Przegląd pojazdu a koronawirus. Kierowcy pytają, ministerstwo odpowiada

Zagrożenie ze strony SARS-CoV-2 wielu z nas skłania do unikania wychodzenia z domu. W rozterce są właściciele pojazdów, którym kończy się okres ważności przeglądu. Wielu zadaje sobie pytanie, czy w obecnej sytuacji muszą udać się na stację kontroli pojazdu.

Jeśli na przegląd musimy poczekać, lepiej nie wchodzić do budynku stacji kontroli pojazdów.
Jeśli na przegląd musimy poczekać, lepiej nie wchodzić do budynku stacji kontroli pojazdów.
Źródło zdjęć: © Marcin Łobodziński
Tomasz Budzik

23.04.2020 | aktual.: 22.03.2023 11:49

Ulga dla nielicznych

Takie pytania spływają m.in. do Rzecznika Praw Obywatelskich, o sprawę pytałem też Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwo Infrastruktury. Odpowiedź nie pozostawia złudzeń. Na razie rząd nie planuje ani zwolnienia wszystkich kierowców z obowiązku przeprowadzania planowych przeglądów pojazdów, ani zniesienia sankcji za jego niewykonanie. Na ulgę mogą liczyć jedynie te osoby, które zostały objęte kwarantanną.

Od 9 kwietnia 2020 r. znowelizowane przepisy (Dziennik Ustaw 2020 r. poz. 697) mówią, że jeśli właściciel lub posiadacz pojazdu jest objęty kwarantanną lub leczeniem z powodu COVID-19 i w tym czasie upływa termin obowiązkowego badania technicznego, to ważność przeglądu jest wydłużona do 7 dni od zakończenia leczenia lub kwarantanny. Nie oznacza to jednak, że w tym czasie można swobodnie korzystać z pojazdu. Prawo przewiduje, że ważność przeglądu obowiązuje "(...) jedynie w celu umożliwienia dojazdu na badanie techniczne".

Polski rząd nie poszedł za przykładem Niemców, którzy czasowo usunęli sankcję za brak przeglądu. Ułatwienia przewidziano natomiast dla diagnostów starających się o rozszerzenie uprawnień i kandydatów na diagnostów. Zgodnie z planem ci, którzy rozpoczęli egzaminy (według informacji PISKP w 2020 dotyczy to blisko 1,7 tys. osób), będą mieć o 60 dni więcej na zrealizowanie kolejnych ich części.

Przegląd z zasadami

– Ministerstwo Infrastruktury we współpracy ze środowiskiem reprezentującym stacje kontroli pojazdów, m.in. Polską Izbą Stacji Kontroli Pojazdów oraz Instytutem Transportu Samochodowego, przygotowało "wykaz dobrych praktyk", które rekomenduje do stosowania na stacjach. Zalecenia te ograniczają kontakt diagnosty samochodowego z właścicielem lub posiadaczem pojazdu przyjeżdżającym na badanie techniczne do minimum – informuje Szymon Huptyś, rzecznik prasowy Ministerstwa Infrastruktury.

Jak ma to wyglądać? Zaleca się, by w przypadku, gdy na badanie oczekuje więcej niż jedna osoba, kierowcy nie wchodzili do SKP, ale pozostawali w samochodach. Zgodnie z zaleceniami resortu klient nie powinien opuszczać pojazdu również w czasie badania i wykonywać polecenia diagnosty. Zaleca się zminimalizowanie kontaktu pomiędzy diagnostą i kierowcą oraz wnoszenie opłat za przeglądy w formie bezgotówkowej.

W praktyce badanie może wyglądać jednak inaczej. Nasz czytelnik, Maciek, przed kilkoma dniami musiał dokonać przeglądu. Jak mnie poinformował, został poproszony o opuszczenie samochodu. Diagnosta w rękawiczkach i z zasłoniętymi ustami wsiadł do pojazdu i wjechał na ścieżkę diagnostyczną. Mężczyzna pozostawał wówczas na zewnątrz zakładu. Mimo tego odstępstwa od zaleceń nasz czytelnik stwierdził, że biorąc pod uwagę możliwości lokalowe, został dobrze obsłużony, choć wolałby mieć pewność, że rękawiczki diagnosty nie były wcześniej używane lub zostały zdezynfekowane przed wejściem fachowca do auta.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)