Rolls-Royce Cullinan Black Badge spodoba się amerykańskim raperom
Pierwszy SUV w historii Rolls-Royce`a, podobnie jak większość jego konkurentów, przyciąga określone grupy klientów. Mowa o ludziach z dużą ilością pieniędzy i specyficznym gustem. Tym, którzy uważają, że seryjny Cullinan niewystarczająco zwraca na siebie uwagę, polecamy wersję Black Badge.
12.11.2019 | aktual.: 22.03.2023 17:25
Black Badge to wariant przeznaczony dla zdecydowanie młodszych i mniej konserwatywnych klientów marki Rolls-Royce. Cullinan w tym wydaniu wygląda, jakby został poddany wizualnemu tuningowi w którymś z renomowanych warsztatów. Czy to źle? I tak i nie - wszystko jest kwestią gustu. Jest tu kilka atrakcyjnych elementów, ale całość raczej do nas nie przemawia.
Tym, co może się podobać, jest bez wątpienia błyszczący, czarny lakier nadwozia, który tworzy mroczną kompozycję z przyciemnionymi reflektorami oraz tylnymi lampami. Świetne wrażenie robi także figurka Spirit of Ecstasy pokryta nie srebrnym, lecz czarnym chromem. W ten sam sposób wykończono jeszcze końcówki wydechu.
Dalej jest nieco gorzej - począwszy od 22-calowych, srebrno-czarnych felg o nietypowym wzorze, za którymi ukryto czerwone zaciski hamulców, poprzez żółte, ozdobne paski biegnące wzdłuż całego nadwozia. Stanowią one nawiązanie do wnętrza także wykończonego czernią i żółcią i choć zazwyczaj jest to udane połączenie kolorystyczne, jakoś nie bardzo pasuje do dostojnego Cullinana.
Na szczęście cała reszta jest taka, jaka być powinna. Mowa o topowym wyposażeniu, najwyższej jakości materiałach i 600-konnym, 6,75-litrowym silniku V12, podkręconym o prawie 40 KM w stosunku do serii. Podkreśleniem sportowego charakteru jest również przycisk umieszczony w okolicy pokrętła zmiany biegów, który po wciśnięciu zmienia dźwięk wydechu na bardziej agresywny.
Jest to na pewno samochód dobry w byciu drogim, ostentacyjnym SUV-em o dużej mocy, ale czy jest równie dobry w byciu Rolls-Royce'em? Na to każdy musi już odpowiedzieć sobie sam. Mimo charakteru, który nie każdemu przypadnie do gustu, chętnych na pewno nie zabraknie. Cena? 382 tysiące dolarów, czyli jakieś 1,5 mln złotych.