Rusza system Galileo, alternatywa dla GPS
System lokalizacji satelitarnej wszystkim kojarzy się jednoznacznie z trzema literami GPS. Tymczasem już niedługo, Europejczycy będą mogli korzystać z alternatywnego rozwiązania o nazwie Galileo, które jest tworem Unii Europejskiej.
16.12.2016 | aktual.: 01.10.2022 20:50
Pod wodzą Unii Europejskiej, przez 17 lat pracowano nad systemem lokalizacji satelitarnej niezależnym od amerykańskiego GPS. Za 10 miliardów euro opracowano podobny, ale znacznie dokładniejszy. Ma lokalizować urządzenie z dokładnością do 10 cm, a nie jak GPS do kilku metrów. Ponadto, ma mieć znacznie lepszy zasięg, a problem z gubieniem sygnału praktycznie nie będzie występował. Sygnał nie powinien zostać utracony nawet w tunelach i wewnątrz budynków. Będzie można z niego korzystać za darmo w wersji podstawowej (lokalizacja do 1 m) lub płatnie w wersji rozszerzonej (lokalizacja do 10 cm).
Obecnie Galileo działa dzięki 18 satelitom, do których do 2020 roku dołączy jeszcze 12, z czego 6 ma pełnić funkcję rezerwowych. To właśnie wtedy system osiągnie pełną funkcjonalność. To tego czasu będzie uzupełnieniem amerykańskiego GPS.
Jakie ma to znaczenie dla motoryzacji?
Niezależny od amerykańskiego GPS i rosyjskiego GLONASS system o znacznie większej precyzji działania i dokładniej namierzający urządzenia, może przyspieszyć rozwój motoryzacji autonomicznej na Starym Kontynencie. Obecnie o autonomii jako takiej możemy mówić wyłącznie w Stanach Zjednoczonych, a w Europie pojazdy jeżdżą samodzielnie głównie dzięki systemom bezpieczeństwa, takim jak asystent pasa ruchu czy czujniki zbliżeniowe. Jeżeli rzeczywiście Galileo będzie aż tak precyzyjny jak zapowiada Komisja Europejska, wówczas samochody będą korzystały również z danych z satelitów o lokalizacji własnej i innych pojazdów.
W systemie ruchu autonomicznego niezwykle ważna jest lokalizacja każdego pojazdu na drodze. Komunikacja pomiędzy samochodem a drogą rozumianą jako system jest obecnie celem badań firm motoryzacyjnych.
Rozwija się także wiele usług opartych o lokalizację pojazdu. Wczoraj pisałem o leasingu opartym na kilometrówce oraz polisach OC uzależnionych od stylu jazdy kierowcy. Dane na ten temat będą zbierane dzięki GPS, a w przyszłości pewnie dzięki Galileo. Można także liczyć na niezwykle dokładną lokalizację pojazdu, który uległ wypadkowi czy nawet smartfona osoby, która zaginęła na przykład w górach.
Jest rzecz jasna druga strona medalu. Podpisując umowę z firmą leasingową czy ubezpieczeniową oraz godząc się na lokalizację i śledzenie pojazdu, zgodzicie się też na dostęp do informacji o sobie, które na pewno zostaną przekazane innym podmiotom. Jaki to może mieć wpływ na życie prywatne? Tego na razie nie wiemy. Czy będą potrzebne fotoradary by wykazać, że przekraczacie dozwoloną prędkość? Raczej nie.