Rząd planuje wprowadzić zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych - możliwy wzrost cen paliw
Niedawno mogliście u nas przeczytać o możliwej rewolucji w tankowaniu LPG. Dzięki niej autogaz prawdopodobnie stanieje. Niestety inny zabieg rządu może przyczynić się do wzrostu cen wszystkich paliw na stacjach benzynowych. Senatorowie zadecydowali, że podejmą prace nad wyeliminowaniem alkoholu ze sprzedaży na stacjach paliw.
Niedawno mogliście u nas przeczytać o możliwej rewolucji w tankowaniu LPG. Dzięki niej autogaz prawdopodobnie stanieje. Niestety inny zabieg rządu może przyczynić się do wzrostu cen wszystkich paliw na stacjach benzynowych. Senatorowie zadecydowali, że podejmą prace nad wyeliminowaniem alkoholu ze sprzedaży na stacjach paliw.
Senacka Komisja Praw Człowieka, Praworządności i Petycji opowiedziała się za wprowadzeniem zakazu, który może okazać się fatalny w skutkach. Delegalizację sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych poparło również Ministerstwo Zdrowia. Przeciwne były oczywiście organizacje zrzeszające właścicieli stacji benzynowych. Jak każde tak duże zmiany, tak i ta może pociągnąć za sobą pewne konsekwencje. Najprawdopodobniej opłakane przede wszystkim dla kierowców.
Leszek Wieciech z Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego przekonuje, że zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych doprowadzi do wzrostu cen paliw w sprzedaży detalicznej. Obecnie marża wynosi średnio 7 proc. ceny benzyny i 2 proc. ceny oleju napędowego. Ponieważ lwią część przychodów stacje benzynowe czerpią z handlu alkoholem i papierosami, ich właściciele będą próbowali odrabiać straty podbijając ceny paliw. Marże mogą osiągnąć pułap nawet 35 groszy na litrze paliwa.
Oznacza to tyle, że ostatecznie właściciele stacji benzynowych nic nie stracą, bo zakaz sprzedaży alkoholu odbiją sobie cenami paliw. Po kieszeni dostaną za to jak zawsze kierowcy.
Co na to druga strona sporu? Według Ministerstwa Zdrowia ograniczenie dostępu do alkoholu sprzyja redukcji jego spożycia i w konsekwencji ogranicza negatywne skutki. Dodatkowo można zauważyć, że prawdopodobne będzie ograniczenie liczby pijanych kierowców.
Z drugiej strony to nie stacje benzynowe są głównym miejscem sprzedaży alkoholu. Halina Pupacz z Polskiej Izby Paliw Płynnych słusznie zauważyła, że na stacji benzynowej w ciągu doby zatrzymuje się około 300 do 500 kierowców, podczas gdy w supermarketach w tym samym czasie pojawia się nawet do 10 000 osób w samochodach. Gdzie w takim razie sens wprowadzania tego zakazu?
Według mnie rząd działa w słusznej sprawie, ale stara się to robić dziwną i niekoniecznie rozsądną metodą. Jak pokazuje sytuacja w krajach, które wprowadziły zakaz sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych, wyjście znaleźli sobie zarówno ci, którzy handlują, jak i kupujący. Jeśli podobnie będzie w Polsce bilans może być jeden – ucierpią na tym kieszenie kierowców, a problem alkoholowy pozostanie w społeczeństwie niezmieniony.
Źródło: regiomoto