Rodzynki z rynku wtórnego – perełki spod znaku GTI
Trudno dziś kupić klasyczne GTI. Wiele z nich zostało rozbitych, poszło na złom lub poddano je modyfikacjom zbyt daleko zaawansowanym, by uznać takie auta za atrakcyjne. Przegląd rynku wtórnego niestety mocno rozczarowuje, ale coś się znajdzie dla fana gorących kompaktów.
19.09.2014 | aktual.: 30.03.2023 10:00
Ciekawe GTI z polskiego rynku wtórnego
Klasyczne GTI to hatchback z silnikiem wolnossącym, napędzającym przednią oś. Kiedyś używano jednostek 1,6 l lub 2,0 l. Powód był prosty – możliwość startowania w różnych seriach rajdowych i wyścigowych. Rzadziej trafiały się silniki 1,8 l, a jeszcze większą rzadkością były większe jednostki. GTI mocno ewoluowały. Dziś już prawie nikt nie używa tej nazwy, a niemal wszystkie mają turbosprężarki. Dlatego też szukając klasycznego auta tego typu, trzeba cofnąć się minimum do lat 90. Co ciekawego ma do zaoferowania rynek?
Niestety są duże braki. Właściwie z cudem graniczy znalezienie ładnego francuza, a to przecież francuskie GTI z lat 80. i 90. były najlepsze. Peugeot 205 GTi czy 306 S16 to już białe kruki. To samo dotyczy Renault Mégane 2,0 16V. Jeszcze trudniej o Citroeny AX lub ZX. Sztuką jest zakup Seata Ibizy Cupra lub Toledo GTi, a nawet zadbanego Golfa GTI niełatwo znaleźć.
Ja znalazłem kilka ciekawych propozycji dla osób szukających szybkiego i niedrogiego hatchbacka. Oto moje typy w cenach od kilku do 20 tys. zł.
Pamiętajcie by obejrzeć dokładnie samochód przed zakupem. Autor nie ocenił rzeczywistego stanu technicznego, a wnioski wyciąga jedynie na podstawie studiowania ogłoszenia. Niektóre ogłoszenia mogą być już nieaktualne.
Honda Civic 1,8 vti rocznik 1999
Hondę trudno nazwać samochodem typu GTI, a jeszcze trudniej ten model hatchbackiem. Najmocniejsza wersja szóstej generacji była oferowana głównie z nadwoziem liftback lub kombi. Dziś można znaleźć kilka sztuk na sprzedaż, ale egzemplarz nie budzący większych wątpliwości to rzadkość. Nawet ten należy sprawdzić bardzo dokładnie bo Hondy mają problemy z korozją, a katowane niestety mogą być studnią wydatków.
Ten egzemplarz niestety nie uniknął modyfikacji, ale wygląda na to, że właściciel nie miał fantazji „wiejskiego tunera”. Modyfikacje nie ominęły układu dolotowego i wydechowego, a nawet sprzęgła. Tu akurat nie ma co marudzić. Gorzej, że obniżono zawieszenie choć przynajmniej na sprężynach renomowanej marki H&R. Samochód wizualnie prezentuje się bardzo dobrze, choć zdjęcia są kiepskiej jakości. Można odnieść wrażenie, że właściciel miał serce do tego auta. Cena 14 300 zł to nie dużo jak na tą wersję Hondy Civic w naprawdę dobrym stanie.
MG ZS 2,5 V6 rocznik 2002
Pozostaniemy jeszcze w angielskich klimatach, bo bazujący na Hondzie MG ZS jest bardzo interesującą propozycją. Wyjątkowo niedocenione auta tej marki wystawiane są na sprzedaż w cenach niższych niż jest ich faktyczna wartość, a ze względu na trudności ze sprzedażą można jeszcze sporo utargować.
Możecie wierzyć lub nie, ale MG ZS był w swoich czasach prawdziwą bestią. Piekielnie mocny, jednocześnie lekki i kompaktowy motor V6 dało się włożyć pod maskę „angielskiej Hondy Civic”, a lekkie auto po prostu fruwało. Jeśli ten egzemplarz jest zadbany, nic nie powinno się zmienić. Choć auto jest w rękach handlarza, to skoro zaryzykował jego sprowadzenie, może być faktycznie w dobrym stanie. Trzeba się jednak liczyć z poważnymi wydatkami na starcie. Silnik V6 serii K wymaga starannej i nieprzypadkowej opieki, a niektóre części są drogie. Sama wymiana rozrządu z częściami może wywołać zawał. Jednak po włożeniu odpowiedniej sumy pieniędzy możecie być pewni, że trudno będzie Wam spotkać na ulicy drugie takie auto. Tak nietuzinkowe i jednocześnie tak szybkie.
MG ZR 160 rocznik 2002
Na pożegnanie brytyjskiej motoryzacji jeszcze jedno MG. Tym razem mniejszy ZR z silnikiem 1,8 serii K, o którym krążą różne legendy. Jedno można o nim powiedzieć: jest cholernie szybki. Moc 160 KM sprawia, że mały ZR lata nie niewiele gorzej niż wcześniej opisywany ZS. Wbrew pozorom, silnik nie jest specjalnie awaryjny ani kosztowny w eksploatacji, wymaga jedynie fachowej obsługi. Myślę, że to ostatni dzwonek na zakup samochodów tej marki, bo coraz trudniej o części zamienne i dobry serwis, a i ładnych egzemplarzy coraz mniej. Ten wydaje się interesujący. Cena nie odstrasza.
Mitsubishi Colt 1,8 GTI rocznik 1992
To jedno z tych Mitsubishi, które powstało jeszcze w czasach, gdy o tej marce można było z czystym sumieniem powiedzieć: japońska. Choć takich Coltów jeździ sporo po polskich drogach, to wersja GTI jest prawdziwą rzadkością. Tu mamy egzemplarz osoby, która ma dużą wiedzę o samochodzie i prawdopodobnie przyłożyła się do jego obsługi. Autko prezentuje się ładnie i wygląda na oryginalne, ale gradobicie uszkodziło dach. To drobiazg, którego właściciel nie ukrywał tylko po to, by ktoś przyjechał zobaczyć jego samochód.
Ze względu na oryginalność warto zastanowić się nad zakupem tego w sumie mało emocjonującego modelu. Moc 140 KM z pewnością zapewni mu właściwą dla znaku GTI dynamikę, a 5500 zł to na tyle mało, by przy okazji zrobić podstawowy serwis, naprawić klimatyzację i wymienić felgi na odpowiedni dla JDM wzór.
Opel Kadett GSi 16V rocznik 1990
To pierwszy w tym zestawieniu prawdziwy klasyk i auto wyjątkowo rzadkie. O ile Kadettów i Astr jeszcze 10 lat temu nie brakowało, to znalezienie dziś zadbanego GSi graniczy z cudem. Ten będzie wymagał już drobnych inwestycji, ale warto mieć na uwadze, że przy odpowiednim nastawieniu będą to inwestycje, a nie wydatki. Handlarz wspomina o śladach korozji i amortyzatorach z regulacją wyprowadzoną do kabiny(!).
Czy warto kupić takie auto? Oczywiście. Kadett GSi ma klasyczny, 2-litrowy motor wolnossący o mocy 150 KM (są też wersje 8-zaworowe 115 KM) i jest bardzo szybki. Można go uznać za nie mniejszy klasyk od Golfa GTI, ale za to rzadszy. Problemem w tym przypadku może być zaporowa cena – 17 tys. zł plus opłaty. Handlarz wycenił samochód jak zabytek, więc kwestia jego wartości to już mocno indywidualna sprawa.
Renault Clio Sport 2,0 16V Cup rocznik 2005
To najdroższe w zestawieniu auto i jednocześnie najmłodsze, ale wybrane nieprzypadkowo. Mimo wieku można go uznać za klasyczne GTI. Ma 2-litrową, wolnossącą i dość wysiloną jednostkę napędową, a sam model ma bogatą historię w motorsporcie. Właściciel zapewnia o wyjątkowości swojego egzemplarza ze względu na to, że jest jednym z krótkiej serii Racing Blue oraz wyposażono go w pakiet modyfikacji Cup. Poza tym, auto wygląda na zadbane, a jedyne czego mu brakuje to zagłówki kanapy.
Może cena 20 tys. zł nie jest specjalnie atrakcyjna, ale mamy pewność, że kupujemy już samochód naprawdę sportowy, nowoczesny, a jednocześnie prawdziwe, klasyczne GTI.
Renault Clio 1,8 16V rocznik 1995
Pokazuję to auto z dwóch powodów. Po pierwsze, samochód jest już youngtimerem i do tego w wyjątkowej serii Grand Prix. Ma mocny, wolnossący silnik 1,8 16V. Drugi powód to ogłoszenie, które bardzo szczegółowo informuje o stanie technicznym samochodu, choć ten jest do przemyślenia. Sprzedający nie ukrywa, że na przyszłego właściciela czeka wizyta u blacharza i nie wymyśla bzdur o oryginalnym lakierze. Mamy nawet wyniki pomiarów jego grubości na poszczególnych elementach.
Warto zwrócić uwagę na amortyzatory Bilstein B6, które można zarówno ustawiać jak i regenerować. Jeśli sprzedający jest w rzeczywistości tak uczciwy jak w ogłoszeniu, to warto pojechać i przejechać się tym egzemplarzem. Clio pierwszej generacji w mocnej odmianie to rarytas, choć nie każdy zwróci na niego uwagę. Cena 8900 zł to oczywiście początek wydatków. Trzeba się liczyć z podobną kwotą na doprowadzenie samochodu do takiego stanu, który pozwoli pojechać na zlot klasycznych samochodów.
Volkswagen Golf GTI cabrio rocznik 1979
Oczywiście w tym zestawieniu nie mogło zabraknąć Golfa, a ten jest bardzo interesujący. Co prawda handlarz nic o nim nie pisze w ogłoszeniu, ale wersja z otwartym dachem i klasycznym silnikiem 1,6 l o mocy 110 KM to rarytas. Dach i nadwozie wyglądają na zadbane. Jeśli to faktycznie oryginalne GTI, to mamy naprawdę wyjątkowy egzemplarz za cenę 12 900 zł.
Volkswagen Golf GTI rocznik 1982
To już prawdziwy klasyk. Wzrok przykuwają oczywiście żółte reflektory. Plusem jest dużo oryginalnych elementów, natomiast minusem stan techniczny. Auto będzie wymagało dopieszczenia, ale przynajmniej nie widać na nim kilogramów korozji. Kolejnym atutem jest praktyczne, 5-drzwiowe nadwozie. Sprzedający jest bardzo powściągliwy w opisie, ale cena 10 tys. zł może nie być przesadzona.
Volkswagen Golf GTI rocznik 1996
Moim prywatnym zdaniem Golf trzeciej generacji to najmniej interesujący Golf w historii, ale gdy na nadwoziu pojawia się znak GTI, generacja przestaje mieć większe znaczenie. Tu mamy egzemplarz w wersji wypuszczonej na 20-lecie GTI, podobno ze wszystkimi dodatkami specyficznymi dla tej serii. Auto mimo marnych zdjęć wygląda na zadbane, a właściciel przekonuje, że jest jeszcze lepiej. 5-drzwiowe nadwozie to atut, ale 2-litrowa jednostka o mocy 110 KM nie każdemu przypadnie do gustu. Mimo to, prezentowany egzemplarz uznałem za najbardziej interesujący z tej generacji, dostępny obecnie na rynku wtórnym.