Posłowi PiS‑u przeszkadzają piesi. Znowu. Polityk ma już chytry plan [opinia]

Piesi przed przejściem - zdaniem posła - powinni podnosić ręce
Piesi przed przejściem - zdaniem posła - powinni podnosić ręce
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Policja
Tomasz Budzik

07.10.2024 15:31, aktual.: 07.10.2024 15:46

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Prawdziwego mężczyznę poznaje się po wytrwałości. Poseł Artur Szałabawka z PiS-u w poprzedniej kadencji Sejmu nie rozwiązał problemu pieszych na przejściach. Teraz podchodzi do tematu po raz drugi. Polityk chce, by zmieniły się zasady na przejściach dla pieszych. Na takie absurdalne.

Cel na pieszych

W pierwszej połowie 2023 r. poseł Artur Szałabawka napisał do ministra infrastruktury interpelację z prośbą o zmianę zasad pierwszeństwa na przejściach dla pieszych. Wszystko dlatego, że na jednym z rond Szczecina – rodzinnego miasta posła – to właśnie piesi, zdaniem polityka, powodowali korki. Oczywiście poseł PiS-u nic nie uzyskał, a pozostające wówczas w rękach polityków tej samej partii ministerstwo zaproponowało mu zwrócenie się do zarządcy drogi. Doczekaliśmy się jednak drugiej próby posła Szałabawki.

Tak, znów chodzi o kwestię pierwszeństwa pieszych, które najwidoczniej stanęło posłowi kością w gardle. Na początku interpelacji poseł cytuje artykuł, w którym autor lub autorzy (materiał nie jest podpisany) wskazuje na negatywny wpływ zmiany przepisów na bezpieczeństwo pieszych. "W 2023 roku odnotowano 4943 wypadki z udziałem pieszych, co stanowi wzrost w porównaniu do 4762 wypadków w roku poprzednim" – wskazuje zacytowany artykuł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Po pierwsze, można się dziwić, dlaczego poseł cytuje artykuł zamieszczony nie w specjalistycznej prasie czy periodyku naukowym, zajmującym się tematyką bezpieczeństwa, a materiał umieszczony na stronie internetowej firmy, zajmującej się skupem i sprzedażą samochodów. Być może lepiej pasował do tezy posła. A jak liczby wyglądają naprawdę?

Lepiej czy gorzej?

Przede wszystkim pod uwagę trzeba wziąć nie liczbę wypadków z udziałem pieszych, a liczbę wypadków na przejściach. I ich skutki. Według danych Polskiego Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w 2019 r. na przejściach doszło do 6721 potrąceń. W 2020 r. było ich 5050. W 2021 r. – kiedy w życie weszła zmiana przepisów – 4571. W 2022 r. – 4609, a w 2023 r. – 4787. Tak, widać niewielki wzrost w odniesieniu do roku 2021. Jednocześnie w 2020 i 2021 r. na dane mogła wpływać epidemia, a po ataku Rosji na Ukrainę do Polski przybyło do 2 mln osób, uciekających przed skutkami konfliktu zbrojnego. Im więcej ludzi, tym większe ryzyko wypadku, prawda?

Dziwić może też, że poseł, żywo przecież zainteresowany kwestią pieszych, nie sięgnął do dokumentu opracowanego dla Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w lipcu 2024 r. Nosi on tytuł "Analiza wpływu zmian w ustawie Prawo o ruchu drogowym wprowadzonych w 2021 roku na bezpieczeństwo ruchu drogowego" i odpowiada na każde pytanie posła PiS-u. Co z niego wynika?

Wprowadzenie zmian w pierwszeństwie niewiele zmieniło
Wprowadzenie zmian w pierwszeństwie niewiele zmieniło© Materiały prasowe | KRBRD

Liczba wypadków na przejściach i potrąconych ze skutkiem śmiertelnym spada. Niepokoić może jednak udział takich wypadków we wszystkich zdarzeniach drogowych. Okazuje się, że zmiany są pod tym względem niewielkie. Liczba potrąceń pieszych spadła, bo spadła w ogóle liczba wypadków drogowych. Dlaczego tak się stało? Według autorów opracowania KRBRD, głównym czynnikiem może być przekraczanie dozwolonej prędkości w okolicach przejść dla pieszych. Według badań z polskich miast, na które powołują się autorzy raportu, w 2018 r. aż 85 proc. kierowców w okolicach przejść dla pieszych jechała szybciej niż dozwolone 50 km/h. Jaki powód braku oczywistej poprawy widzi poseł Artur Szałabawka? Braki w przepisach.

Ręka do góry!

Parlamentarzysta PiS-u proponuje, by w Prawie o ruchu drogowym umieścić następujące zdanie: "Pieszy zbliżający się do przejścia dla pieszych powinien się zatrzymać przy krawędzi jezdni, unieść rękę do góry, sygnalizując zamiar przejścia przez jezdnię i po upewnieniu się, że jest widziany i pojazdy zatrzymując się udzielają mu pierwszeństwa, przejść przez jezdnię".

Wymóg uniesienia ręki (do góry, nie w dół) jest dość kuriozalny. Ciekawe jak zdaniem posła miałby z przejścia skorzystać ktoś idący o kulach, niosący dużą roślinę w donicy, pechowiec, który w wyniku nieszczęśliwego wypadku połamał obie ręce albo matka, prowadząca za ręce dwójkę swoich małych dzieci? Może powinna jedno z nich puścić tuż przed wejściem na jezdnię, by podnieść rękę? Byłoby to bardzo bezpieczne.

Pozostałe przepisy w prawie już są, choć nieco ukryte. Art. 14 Prawa o ruchu drogowym mówi, że zabrania się wchodzenia na jezdnię "(…) bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych", jak również "(…) spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi".

Art. 13 zaś nakazuje pieszemu wchodzącemu na jezdnię zachowanie szczególnej ostrożności. Ta jest definiowana przez Prawo o ruchu drogowym jako "(…) ostrożność polegająca na zwiększeniu uwagi i dostosowaniu zachowania uczestnika ruchu do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze, w stopniu umożliwiającym odpowiednio szybkie reagowanie".

Już dziś prawo mówi więc, że pieszy, który zamierza skorzystać z przejścia, nie może robić tego w sposób, uniemożliwiający zbliżającym się kierowcom dostrzeżenie go. Ponadto sam musi zachować czujność i być gotowym na wszelkie zdarzenie – na przykład napotkanie kierowcy, który nie ustąpi mu należnego pierwszeństwa. Oznacza to również, że pieszy musi brać pod uwagę np. to, że na ośnieżonej jezdni kierowca nie zatrzyma się tak szybko, jak na suchym asfalcie.

Poseł Artur Szałabawka chciałby również wprowadzenia zakazu "(…) przechodzenia przez jezdnię lub drogę dla rowerów w miejscu o ograniczonej widoczności drogi". Co ma na myśli? Nie do końca wiadomo. W 2020 r. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad opublikowała wynik szeroko zakrojonego audytu przejść dla pieszych. Okazało się, że aż na 47 proc. kontrolowanych przejść występowały kłopoty z widocznością pieszych. Czy oznacza to, że zdaniem posła piesi nie powinni korzystać z połowy przejść na naszych drogach? A nie lepiej wziąć się za modernizację tych przejść?

Poseł uważa też, że wprowadzenie wymogu podnoszenia ręki poprawiłoby egzekwowanie przepisu o zakazie używania telefonu przez pieszych przechodzących przez przejście. Tylko kto będzie egzekwował wymóg podnoszenia ręki?

Więcej znaków

Artur Szałabawka słusznie zauważa też kwestię rozróżnienia pomiędzy przejściem dla pieszych a sugerowanym przejściem dla pieszych. To drugie nie jest oznakowane i piesi nie mają na nim pierwszeństwa. Polityk swoją wypowiedzią wskazuje na poważny problem – prawo jest tak niejednoznacznie napisane, że nawet poseł nie zna przepisów.

Skąd pieszy ma odróżnić przejście sugerowane od przejścia dla pieszych, jeżeli jedynymi znakami, które widzi pieszy, podchodząc do przejścia dla pieszych, to znak drogowy P-10 (znak poziomy "zebra" - przyp. red.) lub sygnalizacja świetlna. Propozycją jest umieszczenie na wysokości 2,2 m widocznych dla pieszych, powtórzonych miniaturowych znaków D-6 lub D-6b (niebieski znak drogowy przejścia dla pieszych - przyp.red.), lub innego oznakowania, które w sposób jednoznaczny wskazywałby pieszemu przejście dla pieszych z pierwszeństwem. Wszystkie inne przejścia bez oznakowana nie dawałyby pierwszeństwa pieszemu (w zimie znak P-10 często jest niewidoczny).

Interpelacja posła Artura Szałabawki

Zgodnie z niedawno uzyskaną przeze mnie opinią Ministerstwa Infrastruktury to właśnie znak pionowy D-6 lub D-6b wyznacza przejście dla pieszych. Sama "zebra" (znak poziomy P-10) nie stanowi wyróżnika przejścia; nie tworzy go. Propozycja posła Szałabawki jest już w przepisach. Tyle że nie w Prawie o ruchu drogowym, a w rozporządzeniach do tego aktu. Stąd poseł, podobnie jak miliony zwykłych ludzi, może tych przepisów nie znać i w efekcie nie odróżniać przejścia dla pieszych od nieprawidłowo oznakowanego miejsca lub sugerowanego przejścia dla pieszych.

Wygląda na to, że zdaniem posła Szałabawki polscy kierowcy są tak bardzo nierozgarnięci, że mogą zorientować się, iż pieszy idący w stronę przejścia chce z niego skorzystać dopiero wtedy, gdy ten podniesie rękę. Chyba już wiem, jaka będzie odpowiedź ministerstwa na pytanie polityka o to, czy taki przepis zostanie wprowadzony.

Interpelacja jasno pokazuje jednak inny problem. Polskie przepisy drogowe nie są napisane dla ludzi, a dla prawników i sędziów. Z ich zrozumieniem problemy może mieć nawet doświadczony polityk. Co więc powiedzieć o zwykłych kierowcach, pieszych czy rowerzystach? Uproszczenie przepisów, poprawa infrastruktury przejść i egzekwowania przepisów na "zebrach" powinna zdziałać więcej niż wprowadzenie wymogu podniesienia ręki.

opiniainterpelacjapierwszeństwo pieszych