Premiera: Mitsubishi ASX — oddalić się od bliźniaka
Mitsubishi zaprezentowało odświeżoną wersję ASX-a. Miejski crossover nie jest oczywiście zupełnie oryginalną konstrukcją Japończyków, ale pod względem wzorniczym oddala się od francuskiego pierwowzoru na odległość, która zdaje się dla niego bezpieczniejsza niż do tej pory.
Złote czasy Mitsubishi na polskim, a szerzej także europejskim, rynku na razie należą do przeszłości. Japońska firma pracuje nad tym, by powrócić na falę, ale nie jest to łatwe, ponieważ wymogi związane z obecnością na Starym Kontynencie sprawiają, że trzeba mieć modele przygotowane właśnie na ten rynek. Obecnie byłoby to dla Mitsubishi zupełnie nieopłacalne. To właśnie dlatego Japończycy zwrócili się do swoich partnerów i zaadaptowali do swojej gamy niektóre modele Renault. ASX to niemal brat bliźniak Captura. Ten ostatni został już pokazany w odświeżonej wersji, więc czas i na Mitsubishi.
I tu można przeżyć zaskoczenie. ASX oddalił się od swojego pierwowzoru na większą odległość, niż do tej pory. Najbardziej widać to z przodu. W przypadku poprzednika ograniczono się do wymiany logo producenta i kosmetyki. W odświeżonym ASX-ie, który trafi do polskich klientów jesienią, zmiany na osłonie chłodnicy są duże. Za sprawą szerokich, przebiegających pionowo żeber pomiędzy światłami i zintegrowanej osłony chłodnicy ASX nabiera na pozór innego charakteru niż jego francuski pierwowzór.
W środku też można mieć coś innego niż w Renault. O ile Francuzi zapowiedzieli, że w odświeżonym Capturze nie będzie można zamówić skórzanej tapicerki, to w przypadku Mitsubishi taki krok wciąż będzie możliwy. Poza tym kabina ASX-a jest odwzorowaniem wnętrza Captura. Dobrym rozwiązaniem jest przesuwana kanapa. Można zmieniać jej położenie w zakresie 16 cm, co pozwala na zwiększenie podstawowej pojemności bagażnika, wynoszącej 442 l, o dodatkowe 69 l. Oczywiście wtedy, gdy nie potrzebujemy miejsca na nogi pasażerów z tyłu.
Tak naprawdę najważniejszą cechą wnętrza samochodu jest jednak jego elektronika. Odświeżony ASX to pierwszy model sprzedawany pod marką Mitsubishi, który pracuje na systemie Google. Duży, zorientowany pionowo, centralny ekran o przekątnej 10,4 cala może wyświetlać mapy nawigacji tej amerykańskiej firmy, a także aplikacji pobranych za pomocą sklepu Google Play. Jak można było przekonać się podczas prezentacji, wszystko działa sprawnie.
Jest też asystent głosowy. Po wypowiedzeniu zaklęcia "hej google" można – wydając ustne polecenia – ustawić cel nawigacji, włączyć żądaną muzykę, nawiązać połączenie telefoniczne, wysłać wiadomość tekstową czy kontrolować niektóre funkcje samochodu. Całości dopełnia cyfrowy substytut zegarów, czyli znajdujący się przed kierowcą ekran o przekątnej 7 lub 10 cali.
Wnętrze samochodu jest na tyle wygodne, by nie czuć niedosytu. Na tyle duże, by zaspokoić potrzeby wielu użytkowników miejskich modeli, a samo auto na tyle małe, by manewrowanie nim na zatłoczonych ulicach i parkingach nie przyprawiało o ból głowy.
Podstawowym napędem ASX-a będzie litrowy silnik benzynowy o mocy 91 KM. Jednostka, dysponująca 160 Nm maksymalnego momentu obrotowego, parowana jest z manualną skrzynią o sześciu przełożeniach. Katalogowe średnie spalanie wynosi 5,7 l/100 km.
Bardziej wymagający klienci mogą zdecydować się na jednostkę o pojemności 1,3 l z układem miękkiej hybrydy. W wersji z sześciobiegowym "manualem" jednostka oferuje 140 KM i 260 Nm. W odmianie z dwusprzęgłowym, siedmiobiegowym automatem pod stopą kierowcy do dyspozycji jest 158 KM i 270 Nm. Średnie zużycie paliwa ma wynosić odpowiednio 5,7 oraz 5,8 l/100 km.
Ciekawą propozycją jest w pełni hybrydowa jednostka oparta na silniku o pojemności 1,6 l. Moc wynosi tu 143 KM, ale atutem tej wersji jest deklarowana przez producenta możliwość pokonywania miejskich ulic nawet w 80 proc. bez udziału silnika spalinowego. Takie auto katalogowo pali 4,6 l/100 km.
Odświeżony ASX to propozycja dla tych, których przekona 5 lat gwarancji, oferowanej przez japońską markę lub lepiej skrojony do potrzeb pakiet wyposażenia. Co do tego ostatniego, Mitsubishi opracowało je tak, by zamawiający auto klient nie utonął w kipieli dostępnych wariantów, pakietów i dodatków, co dla jednych będzie plusem, a dla innych wadą. Jak mówi Kinga Ossowska, u polskiego dystrybutora aut - Astary - ASX-a można spodziewać się jesienią.
Japońska marka działa w Europie tak, by mieć w swoich salonach auto w każdym z najpopularniejszych na Starym Kontynencie segmentów. Pragmatyzm góruje tu nad sentymentem, więc osoby wspominające z nostalgią sportową wielkość Mitsubishi na razie muszą obejść się smakiem.