Polacy płacą mniej mandatów za granicą. U nas jest odwrotnie

Wyraźnie spada liczba mandatów, które poza granicami naszego kraju otrzymują polscy kierowcy. Niebawem jednak władze Unii Europejskiej zmienią przepisy tak, by zagraniczni zmotoryzowani ponosili dotkliwsze konsekwencje swoich wybryków.

Na niemieckich drogach Polacy dostają najwięcej mandatów
Na niemieckich drogach Polacy dostają najwięcej mandatów
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | polizei.de
Tomasz Budzik

12.11.2024 | aktual.: 12.11.2024 14:44

W gościach grzeczniejemy

Aż o 26 proc. spadła liczba kierowców polskich pojazdów, o których upomniały się zagraniczne służby odpowiedzialne za utrzymywanie porządku na drogach. Tak wynika z informacji, o które autokult.pl poprosił Krajowy Punkt Kontaktowy. To instytucja zajmująca się udostępnianiem danych o polskich właścicielach pojazdów zagranicznym służbom, które są upoważnione do karania za wykroczenia drogowe. Od początku stycznia do końca października 2024 r. do KPK zwrócono się o 1 876 297 takich informacji. W analogicznym okresie 2023 r. było 2 372 270 takich przypadków.

W Niemczech, gdzie liczba ukaranych polskich kierowców była najwyższa, liczba mandatów w 2024 r. spadła o 9 proc. W kolejnej na liście Francji – o 24 proc., w Czechach o 15 proc., we Włoszech spadła aż o 40 proc. Z kolei w Belgii liczba mandatów wzrosła o 12 proc., identycznie było w Austrii. 

Państwa z największą liczbą wykroczeń polskich kierowców
Państwa z największą liczbą wykroczeń polskich kierowców© WP Autokult | Andżelika Sętorek

Czy spadek liczby zagranicznych mandatów oznacza, że Polacy za granicą są bardziej skłonni do przestrzegania przepisów niż jeszcze rok wcześniej? To bardzo prawdopodobne. Być może ponownie zaczęliśmy postrzegać kary za granicą jako dotkliwe. I w niektórych przypadkach tak właśnie jest.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ile i za co?

Za przekroczenie dozwolonej prędkości o 20 km/h w Polsce otrzymać można mandat w wysokości 200 zł. A ile zapłacimy za granicą? W Austrii 30 euro, w Czechach równowartość ok. 45 euro, w Niemczech 70 euro, w Hiszpanii 100 euro, w Belgii 115 euro, w Chorwacji 130 euro, w Danii lub Francji 135 euro, w Finlandii 200 euro.

Poważne wykroczenie w postaci jazdy z prędkością o ponad 50 km/h za szybko w Polsce "kosztuje" 1500 zł lub 3000 zł, jeśli kierowca zostaje złapany w warunkach recydywy. Tymczasem w Czechach zapłacimy równowartość ok. 215 euro, w Belgii 300 euro, w Danii 500 euro, w Niemczech 560 euro, w Hiszpanii 600 euro, w Chorwacji 1320 euro, we Francji 1500 euro, a w Finlandii 14 dziennych stawek wynagrodzenia.

W Polsce zdążyliśmy się przyzwyczaić do tego, że automatyczne systemy wykrywania przewinień kierowców (głównie fotoradary) skoncentrowane są na prędkości. Tymczasem za granicą nieprzyjemny list można otrzymać również w związku z innymi przewinieniami. Chodzi o niezgodne z przepisami korzystanie z pasa ruchu (np. z buspasa), przejazd na czerwonym świetle, a nawet korzystanie podczas jazdy z trzymanego przy uchu telefonu.

Ostatnie z tych wykroczeń jest wykrywane przez fotoradary w Austrii (169 przypadków w 2024 r.), Belgii (1020), Chorwacji (368), Czechach (49), Estonii (149), w Niemczech (2797) czy Holandii (1637).

Idą zmiany

Na tle danych o spadku liczby mandatów z zagranicy zaskoczeniem może być to, co dzieje się w kraju. Jak informuje "Fakt", w całym 2023 r. na kierowców nałożono na kierowców 3,8 mln mandatów. Od stycznia do końca września 2024 r. polska policja ukarała zaś 3 mln kierujących. Jeśli ta dynamika się utrzyma, liczba mandatów wystawionych w kraju znacznie wzrośnie. Zmianę możemy niebawem zobaczyć również w kwestii zagranicznych kar.

Niebawem Komisja Europejska powróci do rozpoczętych jeszcze w poprzedniej kadencji prac nad nowymi przepisami. Mają one rozszerzyć katalog wykroczeń, w związku z którymi państwo może zwrócić się o dane kierowcy do Krajowego Punktu Kontaktowego w innym państwie UE. Ma zostać również wprowadzona zasada wzajemnego uznawania przez państwa Unii Europejskiej zatrzymania prawa jazdy, którego dokonano w innym kraju Wspólnoty.

Dziś polski kierowca, któremu policja np. w Czechach zatrzyma prawo jazdy, nie może prowadzić jedynie w tym kraju. Po zmianach zakaz dotyczyłby całej Unii Europejskiej – w tym rodzimego kraju kierowcy. Powodów do przestrzegania przepisów za granicą będzie więc jeszcze więcej.

Władze Unii Europejskiej chcą zwiększyć wykrywalność wykroczeń kierowców niezależnie od kraju z którego pochodzą. Kwestia ta traktowana jest z powagą, ponieważ według UE średnio ok. 5 proc. poruszających się w każdym państwie Wspólnoty kierowców stanowią obcokrajowcy, ale jednocześnie otrzymują o wiele wyższy odsetek mandatów. W rekordowej pod tym względem Francji zagraniczni kierowcy stanowią aż 25 proc. wszystkich przyłapanych na przekroczeniu prędkości.

Komentarze (0)