Przepadek auta za alkohol. Co stanie się z zabranymi pojazdami?

Od 14 marca 2024 r. osobom, które wsiadają za kierownicę, mając 1,5 prom. alkoholu we krwi lub więcej, obowiązkowo odbiera się prowadzony pojazd. Potem będą one upłynniane. Przy szczęśliwym zbiegu okoliczności będzie można kupić takie auto za pół ceny.

Auto pijanego kierowcy odjedzie lawetą
Auto pijanego kierowcy odjedzie lawetą
Źródło zdjęć: © Policja
Tomasz Budzik

14.03.2024 06:00

Policja wykona przepisy

Zgodnie z nowymi przepisami przepadek pojazdu będzie obowiązkowo orzekać się w następujących sytuacjach:

  • gdy kierowca będzie prowadził pojazd, mając we krwi zawartość alkoholu równą lub przekraczającą 1,5 prom.,
  • gdy kierowca mający 1,0 prom. alkoholu we krwi lub więcej spowoduje wypadek,
  • w przypadku recydywy – ponownej jazdy w stanie nietrzeźwości (powyżej 0,5 prom. we krwi) w ciągu dwóch lat od wcześniejszego przyłapania kierowcy przez służby na tym przestępstwie.

Jak duża będzie skala takich przypadków? Nie wiadomo. Komenda Główna Policji nie jest w stanie podać liczby kierowców, którzy w 2022 r. lub 2023 r. "podpadaliby" pod nowe przepisy. Wszystko dlatego, że mundurowi w osobnych rubrykach zliczają jedynie przypadki kierowców przyłapanych w stanie po spożyciu alkoholu (od 0,2 do 0,5 prom.) oraz jadących pod wpływem alkoholu (powyżej 0,5 prom.). Statystyki nie pozwalają na oszacowanie liczby osób, które prowadziły pojazdy, mając 1,5 prom. lub więcej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha przyznał, że rząd już pracuje nad taką zmianą przepisów, by sąd mógł orzec przepadek auta, ale nie musiał. Zamiast tego mógłby na przykład zasądzić wysoką nawiązkę. Póki co jednak przepisy w ustalonym przez poprzedni rząd kształcie weszły w życie, a policja ma obowiązek je egzekwować. Jak? Do momentu opublikowania tego artykułu nie uzyskałem odpowiedzi na to pytanie. Najbardziej prawdopodobną wersję określam jednak poniżej.

Decyzję o przepadku pojazdu podejmie sąd. Nie oznacza to jednak, że mocno pijany kierowca przyłapany przez policję będzie mógł – po wytrzeźwieniu – jeździć autem do czasu zapadnięcia prawomocnego wyroku. Auto zostanie zabezpieczone. Oznacza to, że nawet jeśli w pojeździe będzie inna osoba mogąca jechać (mająca prawo jazdy i trzeźwa), to pojazd i tak zostanie odholowany. Policja przekaże również informację o zdarzeniu kwalifikującym się do przepadku pojazdu prokuraturze, a ta skieruje sprawę do sądu. Następnie kierowcę czekać będzie proces.

Straci auto i jeszcze dopłaci

Jak długo może trwać postępowanie sądowe? – W sprawach o prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu od momentu popełnienia czynu do wydania prawomocnego orzeczenia upływa kilka miesięcy – mówi Autokult.pl adwokat Piotr Gorczyca. Jak dodaje prawnik, nawet jeśli sprawca przyznaje się do winy i nie odwołuje się od werdyktu, często upływa więcej niż cztery miesiące. A czas nie będzie działał na korzyść sprawcy.

"Zgodnie z przepisami Kodeksu postępowania karnego koszty przechowywania zajętych przedmiotów wchodzą w skład wydatków, które stanowią składową kosztów sądowych. Wydatki te wykłada tymczasowo Skarb Państwa. Z kolei to, kogo tymi wydatkami należy ostatecznie obciążyć, wskazuje wyrok sądu. W przypadku wyroku skazującego kosztami tymi obciąża się, co do zasady, skazanego" – poinformowało mnie w styczniu biuro prasowe Ministerstwa Sprawiedliwości.

Kierowca, który zostanie zatrzymany, mając przynajmniej 1,5 prom. alkoholu we krwi, będzie więc musiał zapłacić również za przechowywanie pojazdu do czasu prawomocnego wyroku. W Warszawie doba przechowywania odholowanego (np. ze względu na nieprawidłowe parkowanie) pojazdu kosztuje 32 zł. Po czterech miesiącach będzie to więc ok. 3,9 tys. zł. Do tego należy dodać koszty odholowania.

Urząd skarbowy zabierze kluczyki?

W myśl przepisów, które weszły w życie 14 marca, po orzeczeniu przez sąd przepadku pojazdu zostanie on przekazany właściwemu dla siedziby sądu pierwszej instancji urzędowi skarbowemu. Co dalej?

"Co do zasady pojazdy będą sprzedawane w drodze licytacji publicznej. Natomiast, jeżeli w sprawie będzie zachodzić przypuszczenie, że w wyniku sprzedaży zajętej ruchomości w drodze licytacji publicznej nie uzyska się korzystnej ceny, naczelnik urzędu skarbowego będzie mógł sprzedać pojazd w drodze przetargu ofert" – informuje Autokult.pl biuro prasowe Ministerstwa Finansów.

Postępowanie będzie więc podobne do tego, które dziś jest praktykowane względem dłużników podatkowych. Na stronach internetowych lokalnych izb administracji skarbowej można znaleźć obwieszczenia o licytacjach. W obwieszczeniu podana jest szacunkowa wartość pojazdu i cena wywoławcza. W przypadku pierwszej licytacji jest to trzy czwarte ceny szacunkowej. Jeśli auta nie uda się sprzedać, ogłasza się drugą licytację, w której cena wywoławcza to już tylko połowa wartości szacunkowej auta.

Aby wziąć udział w takiej licytacji, trzeba na czas wpłacić wadium. Wynosi ono jedną dziesiątą ceny szacunkowej. Zwycięzcy licytacji wadium zaliczane jest w cenę nabycia pojazdu. Pozostałym uczestnikom licytacji wadium zwraca się w ciągu siedmiu dni.

Znak zapytania

Nowe przepisy weszły w życie 14 marca. Pierwszych prawomocnych wyroków wydanych w oparciu o nie należy spodziewać się przynajmniej po upływie czterech miesięcy. O ile w ogóle takie zapadną. 13 marca w Radiu Zet wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha powiedział, że rząd już pracuje nad zmianą przepisów. W nowej wersji nie zmuszałyby one sądów do stosowania przepadku pojazdu. Zamiast tego możliwe byłoby zasądzanie nawiązki pieniężnej.

Obawy Ministerstwa Sprawiedliwości budzi to, czy przepis o przepadku pojazdu nie narusza konstytucyjnej zasady proporcjonalności reakcji prawnokarnej. Jak stwierdził Arkadiusz Myrcha, celem jest, aby zmiany w przepisach zostały wprowadzone przed zapadnięciem pierwszego prawomocnego wyroku. Możliwe więc, że przypadków przepadku pojazdów prowadzonych przez pijanych kierowców będzie mniej, niż początkowo można było sądzić. Albo nie będzie ich wcale.

Komentarze (16)