Quo Vadis Formula One? #F1 #2014
Za nami pierwszy wyścig sezonu 2014, Grand Prix Australii. Choć tor Melbourne Park jest jednym z ciekawszych w całym kalendarzu trzeba przyznać, że wyścig mocno rozczarował...
25.03.2014 | aktual.: 08.10.2022 09:33
W końcu nadeszła chwila na pierwszy wpis na #Blogo #Sfera. Temat, który chcę poruszyć odnosi się do rzeczy, która w ostatnich latach stała się dla mnie moim wielkim zainteresowaniem i pasją, a mianowicie jest to Formuła 1.
Tegoroczny sezon za sprawą dużych zmian w regulaminie technicznym zapowiadał się i mam nadzieję, że dalej się zapowiada na niezwykle emocjonujący, pełen walki oraz nieprzewidywalnych sytuacji. Jak już wspomniałem we wstępie pierwszy wyścig tego sezonu jest dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Nie chcę wyjść na hejtera i od razu mówić, że cały sezon będzie nudny i jałowy jak flaki z olejem więc pozwólcie, że wam wszystko wytłumaczę.
Na samym wstępie trzeba pokrótce omówić owe zmiany w regulaminie, które miały zapewne "urozmaicić" widowisko. Najważniejszą chyba sprawą jest silnik. Zamiast silnika 2,4 l V8 od tego roku zespoły mają do dyspozycji 1.6 l V6, który jest wspomagany systemami odzyskiwania energii - ERS (ang. Energy Recovery System).
Taka sprawa na marginesie:
F1 2013 vs 2014 sound comparison - Melbourne
Już wiecie o co mi chodzi z tym hejtem...
Kolejne istotne zmiany to m.in. limit zużycia paliwa 100 kg zamiast 160 kg w sezonie 2013, limit w przepływie paliwa 100 kg/h zamiast około 170 kg/h, 8-biegowa skrzynia biegów (dotychczas stosowano 7-stopniowe przekładnie). Oczywiście zaingerowano również w aerodynamikę bolidów oraz podniesiono minimalną wagę bolidów F1, nie chcę za bardzo rozpisywać się na temat tych wszystkich zmian bo nie w tym rzecz.
Po tym wprowadzeniu przejdźmy do sedna. Nie wiem jak wy, ale podczas wyścigu odniosłem wrażenie, że F1 staje się rodzajem wyścigów wytrzymałościowych oraz pokazem umiejętności inżynierów, a nie kierowców. Kiedy zacząłem oglądać królową sportów motorowych, w F1 nie było mowy o żadnym oszczędzaniu opon czy też paliwa. Wtedy kierowcy nie musieli myśleć o tym wszystkim, skupiali się tylko na tym żeby jechać na maksa i jak najszybciej się da. Obecnie jak i również w poprzednich sezonach kierowcy przyznają, że na limicie jadą tylko kółka kwalifikacyjne, bo potem muszą wszystko oszczędzać. Więc zadaję pytanie, czy tak powinna wyglądać F1? Bo moim zdaniem nie. Poza tym gdzie tutaj oszczędzanie, kiedy zespoły muszą wydawać fortunę na nowe jednostki napędowe.
Miejmy nadzieję, że w miarę upływu sezonu FIA pójdzie po rozum do głowy i znowu usłyszymy prawdziwy dźwięk F1, a nie pisk opon. Kierowcy znowu zaczną się ścigać, a nie zmierzać tylko do mety. W tej kwestii jest jednak nutka nadziei. Prezydent FIA Jean Todt odniósł się już do powyższych problemów :Dozwolony limit ilości paliwa 100 kilogramów, został zaproponowany przez zespoły. Dla mnie to nie jest problem jeżeli one chcą takiego limitu. Jeżeli chodzi o dźwięk silników to teraz jest on inny. Jeżeli okaże się on problemem i zespoły uzgodnią, że trzeba się tym zająć, przyjrzymy się temu jak można sprawić, aby silniki były głośniejsze.
Na koniec jeszcze zabawny obrazek, takie odniesienie do zasłyszanych już w Melbourne kosiarek.