05.2018 | aktual.: 01.10.2022 19:44
Akurat tak się składa, że specyfika eksploatacji samochodu w Stanach Zjednoczonych jest inna niż w Europie. Można przyjąć dwie proste zasady – za Oceanem jest cieplej i jeździ się wolniej. Oczywiście nie dotyczy to każdego stanu i każdego kraju w Europie, dlatego są to zasady ogólne. Wystarczające natomiast, by znaleźć kilka istotnych, choć niełatwych do zauważenia różnic.
Sprowadzając samochód ze Stanów, tak naprawdę mamy towar nie do końca dostosowany do trudniejszych warunków europejskich. Jednak nie każdy producent dzieli swoje samochody na europejskie i amerykańskie. Warto natomiast wiedzieć, czemu się przyglądać w modelu, który przypłynął do Europy z zachodu.
Nieznane wersje silnikowe
Zacznijmy od czegoś, co trudno nazwać wadą, ale jednak nie do końca są to rzeczy przystosowane do naszych wymagań. Za Oceanem często sprzedaje się nieznane u nas wersje silnikowe. Ze względu na niskie ceny benzyny, normą w dużych samochodach jest silnik zasilany właśnie tym paliwem. Często o nietypowych pojemnościach – np. 2,4 lub 3,7 – które u nas uznaje się za zbyt duże i mało ekonomiczne.
Problem pojawia się wtedy, gdy trzeba wykonać serwis lub naprawę. Nierzadko części zamienne da się kupić w naszych hurtowniach lub ASO, ale zdarza się, że trzeba je sprowadzać z rynku USA.
Warto w tym miejscu dodać, że niektóre samochody produkowane na rynek amerykański mają inny niż ta sama wersja silnikowa w Europie układ wydechowy. Chodzi o dostosowanie tego samego silnika do bardziej restrykcyjnych norm spalin. Dotyczy to zwłaszcza wersji zasilanych olejem napędowym. Z tego samego powodu, te same jednostki, które znamy z naszego rynku, mogą rozwijać niższą moc maksymalną – zarówno diesle jak i benzyniaki.
Automatyczne skrzynie biegów
To norma w USA. Amerykanie traktują je dokładnie tak samo jak my manualne. Problem polega na tym, że są to czasami przekładnie bez chłodnic oleju. Ze względu na niskie średnie i maksymalne prędkości w Stanach nie są one koniecznie, a obniżają koszt produkcji samochodu. Tyle tylko, że jeżeli będziemy z takim automatem jeździć po Europie, olej może się przegrzać.
Hamulce i zawieszenie
Łatwiej także przegrzać hamulce samochodu amerykańskiego. Ze względu na niższe prędkości i nieco inne wymagania na tamtym rynku, w niektórych modelach ze Stanów montuje się mniejsze hamulce i bardziej miękkie zawieszenie. Dlatego takim samochodem warto się najpierw przejechać, by sprawdzić czy to będzie rzeczywiście coś, czego oczekujemy. Można też nastawić się na zmiany, których dokonacie po zakupie – wymiana przednich hamulców oraz kompletu amortyzatorów i sprężyn.
Przy okazji warto przyjrzeć się ogumieniu, które może nie zapewniać odpowiedniego poziomu przyczepności podczas europejskiej jazdy. W USA popularne są opony wielosezonowe.
Wyposażenie
Specyfika wyposażenia na rynek amerykański jest nierzadko inna niż w Europie. Nie zawsze na plus. Coś, co u nas wydaje się oczywistością w samochodach klasy premium, w Stanach nie do końca. Można spotkać specyficzne połączenia, takie jak bogate wyposażenia i brak automatycznej klimatyzacji czy skórzane fotele i brak podgrzewania.
Inną kwestią jest zestaw audio, a także nawigacja. Zasadniczo to drugie nie ma prawa działać w Europie. Natomiast z radiem też będą problemy, ponieważ w USA odbiorniki są inaczej kodowane. Da się to oczywiście zmienić, oddając sprzęt do dobrego elektronika, ale nierzadko lepiej kupić po prostu jednostkę z modelu europejskiego.
Gwarancja?
Samochody sprowadzone zza Oceanu mogą być na tyle młode, że są jeszcze objęte gwarancją. Niestety w Europie zwykle jest ona nieważna. Warto wcześniej o to zapytać w polskim ASO przed zakupem takiego egzemplarza. Z drugiej strony należy zrozumieć producenta, który nie chce odpowiadać za produkt niedostosowany do warunków eksploatacji, bo tak ogólnie można powiedzieć o samochodach z USA sprowadzonych do Europy, choć nie o wszystkich.